Taniec na rurze to usługa erotyczna. Takim podsumowaniem Sąd we Wrocławiu zakończył spór przedsiębiorcy z miastem o charakter prowadzonej działalności.
Cała historia zaczyna się w dniu 3 czerwca 2017 r. Wtedy to we Wrocławiu wchodzi w życie zmiana uchwały o utworzonym w 2014 roku Parku Kulturowym. Zmiana rozszerzyła katalog zabronionych działalności na terenie Parku. Zakazała prowadzenia działalności usługowej o charakterze erotycznym, w lokalach, w których prowadzona jest działalność gastronomiczna oraz w lokalach wykorzystywanych przez przedsiębiorcę do organizacji imprez. Ponadto zakazane zostało nagabywanie do korzystania z usług świadczonych w lokalach Ludzie we Wrocławiu odetchnęli z ulgą, liczyli na zniknięcie popularnych „parasolek”, znanych z innych miast, które zachęcały do składania wizyt w pewnych lokalach. Lokale tego typu były przedmiotem licznych reportaży o naciąganiu klientów, utracie pieniędzy z konta. Głośno było o kliencie, który został oszukany przez klub Cocomo. Pewien przedsiębiorca nie zamierzał jednak zamykać swoich drzwi.
Taniec na rurze to nie jest usługa erotyczna, więc nie dotyczy go zakaz prowadzenia działalności
Z takim wytłumaczeniem przedsiębiorca prowadzący lokal złożył sprzeciw wobec ukarania go za prowadzenie działalności o charakterze erotycznym. Sąd na wniosek Straży Miejskiej we Wrocławiu ukarał przedsiębiorcę grzywną w kwocie 3000 zł. W sprzeciwie pełnomocnik przedsiębiorcy podnosił zarzut niejasnych przepisów uchwały Rady Miejskiej. Uważał, że w lokalu jego klienta można zobaczyć taniec artystyczny z elementami nagości. Dodatkowo podniósł argument, że przedsiębiorca szanuje przepisy wydane przez radę miejską, ponieważ opracował wewnętrzny regułami, w którym zakazał nagabywania potencjalnych klientów na ulicy. Od tej chwili promotorki tylko zapraszały do lokalu, informowały gdzie się znajduje, a nie robiły tego natarczywie.
Sąd podszedł poważnie do sprawdzenia, czy taniec na rurze to usługa erotyczna, czy jednak artystyczna
Wezwał świadków, przeanalizował ogłoszenia o pracę w klubie, obejrzał zapisy z monitoringu klubowego. Ocenił wystrój lokalu. Sprawdził nawet, czy nazwy drinków takie jak „perversion”, czy „kiss” mogą świadczyć o erotycznym charakterze prowadzonej tam działalności. I orzekł, że w lokalu przedsiębiorcy taniec na rurze to usługa erotyczna, a nie artystyczna. Na potwierdzenie tego przedstawił mocne argumenty. Zgodnie ze zgromadzonym materiałem dowodowym tancerki zatrudnione w klubie w ogóle nie musiały umieć tańczyć. Do tego kobiety tańczą bez staników, Do ich obowiązków należy dosiadanie się do klientów, dotrzymywanie im towarzystwa. Ponadto w rozmowach sugerują zakup drinków dla nich. Inne aspekty towarzyszą tańcowi pole dance, który wymaga dużej sprawności fizycznej oraz dużej ilości treningów. A zupełnie inne tańcowi, który odbywał się w klubie. W związku z tym sąd nałożył na oskarżonego grzywnę w kwocie 3000 zł. Wyrok jest nieprawomocny.