Do końca 2025 roku stacje ładowania w Polsce powinny znajdować się średnio co 60 kilometrów. Unijne rozporządzenie ma przyczynić się do szybszego rozwoju infrastruktury przeznaczonej nie tylko dla pojazdów elektrycznych, ale i tych napędzanych wodorem. To oznacza, że budowa stacji w naszym kraju powinna znacznie przyspieszyć.
AFIR wszedł w życie. Oto jego najważniejsze założenia
Od piątku 13 kwietnia obowiązuje już unijne rozporządzenie sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych (AFIR), które zostało przyjęte przez państwa członkowskie w ubiegłym roku. AFIR zastąpił tym samym dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady UE z 2014 roku w sprawie rozwoju infrastruktury paliw alternatywnych. Według specjalistów nowe przepisy przyczynią się do szybkiego rozwoju ogólnodostępnej infrastruktury do ładowania pojazdów, a to będzie miało przełożenie na rozwój całego sektora zielonego transportu. Odgórnym celem jest przecież zapewnienie neutralności klimatycznej całej europejskiej wspólnoty do 2050 roku.
Rozporządzenie stawia przed państwami członkowskimi ambitne cele. Przede wszystkim do końca 2025 roku na głównych trasach Unii Europejskiej stacje ładowania o mocy minimum 400 kW mają być rozmieszczone co 60 km w obu kierunkach. Co więcej, już dwa lata później moc urządzeń będzie musiała wynosić co najmniej 600 kW. W przypadku elektrycznych ciężarówek ich użytkownicy za kilkanaście miesięcy mają mieć zapewnioną możliwość ładowania co średnio 120 kilometrów. W 2030 roku ładowarki muszą funkcjonować co 60 kilometrów.
Unijne rozporządzenie przewiduje też rozwój infrastruktury związanej z zasilaniem pojazdów na wodór. W pierwszej kolejności państwa członkowskie muszą uzgodnić własny krajowy plan ich budowy. Do 2030 roku stacje będą musiały się jednak pojawić na tzw. węzłach miejskich oraz w odległości nie mniejszej niż 200 kilometrów od siebie.
Swobodne płatności zamiast specjalnych kart i dedykowanych aplikacji
Zmiany obejmą także metody płatności za ładowanie pojazdów. Do tej pory użytkownicy narzekali bowiem na mnogość aplikacji, czy też specjalnie dedykowanych kart wydawanych przez różnych operatorów stacji. Nie ulega wątpliwości, że wraz z rozwojem sieci problem stawałaby się coraz większy. Stąd też unijni decydenci zdusili go w zarodku.
Od teraz we wszystkich nowopowstałych ładowarkach operatorzy muszą zapewnić użytkownikom swobodne płatności. Nie istnieje już zatem konieczność zawierania odrębnej umowy, płatności abonamentu, czy instalowania odpowiedniej aplikacji. Po skorzystaniu z usługi kierowcy mogą zatem zapłacić własną kartą płatniczą lub poprzez wygenerowany kod QR.
Stacje ładowania w Polsce spotykamy zbyt rzadko. Jesteśmy na szarym europejskim końcu
Według danych przedstawianych Polskiego Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych i Polki Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, na koniec lutego 2024 roku w Polsce funkcjonowało 6213 ogólnodostępnych punktów ładowania pojazdów elektrycznych, co przełożyło się na 3432 stacji. Przez dwa pierwsze miesiące 2024 roku zainstalowano zaledwie 16 urządzeń więcej niż w analogicznym okresie 2023 roku. To zdecydowanie zbyt mało.
Jak wylicza portalkomunalny.pl do 2035 roku moc zainstalowana ogólnodostępnej infrastruktury ładowania samochodów elektrycznych w Polsce powinna wzrosnąć niemal 34-krotnie. Za tym idzie z kolei modernizacja sieci elektrycznych. Eksperci wskazują bowiem, że głównym problemem będzie nie tempo budowy stacji, ale dostępność energii elektrycznej w miejscach do tego niezbędnych. Przestarzała infrastruktura nie pozwala więc obecnie rozwijać całej infrastruktury związanej z zielonym transportem.
Wyzwań stojących przed Polską w związku z wprowadzeniem AFIR jest zatem dość sporo. Wystarczy powiedzieć, że pod względem liczby punktów ładowania aut elektrycznych Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej. Niektórzy mówią wprost – to się nie uda. Czy mają rację? Tego dowiemy się już za kilkanaście miesięcy.