Może warto wybić wreszcie monety o nominale 0 zł? Wtedy rząd miałby co wręczać samorządom, w których nie rządzi PiS

Państwo Dołącz do dyskusji (102)
Może warto wybić wreszcie monety o nominale 0 zł? Wtedy rząd miałby co wręczać samorządom, w których nie rządzi PiS

Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych po raz kolejny okazuje się funduszem partyjnym. W ramach trzeciego rozdania środków znów całe 0 złotych dostało wiele dużych miast. Pieniądze, które miały wesprzeć samorządy poturbowane przez pandemię, wspierają głównie te rządzone przez polityków bliskich obozu władzy. Powiedzmy jasno: to jest haniebne i niemoralne.

Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych – trzecie rozdanie

Gdy fundusz inwestycji lokalnych podzielono po raz pierwszy, wszyscy byli w miarę zadowoleni. Środki rozdysponowano bowiem za pomocą obiektywnego algorytmu. Przy drugim rozdaniu zmieniono jednak metodologię. O podziale ponad 4 miliardów złotych decydowała komisja złożona z urzędników głównie związanych z Kancelarią Premiera. Jak ujawniła swego czasu telewizja TVN24, komisja rozpatrzyła kilka tysięcy wniosków w… parę godzin. Niemożliwe? Możliwe, jeżeli nigdy nie chodziło o ich faktycznie merytoryczne rozpatrywanie. Bo z rezultatów pracy komisji wprost wynikało, że pieniądze w lwiej części trafiły do samorządów, w których rządzi Prawo i Sprawiedliwość, bądź włodarze dobrze żyjący z partią. Z oczywistych powodów rozdanie ominęło duże miasta.

Tymczasem właśnie poznaliśmy wyniki trzeciego rozdania. Tym razem do podziału było ponad 1,5 miliarda złotych. I co? I powtórka z rozrywki! Dla przykładu Gdańsk zgłosił do programu trzy projekty: zabezpieczenie przeciwpowodziowe Wrzeszcza, objazd Bramy Nizinnej i budowę ulicy Nowej Świętokrzyskiej. Ratusz tłumaczył, że zgłosił projekty z różnych dziedzin, bo liczono że choć jeden z nich załapie się na rządowe kryteria. No i guzik prawda. Okazało się, że państwo, dzielące przecież wspólną kasę wszystkich Polaków, nie da ani złotówki nawet na tak pilną inwestycję jak tak zwany „kanał ulgi”, który ma uchronić część Gdańska przed powodziami.

Zero złotych dostał też Wrocław. W tym wypadku ratusz wnioskował o dofinansowanie trzech inwestycji w szkoły podstawowe. Żadna nie spodobała się rządowym ekspertom. Podobnie stało się z projektami w Częstochowie czy Lublinie. Co łączy te wszystkie miasta? Oczywiście – nie rządzi w nich Prawo i Sprawiedliwość.

Fundusz na zasadzie „poproś posła”

Bardzo bym chciał, żeby to był przypadek. Ale tak naiwny nigdy nie będę. Tym bardziej, że posłowie partii rządzącej otwarcie chwalą się, że zaprzyjaźnionym samorządom pomogli załatwić te pieniądze. „Ponad 4 miliony przyznane Gminom Tczew i Lubichowo z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Bardzo się cieszę, tym bardziej, że o wspartych inwestycjach rozmawiałem z Wójtami Andrzejem Toczkiem i Krzysztofem Augustyniakiem już w 2019 roku”, napisał na Twitterze poseł PiS Kacper Płażyński. Poseł z Gdańska, dodajmy. Tego Gdańska, który dostał ZERO złotych. Miasta, którym rządzi prezydentka niespecjalnie przez rządzących lubiana (która – jak twierdzi pan poseł – przecież mogła do niego zwrócić się o pomoc, czego nie zrobiła). Problem w tym, że to nie do jej portfela miały trafić te pieniądze. Miały one za to sfinansować inwestycje, na które czekają mieszkańcy. Niestety to kolejny przykład tego jak ludzkie potrzeby przegrywają z polityką.

https://twitter.com/KacperPlazynski/status/1377589937462206469?s=20

Podczas mojej wymiany zdań z posłem Płażyńskim zwrócił on uwagę na to, że w trzecim rozdaniu funduszu chodziło o zrównoważony rozwój. Problem w tym, że ów fundusz był zapowiadany jako pomoc dla samorządów dotkniętych przez pandemię Covid-19. A to właśnie w dużych miastach ubytki są największe. To tam samorząd obniża regularnie czynsze wynajmującym komunalną przestrzeń usługową. Nie ma też tam turystów, którzy napędzali lokalną gospodarkę. Przez to wszystko tegoroczne budżety dużych miast są znacznie okrojone, szczególnie patrząc dla porównania na ich budżet na 2020 rok. Z całym szacunkiem dla Lubichowa, ale małe rolnicze gminy kryzys wywołany przez epidemię odczuły relatywnie najsłabiej.

Najbardziej boli to, że rozdawane przez rząd pieniądze pochodzą z naszych wspólnych pieniędzy. Nie ma tu mowy o ich sprawiedliwym rozdziale. Jest za to zasada: dajmy naszym, nie dajmy „tamtym”. Ci „tamci” to mieszkańcy miast, którzy mieli czelność nie wybrać na swojego włodarza polityka Prawa i Sprawiedliwości. Ponoszą więc tego konsekwencje. Czy tak powinno wyglądać odpowiedzialne i sprawiedliwe zarządzanie państwem? Sami sobie odpowiedzcie na to pytanie.

(zdjęcie pochodzi z Twittera @suskiDlaWas)