Rząd chce wiedzieć, ile każdy obywatel zarabia, jak często choruje i jakie ma wyznanie. I tworzy w tym celu specjalną bazę

Państwo Prywatność i bezpieczeństwo Technologie Dołącz do dyskusji (286)
Rząd chce wiedzieć, ile każdy obywatel zarabia, jak często choruje i jakie ma wyznanie. I tworzy w tym celu specjalną bazę

Rząd stworzy megabazę danych, która będzie agregować informacje z najróżniejszych rejestrów. W bazie znajdą się zarówno informacje zbierane przez ZUS jak i NFZ czy nawet GUS.

Rząd stworzy megabazę danych. Wszystkie informacje o nas będzie mieć w jednym miejscu

Jeśli chodzi o zbieranie danych przez państwo, rządzący od czasu do czasu rządzący wpadają na pomysł, który wywołuje spore kontrowersje. Tak było chociażby z Krajowym Systemem e-Faktur, z którego korzystanie w przyszłym roku może być już obowiązkowe. Przedsiębiorcy będą przesyłać faktury ustrukturyzowane na państwowy serwer – niewątpliwie ułatwiając pracę organom podatkowym.

Teraz z kolei okazuje się, że – jak donosi „DGP” – rząd stworzy megabazę danych, w której znajdą się najróżniejsze informacje dotyczące wszystkich Polaków. Nowa, zintegrowana platforma analityczna będzie zawierać dane m.in. z ZUS czy NFZ, ale nie tylko – bo również z GUS, Krajowej Ewidencji Podatników czy z bazy danych PESEL. Tym samym rząd zyska możliwość pełnego profilowania obywateli, bo w jednym miejscu znajdą się informacje dotyczące tego, na co każdy Polak choruje, gdzie i ile zarabia, jakie ma wykształcenie, wyznanie lub czy prowadzi działalność gospodarczą.

Samo zbieranie tak obszernych danych o obywatelach w jednym miejscu to tylko jeden z potencjalnych problemów – w końcu nie wiadomo, czy taka platforma zostanie dostatecznie dobrze zabezpieczona przed ewentualnymi wyciekami danych. Drugi problem polega na tym, że dane mają być pseudoanonimizowane – co jest procesem odwracalnym. Wreszcie po trzecie – cele, do których dane będą mogły zostać wykorzystane przez państwo, zostały nakreślone w sposób bardzo ogólny, co z kolei otwiera drogę do ewentualnych nadużyć. Nawet UODO – jak wynika z informacji, do których dotarł „DGP” – podchodzi do projektu rozporządzenia w sposób niezwykle krytyczny. Zdaniem urzędu projekt jest niezgodny z podstawowymi zasadami RODO.

Do czego rządowi megabaza danych? Niewykluczona inżynieria polityczna

To, że rząd stworzy megabazę danych zbierającą właściwie wszystkie informacje o obywatelach w jeden rejestr, budzi również wątpliwości ekspertów. Jak twierdzi Wojciech Klicki z fundacji Panoptykon, potencjał do nadużyć jest kolosalny. Do tego nie ma żadnych gwarancji, że baza nie zostanie wykorzystana np. do celów politycznych – a nawet do inżynierii politycznej.

Co więcej, urzędy będą mieć obowiązek przesyłania danych do nowej platformy na mocy zwykłego rozporządzenia – mimo że megabazę przewidziano w ustawie o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne. Wygląda zatem na to, że rządowi, po pierwsze, zależy na czasie, po drugie – być może obawia się, że nie uzyskałby w Sejmie większości potrzebnej do przegłosowania ustawy zawierającej przepis o megabazie. To z kolei może wzbudzać kolejne podejrzenia co do prawdziwego celu stworzenia platformy.