Giełdowy atak przypuszczony przez internautów na wielkie fundusze inwestycyjne może wiele namieszać w świecie finansjery. Nie chodzi tylko o to, że właściciele aplikacji Robinhood mogą się spodziewać pozwu zbiorowego za zablokowanie klientom możliwości kupowania akcji GameStop. Sprawą zainteresowali się również amerykańscy politycy.
Aplikacja Robinhood rzeczywiście mogła nie mieć innego wyboru, jak zablokować dalsze kupno akcji GameStop
Akcja meme stock na akcjach firmy GameStop zakończyła się sukcesem. Użytkownicy portalu Reddit mogą spokojnie odtrąbić zwycięstwo. Wielkie fundusze inwestycyjne, takie jak chociażby Melvin Capital, straciły łącznie około pięciu miliardów dolarów.
Pewną ciekawostką może być to, że to właśnie Melvin Capital było jednym z beneficjentów przejściowego załamania kursu giełdowego polskiego CD-Projektu po premierze gry Cyberpunk 2077. Także w tym przypadku metodą zarabiania przez fundusz była krótka sprzedaż.
Nie wiadomo jak cała akcja potoczyłaby się dalej, gdyby nie właściciele aplikacji Robinhood. Ci w szczytowym momencie całej akcji zdecydowali się zablokować swoim klientom możliwość kupna akcji GameStop. W tym samym czasie druga strona „bitwy” cały czas mogła swobodnie nimi obracać. Nic więc dziwnego, że Robinhood został posądzony o sprzyjanie funduszy inwestycyjnych i ratowanie portfeli bogaczy kosztem własnych użytkowników.
Konsekwencją takiego posunięcia może być pozew zbiorowy. Zarzuty są dość poważne, bo obejmujące nie tylko uniemożliwienie użytkownikom korzystanie z usługi, ale także chociażby manipulowanie rynkiem finansowym na rzecz określonych osób i instytucji finansowych.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że Robinhood nie był wcale jedyną firmą, która zdecydowała się na tego typu restrykcje. Problem w tym, że ta konkretna aplikacja była szczególnie popularna wśród użytkowników Reddita. To na niej skupił się więc gniew uczestników całej akcji. Firma brokerska zasłania się właśnie ochroną interesów swoich użytkowników i swoich własnych.
Nie jest to do końca niewiarygodne tłumaczenie. Lawinowy wzrost cen akcji GameStop oznaczał także wzrost szeregu kosztów transakcyjnych. Masowa skala akcji sprawiła, że Robinhood mógł w którymś momencie potencjalnie nie wytrzymać. Firma ma w końcu ograniczony zasób pieniędzy na zakup akcji w imieniu swoich klientów a przepływ środków od użytkownika do właściciela kupowanej akcji nie jest natychmiastowy. To też nie tak, że wszyscy drobni ciułacze zarobią na meme stock kosztem wielkich graczy. Każda bańka spekulacyjna kiedyś w końcu pęka.
Racjonalne argumenty nie są w stanie ugasić niechęci społeczeństw wobec świata wielkiej finansjery
Sprawą zainteresowali się także politycy. Przytaczaliśmy już na łamach Bezprawnika słowa senator Elizabeth Warrens, która oskarżała fundusze hedgingowe i bogatych inwestorów o traktowanie giełdy jak prywatnego kasyna. Alexandria Ocasio-Cortez z Izby Reprezentantów uznała blokadę zakupu kacji GameStop przez Robinhood za nieakceptowalną. Stwierdziła również, że istnieje możliwość, że właściciele aplikacji będą musieli wytłumaczyć się przed Kongresem.
Wśród wielu wypowiedzi przedstawicieli amerykańskich polityków powtarza się jeden bardzo ważny motyw. Chodzi o konieczność stworzenia dodatkowych regulacji dotyczących rynków finansowych, oraz równości pomiędzy różnymi graczami. W domyśle: koniec pobłażania wielomiliardowym funduszom hedgingowym i wielkiej finansjerze. Dotyczy to nie tylko rządzących obecnie Demokratów, ale także Republikanów – tradycyjnie nastawionych raczej na wspieranie wielkiego biznesu.
Czy rzeczywiście tak będzie? Oburzenie wywołane przez aplikację Robinhood wydaje się jedną z tych sytuacji, w której prawodawcy po prostu muszą jakoś zareagować. Z drugiej strony, Wall Street od gniewem ludu zawsze oddzielał sposób finansowania działalności politycznej w Stanach Zjednoczonych. Tamtejsze kariery polityczne są często uzależnione od hojności bogatych darczyńców. Administracja Joe Bidena będzie miała z pewnością trudny orzech do zgryzienia. Z jednej strony pieniadze
Warto wspomnieć, że proceder „krótkiej sprzedaży” od dłuższego czasu był uważany za wątpliwy moralnie. Krótka sprzedaż w przypadku GameStopu objęła 140% akcji firmy. Co więcej, przynajmniej od kryzysu na rynkach finansowych z lat 2007-2008 rośnie podejrzliwość amerykańskiego społeczeństwa względem Wall Street. Rynki finansowe znane są nie od dzisiaj z umiejętności wykorzystania mechanizmów giełdowych do wyczarowywania sobie pieniędzy niemal z niczego.
Apologeci „krótkiej sprzedaży” twierdzą, że zapewnia ona gospodarce dodatkowy kapitał na funkcjonowanie. Jej przeciwnicy są zdania, że to po prostu jedna z wielu form szkodliwej spekulacji, która przynosi jakiekolwiek korzyści wyłącznie funduszom uskuteczniającym ten proceder.
Akcja meme stock, działania aplikacji Robinhood i posunięcia amerykańskich polityków pokazują, że walka klas rzeczywiście ma miejsce
Oczywiście, druga strona barykady patrzy na całą sprawę zupełnie inaczej. Miliarder Leon Cooperman stwierdził, że cała akcja meme stock to nic innego jak „sposób na atakowanie bogatych ludzi„. Skądinąd dokonana przez ludzi, którzy „siedzą w domach i dostają czeki od rządu„. Komentarze internautów do tej wypowiedzi bardzo łatwo przewidzieć. Rozwarstwienie społeczeństwa w praktycznie całym świecie zachodnim również jest czynnikiem, który warto tutaj wziąć pod uwagę.
Akcja meme stock i jej daleko idące konsekwencje dają nam szereg cennych lekcji. Gospodarka to szereg skomplikowanych i często nieoczywistych powiązań. Gra na giełdzie wcale nie jest uczciwa. Wartość akcji danego przedsiębiorstwa na giełdzie niekoniecznie ma cokolwiek wspólnego z jej rzeczywistą kondycją. Państwowe regulacje są jednak niekiedy potrzebne. Co więcej walka klas okazuje się wcale nie być życzeniowym myśleniem rodem z dzieł Marksa.
Jej współczesna odsłona może wręcz z czasem przyjąć formę „wielka finansjera kontra reszta świata”. Po stronie internautów tym razem stanął chociażby Elon Musk, mający z funduszami hedgingowymi własne porachunki. W momencie w którym tą samą stronę wybiorą rządy, może dojść na przykład do zwyczajnego zakazania krótkiej sprzedaży w ogóle.
Amerykańska finansjera od dawna zwykła pouczać biednych, żeby zamiast narzekać i wyciągać ręce po pieniądze – zwłaszcza ich pieniądze – sami zaczęli inwestować. Kiedy ci rzeczywiście to zrobili, okazało się, że są w stanie poważnie namieszać bogaczom w szykach. Sukces meme stock pozwala domniemywać, że podobnych akcji z czasem zostanie przeprowadzonych więcej. Media społecznościowe zaś zaczynają powoli realnie wpływać na rynek finansowy.