Bloki z wielkiej płyty jeszcze postoją, ale kamienice będą się walić

Nieruchomości Dołącz do dyskusji
Bloki z wielkiej płyty jeszcze postoją, ale kamienice będą się walić

Temat trwałości konstrukcji PRL-owskich bloków z wielkiej płyty powraca jak bumerang. Pierwotnie zakładany czas ich użytkowania stopniowo zaczyna bowiem dobiegać końca. Eksperci są jednak zgodni co do tego, że tego rodzaju budynki mogą nam służyć jeszcze przez kilkadziesiąt lat. W porównaniu z tym kamienice stanowią niemal całkowicie przemilczany temat. A sprawa jest bardzo poważna.

W Polsce nie zawalił się żaden blok z wielkiej płyty

Wydaje się, że w ocenie konstrukcji bloków wielkopłytowych można zaufać ekspertom. Wynika to przede wszystkim z tego, że żaden tego rodzaju budynek się w Polsce nie zawalił. Nie doszło także do rozbiórki jakiegokolwiek PRL-owskiego bloku postawionego w tej technologii.

A istnieje ich w Polsce około sześćdziesiąt tysięcy. Gdyby takie bloki miały się zawalać, z pewnością obserwowalibyśmy już teraz jakieś symptomy tego zjawiska. Nic nas jednak nie niepokoi.

Wiele takich bloków przeszło w ostatnich dekadach generalne remonty, obejmujące m.in. termomodernizacje, co sprzyja stabilności ich konstrukcji. Próba badawcza ludzi, którzy użytkują wspomniane budynki w Polsce, jest bardzo wysoka. Mieszka w nich bowiem blisko 1/3 naszego społeczeństwa.

Co jakiś czas zawala się kamienica

Niestety, o licznych w Polsce kamienicach nie można powiedzieć tego samego, co o blokach z wielkiej płyty. Temat ten w mediach poruszany jest bardzo rzadko. A w odniesieniu do tego rodzaju nieruchomości powinniśmy się niepokoić.

Przecież od czasu do czasu jakaś kamienica się zawala i często dzieje się to nagle. Sytuacje takie można zaobserwować w każdym większym mieście. Niedowiarków zachęcam do wpisania w Google frazy „zawaliła się kamienica”, a następnie do obejrzenia zdjęć.

Sporo takich katastrof wydarzyło się np. w Łodzi, ale też w Warszawie czy na Śląsku. Ale zjawisko to nie ma ograniczenia terytorialnego. Można je zaobserwować w każdym mieście, w którym znajdują się kamienice.

Chodzi o budynki przedwojenne

Aby wyjaśnić to zjawisko, zdefiniujmy, co rozumiemy tutaj przez określenie „kamienica”. Jest to murowany budynek wielolokalowy sprzed II wojny światowej, najwyżej kilkupiętrowy.

Dookreślenie tego, że interesujące nas kamienice powstały nie później niż w 1939 roku jest tu bardzo ważne. Bo mówi się tak też czasem na bloki z cegły z początku komunizmu.

Przedwojenne kamienice w odróżnieniu od typowych PRL-owskich bloków miały służyć pokoleniom i nie posiadały określonej daty trwałości. Ale problematyczna jest przy tym część ich konstrukcji.

Problemem w kamienicach są stare, drewniane stropy

O ile ściany zewnętrzne i także wewnętrzne okazują się w nich bardzo solidne, o tyle nie można tego powiedzieć o stropach. Te są najczęściej drewniane i nie stanowią trwałego elementu konstrukcyjnego.

Zdaniem rzeczoznawców budowlanych o specjalności konstrukcyjnej okres ich bezpiecznej eksploatacji wynosi najwyżej 70 lat. Jednak tylko w przypadku, gdy na taki strop nie wpływały inne szkodliwe czynniki, jak np. zalania czy przeciążanie go.

Jeśli dochodzi do zawalenia się kamienicy, przyczyną katastrofy najczęściej okazuje się drewniany strop, którego nośność użytkowa dobiegła końca. Czasami przed nią widać np. ugięcia podłogi lub sufitu i można w ten sposób zapobiec tragedii. Bywa jednak tak, że tego rodzaju budynki zamieniają się w pył nagle.

Brak regulacji prawnych dla wspólnot mieszkaniowych w kamienicach

W chwili obecnej nie istnieją żadne istotne regulacje prawne, które zmuszałyby wspólnoty mieszkaniowe do wymiany drewnianych stropów w kamienicach.

Budynki wprawdzie przechodzą okresowe przeglądy, w których na ogół bez pogłębionej weryfikacji stwierdza się, że wszystko w porządku.

Jest to uwarunkowane tym, że nie ma jak tego sprawdzić. Praktycznie na wszystkich drewnianych stropach od góry położona jest podłoga (np. w postaci płytek czy paneli), a znajdujące się pod nimi sufity są zabudowane, np. płytami g-k. Właściciele takich mieszkań żyją więc na tykających bombach.

Co gorsza, ci decydujący się na ich sprzedaż, często za ciężkie pieniądze, nie informują kupujących o tym, że w przyszłości nie ominie ich wymiana stropu. Często wynika to jednak z ich nieświadomości jako sprzedawców.