Załóżmy, że niebawem Polacy powiedzą przy urnach: "Obaj są tacy fajni. Nie wiemy na kogo się zdecydować!" i w rezultacie kandydaci otrzymają tę samą liczbę głosów. Dajmy na to, zupełnie przykładowo i dla celów dyskusji - każdy dostanie dokładnie po 8 555 348 ważnych głosów. Pytanie o takiej treści przywędrowało do nas przed kilkoma latami na redakcyjną skrzynkę e-mailową.
Po wnikliwej analizie Konstytucji oraz pozostałych ustaw nasunął się nam na myśl przykry wniosek - państwo nie jest gotowe na taką sytuację. Uspokajamy - prawdopodobnie nie musi, wszak prawdopodobieństwo remisu w wyborach prezydenckich przy kilkunastu milionach głosów jest znikome.
Artykuł 127 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej precyzuje zasady wyboru Prezydenta RP:
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Powyższe zapisy odnoszą się przede wszystkim do przebiegu wyborów w dwóch turach - wskazując możliwość organizacji drugiej tury, gdy w pierwszym głosowaniu nie udało się wyłonić zwycięzcy. Zwrot "w pierwszym głosowaniu" zdaje się ograniczać możliwość bardziej uniwersalnego stosowania tych przepisów - na przykład "do skutku" - a zatem nie rozwiązuje wątpliwości co do sytuacji, kiedy Prezydenta nie udało się wyłonić w drugim głosowaniu. Konstytucja nie przewiduje dogrywki w sytuacji remisu w drugiej turze, przy czym jasno zaznacza, że dla rozstrzygnięcia może być decydujący nawet jeden głos (głos, a nie punkt procentowy) różnicy.
Szczegółowego uregulowania kwestii remisu w drugiej turze można było oczekiwać od pozostałych ustaw. Jednakże również lektura ustawy Kodeks wyborczy nie przynosi nam satysfakcjonującej odpowiedzi na tytułowe pytanie. Kodeks wyborczy w istocie instytucję remisu przewiduje w swojej treści tylko raz - w przypadku wyborów wójta:
Analogiczne stosowanie tego przepisu w odniesieniu do wyborów prezydenckich nie byłoby jednak uzasadnione.
Jeden z członków redakcji - żartobliwie - podpowiada, że rozwiązaniem takiej sytuacji powinno być ponowne przeliczenie głosów przez PKW, gdyż przy takiej liczbie danych w zasadzie nie byłoby możliwe powtórzenie wyniku wyborczego. Oczywiście łatwo sobie wyobrazić praktyczne konsekwencje realizacji takiego scenariusza - protesty wyborcze i ogólne podważenie zaufania do demokracji.
Czytaj też: Wybieramy prezydenta - na co ma wpływ Prezydent RP?
W obliczu braku prawnych rozwiązań patowej sytuacji, niezwykle interesujące wydaje się jak nasze państwo wybrnęłoby z tej sytuacji. Kodeks wyborczy dość precyzyjnie reguluje terminy ogłaszania wyborów prezydenckich. Być może zatem, gdyby doszło do równego rozłożenia głosów w drugiej turze wyborów, należałoby zaczekać do końca kadencji obecnego Prezydenta, a kolejne wybory Marszałek Sejmu ogłosiłby już jako pełniący obowiązki Prezydenta (podobna sytuacja zdarzyła się w 2010 roku w związku ze śmiercią Prezydenta Lecha Kaczyńskiego). Jest to jednak dylemat dla najwybitniejszych polskich konstytucjonalistów - i to trudny dylemat, z którym - miejmy nadzieję - nie będziemy musieli się mierzyć, stawiając pod znakiem zapytania działanie całego państwa.