Sąsiadka notorycznie przebiera i segreguje cudze śmieci. Czy to już naruszenie czyjejś prywatności?

Codzienne Dołącz do dyskusji (28)
Sąsiadka notorycznie przebiera i segreguje cudze śmieci. Czy to już naruszenie czyjejś prywatności?

Sąsiadka notorycznie rozrywa worki, a następnie segreguje cudze śmieci. Osoba, które je wyrzuca, twierdzi, że jest to naruszenie prywatności. Jak taki spór rozsądza obowiązujące prawo? Na pewno zacząć trzeba od bardzo ważnego punktu – rzecz porzucona a zgubiona, co je odróżnia?

Rzecz porzucona a zgubiona

Portal „Trójmiasto.pl” opisuje ciekawą historię. Dotyczy ona Anieli, która – nie wiedzieć czemu – nie segreguje śmieci. Ma jednak sąsiadkę, która – wbrew woli Anieli – robi to za nią. Sąsiadka regularnie rozrywa worki i przebiera śmieci, dokonując segregacji. Robi to w obawie przed podniesieniem opłat za wywóz, bo sprawa dotyczy wspólnej wiaty na śmieci, obejmującej grupę sąsiadów.

Rzeczona Aniela sama zwróciła się do lokalnego portalu. Ma pretensje do swojej sąsiadki i wskazała:

Nie segreguję śmieci. Nie mam na to czasu, nie mam miejsca na dodatkowe pojemniki w małym mieszkaniu, nie mam też wiedzy na temat tego, jak zrobić to poprawnie i przyznam szczerze, że nie mam z tego powodu najmniejszych wyrzutów sumienia.

Dalej twierdzi, że jest gotowa ponieść odpowiedzialność za swoje zachowania, a także, że jako osoba działająca twórczo – i z domu – głównie produkuje kartony i ścinki papierów. Podkreśla też, że

W samych workach znajdują się jednak bardzo osobiste rzeczy. Na myśl o tym, że ktoś mógłby je przeglądać, dotykać czy przerzucać, robi mi się ogromnie wstyd. Śmieci to coś, czego chcemy się pozbyć, ale jednocześnie coś bardzo intymnego […]

I tutaj dochodzimy do sedna problemu. Czy zawartość śmieci, bardzo osobista, może stanowić podstawę do naruszenia prywatności?

Śmieci, to – niestety – tylko śmieci

W pierwszej kolejności pamiętać trzeba, że podwyższenie opłaty za wywóz śmieci najpewniej dotyczyć będzie wszystkich mieszkańców korzystających z danej wiaty. Świadome odstąpienie od segregacji może rzutować więc nie tylko na osobę, która do obowiązku się nie stosuje, ale na innych sąsiadów.

Jeżeli chodzi o same śmieci, to warto wyjaśnić, czym one w zasadzie są. W worku znajduje się gros rzeczy w rozumieniu prawa cywilnego i choć najczęściej są one bezwartościowe, to intuicyjnie wydaje się, że każda z nich ma jakiegoś właściciela.

Zgodnie jednak z art. 180 Kodeksu cywilnego, ustawodawca przewidział instytucję wyzbycia się własności.

Właściciel może wyzbyć się własności rzeczy ruchomej przez to, że w tym zamiarze rzecz porzuci.

Konieczne są więc dwa elementy: porzucenie rzeczy, a także zamiar wyzbycia się własności. Ten drugi wynikać może z okoliczności, a wyrzucenie rzeczy na śmietnik jest dostatecznym przejawem takiego zamiaru.

Odróżnić od powyższego należy rzecz zgubioną. Gubiąc rzecz (nie mając zamiaru porzucenia) właściciel nie traci prawa własności. Osoba, która ją znajduje, ma pewne obowiązki, a przywłaszczenie jest karalne.

Warto także odnieść się do zarzutów dotyczących naruszenia prywatności. Najprościej rzecz ujmując – nie ma to znaczenia. Rzecz porzuconą każdy może nabyć poprzez zawłaszczenie, czyli objęcie w posiadanie samoistne.

Jaką miałbym radę dla Anieli? Przedmioty, dokumenty, czy jakiekolwiek inne rzeczy „wrażliwe”, mogące w konsekwencji służyć do jakichś naruszeń, należy zutylizować/zniszczyć w taki sposób, by nie mogły nikomu do niczego posłużyć po wyrzuceniu ich na śmietnik.