Według niektórych internautów (i właścicieli posesji) stalowa linka na działce, by zdekapitować zmotoryzowanych niepożądanych gości z posesji, ze szczególnym uwzględnieniem miłośników quadów, czy skuterów, to całkiem rozsądne postępowanie. Jest to jednak działanie bezprawne, mogące nieść za sobą surową odpowiedzialność karną.
Stalowa linka na działce
Wyborcza przypomina historię 16-letniego Dominika z Podkarpacia, który – jadąc skuterem przez prywatną, acz nieogrodzoną posesję – trafił na stalową linkę, która prawie ucięła mu głowę, poważnie uszkadzając krtań i tchawicę. Prokurator postawił właścicielom działki zarzut nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (chłopak wiele miesięcy spędził w szpitalu, mógł stracić życie).
Wraz z Dominikiem podróżowali jego koledzy, którym jednak nic poważnego się nie stało. Jeden z nich, jadący drugim skuterem, w porę wyhamował, natomiast drugi – który jechał z Dominikiem – spadł z pojazdu i nic poważnego się mu nie stało.
Właściciele działki zostali ostatecznie oskarżeni o nieumyślne spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także o nieumyślne narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia pozostałych uczestników zdarzenia. Sąd jednak umorzył postępowanie, wskazując na wyłączenie przestępności poprzez uznanie znikomej szkodliwości społecznej czynu.
Wielu internautów oczywiście się cieszy i ekscytuje takim rozwojem sprawy. Według przeciętnego komentującego w przedmiotowej sprawie właściciel powinien mieć prawo nawet do zabójstwa na swojej działce, no bo przecież własność prywatna, więc chcącemu nie dzieje się krzywda.
Na jak dużo może sobie pozwolić właściciel?
Korwinizmy nie mają mocy obowiązującego prawa, toteż prawo własności nie jest okolicznością pozwalającą na popełnianie przestępstw na szkodę każdego, kto tę własność niejako naruszy. Prawo do życia ma ponadto wartość znacznie wyższą, względem prawa własności.
Przestępstwa, jak spowodowanie uszczerbku na zdrowiu, czy też – chociażby – zabójstwo, wybaczcie uproszczenie, nie wymagają zamiaru celowego. Nieważny jest finalny cel, jaki ostatecznie chce osiągnąć sprawca, tj. czy chce komuś zrobić krzywdę, czy po prostu ochronić swoją własność. Takie myślenie nie wyłącza możliwości przypisania winy za popełnienie czynu zabronionego.
Nie znam szczegółów sprawy, opieram się na doniesieniach medialnych, ale dziwię się, że właścicielom działki przypisano jedynie winę nieumyślną, a nie – co najmniej – zamiar ewentualny.
Linki w lasach
Prawdopodobnie biorąc pod uwagę wszelkie wyjaśnienia oskarżonych, fakt ich niekaralności, a także list wysłany do poszkodowanego Dominika, sąd mógł ostatecznie uznać, że szkodliwość społeczna czynu była znikoma, chociaż – w świetle spowodowanych obrażeń – w dalszym ciągu może budzić pewne kontrowersje.
Ten przypadek, chociaż medialnie dosyć szeroko opisany, może jednak być – jak widać – przedmiotem sporów i rozważań. Wszak zawieszenie stalowej linki na wysokości głowy nie służy raczej do tego, by kogoś pogłaskać.
Niewątpliwą patologią jest jednak nagminna praktyka rozwieszania stalowych linek w lasach, pomiędzy drzewami. Oczywiście, że miłośnicy leśnych eskapad na skuterach, czy quadach, łamią prawo, jednak działalność „szeryfów”, montujących śmiercionośne instalacje – tym bardziej na obszarze, w którym nie sposób jest taką linkę dostrzec – raczej nie budzi wątpliwości co do oczywistej bezprawności.