Stawka podatku katastralnego w Polsce musiałaby wynosić mniej niż promil wartości mieszkania, żeby ta danina miała jakiś sens

Nieruchomości Podatki Dołącz do dyskusji
Stawka podatku katastralnego w Polsce musiałaby wynosić mniej niż promil wartości mieszkania, żeby ta danina miała jakiś sens

Podatek katastralny w Europie zwykle wynosi od 0,5 do 3 proc. wartości nieruchomości. W Polsce nawet najłagodniejsza odmiana tej daniny oznaczałaby drastyczny wzrost obciążeń dla właścicieli nieruchomości. Stawka podatku katastralnego powyżej 0,1 proc. w naszych warunkach byłaby już grabieżą, a to dopiero początek problemów.

Europejska stawka podatku katastralnego zwiększyłaby wysokość podatku za mieszkanie nawet kilkudziesięciokrotnie

W zeszłym roku postawiłem na łamach Bezprawnika tezę, że w Polsce klasycznego podatku katastralnego nie będzie nigdy. Powodów jest kilka, z czego najważniejsze będą dwa. Wprowadzenie powszechnej daniny naliczanej od wartości nieruchomości oznacza, że ktoś musiałby wycenić przeszło 15 milionów mieszkań oraz domów mieszkalnych. Nie wspominając nawet o tym, że każdy remont albo inwestycja poprawiająca jakość życia mieszkańców automatycznie oznaczałaby wzrost wartości, konieczność dokonania nowej wyceny oraz większe obciążenie podatkiem.

Równie ważną przeszkodę stanowi docelowa stawka podatku katastralnego. Ile miałaby ona wynosić, byśmy mówili nie o zamachu na dorobek całych pokoleń Polaków, ale o względnie akceptowalnej daninie? Odpowiedź wydaje się całkiem prosta: kwoty płacone przez typowego Kowalskiego nie powinny być jakoś drastycznie wyższe niż obecnie. Problem w tym, że zastosowanie typowych europejskich stawek akurat w Polsce nie wchodzi w grę.

Według różnych danych stawka podatku katastralnego w różnych państwach europejskich sięga od 0,5 do 3 proc. wartości nieruchomości. Jeśli wierzyć zestawieniu opublikowanemu w 2022 r. przez portal rankomat.pl, średnia wielkość istniejącego mieszkania w Polsce wynosi 61,5 m². Otodom z kolei sugeruje, że średnia wartość metra kwadratowego mieszkania na rynku wtórnym wynosi w tym roku 7938 zł. Razem wychodzi ok. 488 tys. zł. Ceny nieruchomości systematycznie rosną, więc przyjmijmy, dla uproszczenia, że typowe polskie mieszkanie jest warte jakieś pół miliona złotych. Nawet 0,5 proc. to trochę za dużo.

Stawka podatku katastralnego w nawet tej minimalnej wysokości oznacza, że właściciel mieszkania miałby do zapłacenia swojej gminie 2 500 zł. Dzisiaj maksymalna stawka w podatku od nieruchomości wynosi 1 zł za m². W 2024 r. wyniesie zauważalnie więcej, bo 1,15 zł. W obydwu przypadkach nawet się nie zbliżamy do kwot, jakie na zafundowałby nam podatek katastralny.

Nie ma jak zrekompensować Polakom wprowadzenia „bardziej eleganckiej” formy opodatkowania nieruchomości

Dobranie właściwej stawki w podatku katastralnym jest o tyle trudne, że tendencje na rynku nieruchomości w ostatnich latach są dość jasne. Ceny systematycznie rosn,ą a przeciętny metraż nowego mieszkania raczej maleje niż rośnie. To tylko powiększa dysproporcje pomiędzy hipotetycznym wprowadzeniem podatku naliczanego od wartości a obecną daniną, w której podstawę stanowi powierzchnia użytkowa. W tej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak obniżyć stawkę jeszcze bardziej.

Promil wartości nieruchomości na pierwszy rzut oka brzmi całkiem nieźle. Nie sprawia wrażenia, że teraz musimy odpracować wartość naszego mieszkania gminie. Teoretycznie to w końcu przysłowiowy „ułamek procenta”. Nawet wówczas wychodzi nam 500 zł rocznie za statystycznie przeciętne polskie mieszkanie. Kwota niby wydaje się w dzisiejszych realiach akceptowalna, ale wciąż podatnik pozostaje zauważalnie stratny. Cały czas ma także poważne powody do narzekań w postaci wspomnianych już wcześniej niedogodności związanych z wyceną.

O akceptowalności i narzekaniu wspominam nie bez powodu. Najważniejszą przeszkodą dla wprowadzenia podatku katastralnego w Polsce jest absolutny brak społecznej akceptacji dla takiego posunięcia. Dowolna władza, która spróbowałaby narzucić obywatelom tę daninę, musiałaby się mierzyć z wybuchem społecznego niezadowolenia. Byłoby to wręcz polityczne samobójstwo. Żaden polityk nie zaryzykowałby zatopienia własnej kariery w imię zwiększenia dochodów samorządów oraz poprawy elegancji opodatkowania nieruchomości mieszkalnych.

Jakby tego było mało, nie ma nawet zbyt dużej możliwości zrekompensowania Polakom wprowadzenia podatku katastralnego. Przeciętny Kowalski i tak płaci stosunkowo niski podatek dochodowy. Istnieje niezerowa szansa, że kwota wolna zostanie tutaj znowu podniesiona. Warto wspomnieć, że część podatku PIT również trafia do samorządów. Jeśli zaś chodzi o prawdziwie skuteczne podatki, to „tymczasowy” podwyższony VAT obowiązuje od 2011 r. Trudno się doszukać jakichś chęci zmieniania tego stanu rzeczy.

Stawka podatku katastralnego to oczywiście jedynie część kłopotów z tą daniną. Wszystkie one razem splatają się w przeszkodę nie do ominięcia dla ustawodawcy, na całe nasze szczęście.