Całkiem sporo osób dziwi się, że specjalna sejmowa komisja powołana na podstawie tzw. Lex Tusk może uchylić praktycznie każdy rodzaj tajemnicy z jednym wyjątkiem. W Polsce tajemnica spowiedzi jest praktycznie nienaruszalna dla organów państwa. Dlaczego? Powodów jest kilka.
Spowiedź w Polsce cieszy się silniejszą ochroną niż jakikolwiek inny rodzaj informacji niejawnych
Prezydent Andrzej Duda podpisał Lex Tusk. Powstanie specjalna sejmowa komisja w sprawie badania wpływów rosyjskich. Otrzyma ona całkiem szeroki zakres uprawnień, jakich możemy się spodziewać po instytucji tego rodzaju. Będzie mogła, między innymi, zadecydować o zwolnieniu osób składających zeznania z obowiązku zachowania praktycznie każdego rodzaju tajemnicy państwowej. Wliczają się w to informacje opatrzone klauzulą „tajne” i „ściśle tajne”. Ustawodawca przewidział jeden wyjątek, którym jest tajemnica spowiedzi.
Co jest takiego specjalnego w tym jednym rodzaju prawnie chronionych informacji, że ustawodawcy nawet nie przychodzi do głowy jej naruszenie? Warto tutaj wspomnieć, że w Polsce w bardzo szczególnych okolicznościach można uchylić między innymi tajemnicę bankową, dziennikarską, adwokacką czy nawet tajemnicę lekarską. Tymczasem tajemnica spowiedzi pozostaje niemal całkowicie nienaruszalna. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka.
Przede wszystkim, cała istota spowiedzi w katolickim rozumieniu traci swój sens w momencie, w którym kapłana można byłoby zmusić do przekazania pozyskanych w ten sposób informacji gdzieś dalej. Po prostu wierni przestaliby się spowiadać, zwłaszcza z grzechów mających poważne konsekwencje w razie ich ujawnienia. Mowa tutaj nie tylko o przestępstwach. Nie bez powodu Kościół jest gotowy nakładać ekskomunikę na duchownego, który dopuściłby się bezpośredniej zdrady tajemnicy spowiedzi.
Nie sposób jednak nie zadać pytania: co to właściwie miałoby obchodzić państwo? Tutaj warto zwrócić uwagę na aspekt kulturowy całej sprawy. Sakrament pokuty istnieje w końcu od dawna, ściślej mówiąc co najmniej od Soboru Laterańskiego w 1212 r. Wówczas pojawił się obowiązek wyspowiadania się przez wiernych przynajmniej raz do roku. Historycznie patrząc, pozycja polityczna Kościoła i wpływ tej instytucji na państwa były o wiele większe niż dzisiaj. Dlatego naruszanie tajemnicy spowiedzi do niedawna przychodziło do głowy co najwyżej najpodlejszym totalitaryzmom.
Tajemnica spowiedzi jest chroniona przede wszystkim przez poszczególne ustawy procesowe
Obecnie czasy nieco się zmieniły. Tajemnica spowiedzi w niektórych demokratycznych państwach przestała być traktowana jako wartość absolutna. Najczęściej postulaty jej rewizji pojawiają się razem z kościelnymi skandalami związanymi z tuszowaniem przestępstw seksualnych popełnianych przez duchownych. Tak było między innymi w Australii w 2020 r. Ogólnie jednak kulturowa wartość tajemnicy spowiedzi ma się w świecie zachodnim całkiem dobrze.
W Polskim prawie istnieje raptem jedna niewielka furtka pozwalająca naruszyć tajemnicę spowiedzi. Mowa o art. 261 §2 kodeksu postępowania cywilnego. Zgodnie z tym przepisem, duchowny może odmówić zeznań co do faktów powierzonych mu na spowiedzi. Co nie znaczy, że musi. Pytania jak najbardziej można zadać. Jeżeli świadek zdecyduje się na nie odpowiedzieć, to naraża się jedynie na konsekwencje wewnątrzkościelne.
Warto przy tym zauważyć, że tajemnica spowiedzi w prawie procesowym opiera się przede wszystkim o właściwe przepisy w każdej ustawie proceduralnej. Uregulowania na gruncie poszczególnych aktów prawnych mogą się od siebie nieco różnić. W prawie karnym, administracyjnym i podatkowym obowiązuje jednak ta sama zasada: duchowni nie mogą być świadkami co do faktów objętych tajemnicą spowiedzi. Dotyczy to wszystkich etapów postępowania.
Konstytucja RP niby nie chroni spowiedzi wprost, ale nie znaczy to, że Polska jest państwem świeckim
Myliłby się jednak ten, kto uważa, że takie rozwiązanie ma jakieś dodatkowe umocowanie w przepisach Konstytucji czy nawet Konkordatu. Ustawa zasadnicza do kwestii spowiedzi nie odnosi się bezpośrednio. Gwarantuje oczywiście wolność sumienia i religii, w tym także swobodę uprawiania kultu, uczestniczenia w obrzędach i praktykach religijnych. Oczywiście art. 31 ust. 3 Konstytucji RP pozwala ustawodawcy wprowadzać ograniczenia w korzystaniu z praw i wolności zawartych w jej treści.
Hipotetycznie ustawodawca mógłby się zdecydować na ograniczenie zakresu ochrony tajemnicy spowiedzi. Byłoby to o tyle uzasadnione, że innego rodzaju tajemnice związane z wykonywaniem działalności szczególnego zaufania już dawno zostały potraktowane w ten sam sposób. Do wprowadzenia takich ograniczeń powinna wystarczyć zwykła ustawa. Znając jednak polskie realia, można się śmiało spodziewać przeprawy przed Trybunałem Konstytucyjnym, który w swoim orzecznictwie zwykle stawał po stronie ochrony religii przed nadmierną ingerencją ze strony państwa.
Treść Konkordatu nie zawiera żadnej dodatkowej ochrony dla tajemnicy spowiedzi. Prawdę mówiąc, ta często demonizowana umowa pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską w ogóle nie odnosi się do tej konkretnej kwestii.
Żadnym uzasadnieniem dla modyfikowania zakresu ochrony tajemnicy spowiedzi przed państwem nie jest za to koncepcja świeckiego państwa. Powód jest prozaiczny: ustrój Polski w ogóle nie zakłada takiej koncepcji. W najlepszym wypadku jest mowa o przyjaznym rozdziale państwa i religii. To o tyle istotne, że naruszanie jednego z najważniejszych sakramentów byłoby aktem, który nijak nie mieści się w rozumieniu słowa „przyjazny”. W tym kontekście warto wspomnieć o konstytucyjnej zasady współpracy państwa i Kościołów dla dobra człowieka i dobra wspólnego.
Szczególna ochrona tajemnicy spowiedzi nie powinna nikogo dziwić. Co jest problemem, to rozmontowanie analogicznych gwarancji dla tych rodzajów informacji niejawnych, w których dodatkowej ochrony nie stanowi religia. Mowa tu przede wszystkim o wspomniej już tajemnicy adwokackiej, dziennikarskiej czy lekarskiej.