W samym fakcie, że Elon Musk przejął Twittera nie widzę jeszcze niczego złego, ale sposób w jaki to robi sprawia, że jednego jestem pewien – za mojego życia ludzkość na Marsie jednak nie zamieszka.
Elon Musk i tweety chaosu
Zupełnie tego nie rozumiem, ponieważ przez długie lata wierzyłem, że przedsiębiorca jest jednak trochę bardziej rozsądny. Tymczasem wszystko wygląda tak, jakby najpierw wydał na zakup platformy 44 miliardy dolarów, a dopiero teraz postanowił realizować tam pucz i sabotaż przeciwko jej dalszej egzystencji.
Jakkolwiek przeciwnicy Muska podnosili szereg nieuprawnionych zarzutów, jakoby nie miał prawa likwidować zbędnych stanowisk i pozbywać się nieefektywnych pracowników, dziś sam dostarcza im amunicji poprzez chaos, który wprowadza praktycznie każdą swoją decyzją.
Po tym jak „rzuca się” w swoich decyzjach i zwolnił armię programistów, z pracy zaczęli odchodzić kolejni, a „konstytucyjna ciągłość korporacji” stanęła pod małym póki co, ale jednak znakiem zapytania. Internauci donoszą, że przestało im działać logowanie dwuskładnikowe, do mojej skrzynki na Twitterze zaczęły wpływać codziennie tony spamu, a na dodatek pogorszyła się sprawa filtrów prawnoautorskich.
Twitter jak CDA
To nie jest tak, że platforma Twitter nie była na bakier z prawem autorskim do tej pory. Przy milionach postów publikowanych seryjnie przez użytkowników, trudno oczekiwać, że uda się ten proceder całkowicie zatrzymać. Jednak filtry copyrightowe oraz dział skarg starały się stosunkowo na bieżąco usuwać wszelkie naruszenia tak, by prawo autorskie nie było łamane w jakimś wybitnie patologicznym stopniu.
Podobnymi argumentami od lat broni się polska platforma CDA, która na każdym kroku stara się jawić jako legalny biznes VOD. Jednak obok funkcji oglądania legalnie dystrybuowanych filmów, która pojawiła się po latach funkcjonowania serwisu, istnieje tam system uploadu filmów przez użytkowników, zaś tam z kolei piractwo kwitnie. W 2018 roku postanowiłem sprawdzić czy CDA.pl jest pirackim serwisem. W bazie roiło się od pirackich uploadów filmów hollywoodzkich, a kiedy dziś – 4,5 roku później – wpiszemy ich nazwy w wyszukiwarkę, to w bazie CDA nadal można napotkać na liczne bezprawne dystrybucje tychże filmów, seriali czy nawet najnowszych produkcji dokumentalnych z bazy na przykład Netfliksa.
Profil mods asleep, hack the planet jawnie zaczął sobie kpić z tego jak bardzo poza kontrolą jest aktualnie wszystko to, co dzieje się na Twitterze i uraczył nas między innymi filmem Hakerzy z 1995 roku. Wprawdzie Twitter niezmiennie pozwala na publikację jedynie 2-minutowych urywków filmów, więc profil podzielił film na 49 części, czyniąc naruszenie prawa jeszcze bardziej ostentacyjnym. Pomimo upływu czasu i wzrostu zasięgów posta, nadal pozostał nietknięty.
Pozostaje mieć nadzieję, że Twitter Elona Muska szybciej upora się z tym zjawiskiem, niż polskie CDA. Na razie płonie w chaosie, ale mam jakieś takie przeczucie, że tak.