Rzecznik MŚP wprost alarmuje: przepisy są nieprecyzyjne, procedury niedopracowane, a kluczowe umowy między sklepami a operatorami systemu wciąż niepodpisane.
Mały sklep, duży problem
Wbrew medialnemu przekazowi Ministerstwa Klimatu, wyłączenie z systemu najmniejszych sklepów to mit. Nawet placówki poniżej 200 m2 będą musiały przyjmować szklane butelki wielokrotnego użytku do 1,5 litra i pobierać kaucję za opakowania PET czy puszki. Oznacza to konieczność zawarcia umów z operatorami i przygotowania się do obsługi klientów – bez względu na wielkość lokalu.
Dla dużych sieci to formalność – mają pieniądze, zaplecze logistyczne i ludzi od wdrożeń. W małych sklepach każda dodatkowa procedura to realny koszt i problem z przestrzenią. Szczególnie, gdy odbiory odpadów w mniejszych miejscowościach będą rzadsze, co wymusi organizowanie dodatkowych miejsc magazynowych.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Ekonomia się nie spina
Jak zwracają uwagę przedsiębiorcy, stawki proponowane przez operatorów systemu za prowadzenie zbiórki są symboliczne i w małych placówkach nie pokryją nawet połowy kosztów obsługi. A trzeba doliczyć jeszcze nakłady na organizację punktu odbioru, szkolenie pracowników czy ewentualny zakup sprzętu. Tymczasem start systemu zbiegnie się z początkiem IV kwartału – okresem wzmożonego handlu przed świętami, gdy sklepy i tak działają na pełnych obrotach.
Rzecznik MŚP ostrzega, że obecny kształt systemu kaucyjnego faworyzuje największe sieci handlowe. Dysproporcja w możliwościach organizacyjnych i finansowych może przyspieszyć odpływ klientów z małych sklepów, co odbije się negatywnie na lokalnych gospodarkach. Problemem jest też brak spójności z Rozszerzoną Odpowiedzialnością Producenta - przepisy w tej sprawie są w powijakach, a ich brak może zakłócić recykling odpadów i zwiększyć koszty odbioru śmieci od mieszkańców.
Konsumenci chcą, ale…
Badania pokazują, że 73,3% Polaków popiera system kaucyjny jako najlepszy sposób odzyskiwania opakowań po napojach. Tyle że w praktyce niewielu korzysta dziś z automatów zwrotnych. Proces musi być szybki, prosty i przewidywalny – bez szukania punktów odbioru czy stania w kolejkach.
Automaty skanujące kody kreskowe i natychmiast wypłacające kaucję są już sprawdzonym rozwiązaniem w innych krajach. Ale kluczowe jest, by działały w polskich realiach: miały aktualną bazę danych, radziły sobie z różnorodnością opakowań i były serwisowane bez opóźnień. Awaria czy brak rozpoznania butelki szybko zamienia ekologiczny entuzjazm w frustrację.
Sprzęt dobry, ale dobrany do miejsca
W małych sklepach nie sprawdzą się wielkie maszyny z rozbudowanymi zgniatarkami, które zajmują pół zaplecza. Lepiej postawić na kompaktowe modele z ręcznym odbiorem worków. W dużych supermarketach przeciwnie – pełna automatyzacja i zgniatanie odpadów optymalizują logistykę, ograniczają koszty i odciążają pracowników.
Czytaj też: Masz zużyte baterie? Zanieś je do Żabki – nie tylko możesz, ale musisz
Dobrze zaprojektowany punkt odbioru to inwestycja, która z czasem się zwróci – mniej pracy dla personelu, sprawniejsza logistyka, brak przestojów. Ale jeśli rząd chce, by system kaucyjny działał od pierwszego dnia bez masowych skarg, musi zapewnić czas na dopracowanie procedur, realne wsparcie dla MŚP i – przynajmniej na początku – rezygnację z kar na rzecz pouczeń.
Jeśli system kaucyjny w Polsce ma działać, musi być realnym ułatwieniem dla klientów i logistycznie dopasowanym do możliwości sklepów. Inaczej skończy się tak, jak wiele „ekologicznych” reform w naszym kraju – z dobrymi intencjami na papierze i złymi wspomnieniami w praktyce. Na razie pachnie bardziej kolejnym podatkiem w przebraniu kaucji niż faktyczną ekologiczną rewolucją.