W Szwecji transpłciowi gimnastycy, którzy nie ukończyli jeszcze 18. roku życia, będą mogli zdecydować, czy wystąpią w zawodach z chłopakami, czy dziewczynami. O ile uczestnictwo mężczyzn trans w zawodach męskich nie wzbudza kontrowersji, o tyle transpłciowe kobiety mogą nieźle namieszać w rywalizacji kobiet. A na Igrzyska Olimpijskie na przykład jadą przecież najlepsi zawodnicy w kraju w swojej kategorii.
MKOL nie dyskryminuje osób transpłciowych
Międzynarodowy Komitet Olimpijski pozwala na udział w zawodach osób transpłciowych na równych zasadach. Z jasnych względów przepis ten odnosi się szczególnie go zawodników, którzy urodzili się jako mężczyźni, a obecnie po przejściu zabiegów zmiany płci i redukcji poziomu testosteronu występują w zawodach z kobietami. Właśnie według odpowiedniego poziomu męskiego hormonu MKOL wydaje decyzje o dopuszczeniu do zawodów zawodnika trans. Sportowiec musi udowodnić, że w ciągu co najmniej ostatnich 12 miesięcy przed startem poziom testosteronu w surowicy był niższy niż 5 nmol/l (prawidłowy poziom testosteronu u mężczyzn wynosi od 8 do 12 nmol/l). Kiedy już otrzyma zgodę, musi zobowiązać się do utrzymania tego poziomu przez cały okres trwania zawodów i jeszcze raz przejść testy.
Czy jednak wszystko zależy tylko od poziomu testosteronu?
Nie wszystko, ale bardzo dużo, co dobrze pokazuje znany przykład Caster Semenyi, średnio- i krótkodystansowej biegaczki z RPA. Oczywiście Caster nie jest osobą transpłciową, ale odznacza się tzw. hiperandrogenizmem, co oznacza, że posiada w organizmie więcej męskiego hormonu niż inne zawodniczki. Testosteron ma wielkie znaczenie przede wszystkim w dyscyplinach wymagających dynamizmu i siły, co pokazuje dominacja Caster na dystansach 800 i 400 metrów w ostatnich latach. Na Igrzyskach w 2016 bieg na 800 m na pierwszych trzech miejscach zajęły wyłącznie zawodniczki z hiperandrogenizmem z Caster na czele. Podwyższony poziom testosteronu powyżej 5 nanomli na litr krwi daje tym zawodniczkom nawet do 4,5 procent przewagi nad innymi.
Wyższy poziom testosteronu nie jest jednak jedyną przewagą zawodników trans. Po zeszłorocznym dwukrotnym zwycięstwie Laurel Hubbard w podnoszeniu ciężarów podczas Igrzysk Pacyfiku pojawiły się głosy przeciwko rywalizacji tej zawodniczki z kobietami. Laurel urodziła się jako Gavin i osiem lat temu przeszła operację zmiany płci. Przeszła wszystkie niezbędne zabiegi i poddała się pełnej kuracji hormonalnej, ale czy to oznacza, że nie ma fizycznej przewagi nad innymi zawodniczkami? Swoje pierwsze wielkie sukcesy sportowe zawodniczka zanotowała właśnie po staniu się kobietą trans. W wieku 41 lat. Celem Laurel są najbliższe Igrzyska w Tokio.
Do zwycięstwa Laurel odniosła się Sharron Davies, brytyjska olimpijka, która stwierdziła, że kobiety z kobiecą biologią nie są w stanie podjąć równej wali z kobietą o de faco męskim ciele, z męską fizjologią. Zawodniczka wprost nazwała taką rywalizację niesprawiedliwą.
Drugim przykładem może być Mary Gregory, transpłciowa zawodniczka trójboju siłowego. Rok temu odebrano jej tytuł mistrzyni Stanów Zjednoczonych, który otrzymała za najlepszy na świecie wynik w swojej dyscyplinie w kategorii kobiet. Federacja RAW stwierdziła jednak, że Mary była jeszcze mężczyzną, ponieważ przechodziła dopiero proces stawania się osobą trans. Mimo tego, że zredukowała poziom testosteronu, zdominowała inne zawodniczki. Federacja RAW zaznaczyła w decyzji, że mężczyźni z natury mają bardziej rozbudowaną strukturę kości, silniejszą tkankę łączną i większą gęstość mięśni niż kobiety, a redukcja testosteronu nie eliminuje tych cech. Choć kobiety trans mogą być w efekcie terapii hormonalnej słabsze niż w okresie, kiedy byli mężczyznami, ich biologiczna przewaga nie znika.
Nie zapowiada się jednak na to, by MKOL wprowadził jakieś inne regulacje, dotyczące wyrównania szans w rywalizacji kobiet biologicznych z kobietami trans, oprócz wspomnianej już kontroli poziomu testosteronu.
Transpłciowi gimnastycy w Szwecji
Wydaje się, że krok dalej w takiej rywalizacji stawia dziś Szwedzka Federacja Gimnastyczna, która zdecydowała, że transpłciowi gimnastycy do 18. roku życia będą mogli zdecydować, w jakiej grupie trenować i, co istotniejsze, rywalizować. Kiedy przekroczą ten wiek, obejmą ich przepisy międzynarodowe, czyli m.in. regulacja MKOL.
Bez specjalnej analizy medycznej wszyscy wiemy, że chłopcy w zasadzie na każdym etapie dorastania są fizycznie silniejsi od dziewcząt. Nie mam podstaw do tego, by sądzić, że z młodymi gimnastyczkami trans, które urodziły się jako chłopcy, jest inaczej. Fizycznie nadal są i przez okres dorastania pozostaną chłopakami, ponieważ zabiegi korekty płci można przejść dopiero po osiągnięciu pełnoletniości. W rywalizacji z dziewczętami biologicznymi będą więc najpewniej wygrywać. Gimnastyka to sport, w którym bardzo wiele zależy od siły. Im jej więcej, tym efektowniejsze ewolucje można wykonywać. Wygrane zawody w kraju dają z kolei szansę na występy na międzynarodowych imprezach. Gdzie tu równość wobec gimnastyczek, które startują w zawodach, by wygrywać i w przyszłości reprezentować swój kraj, na przykład na Igrzyskach?
Oczywiście nie wszyscy młodzi transpłciowi gimnastycy w Szwecji muszą od razu wiązać z tym przyszłość. Według obecnych norm każdy z nich, aby wystąpić później na Igrzyskach, będzie musiał przejść korektę płci i kurację hormonalną. Ile jednak zawodniczek odejdzie w okresie juniorskim (13-18) ze sportu, z którego wyprą ich zawodniczki trans z ciałami chłopaków?
Drugą stronę medalu przedstawia w Szwecji Federacja Praw Lesbijek, Gejów, Biseksualistów, Osób Transpłciowych, Queer i Interseksualnych, która opublikowała raport dotyczący osób transpłciowych w sporcie, które czują się wykluczone w wielu jego dziedzinach. Podobny problem może pojawić się niebawem w innych krajach, a regulacje federacji sportowych powinny być bardziej szczegółowe. Walka o równość jednych nie może być prowadzona kosztem równości wobec drugich i zasady fair play.