Wszyscy chcą "bezpiecznika". Specjaliści ds. cyberbezpieczeństwa nie mają się czego obawiać
Fenomen odporności tego sektora na zawirowania gospodarcze wynika z ogromnej zmiany w postrzeganiu cyfrowych zagrożeń. Cyberbezpieczeństwo przestało być techniczną niszą dla administratorów sieci, a stało się ważnym elementem strategii biznesowej każdej dużej organizacji.
Elwira Marczak z Randstad Polska, cytowana przez Business Insider, trafnie zauważa, że obszar ten stał się „niewzruszonym bastionem”. Dzieje się tak, ponieważ nowoczesna ochrona danych wymaga unikalnej hybrydy kompetencji.
To już nie tylko umiejętność konfiguracji firewalli, ale zdolność łączenia wiedzy technicznej z zarządzaniem ryzykiem, audytem, prawem, a coraz częściej także z psychologią behawioralną.
Wzrostowi popytu na te unikalne zestawy umiejętności sprzyja też legislacja. Unijne dyrektywy, takie jak NIS2 czy DORA, wymusiły na rynku gwałtowne przyspieszenie. O ekspertów security walczą już nie tylko banki i software house’y, ale podmioty, które dotychczas nie kojarzyły się z zaawansowanym IT, takie jak sieci handlowe, operatorzy logistyczni, koncerny energetyczne czy prywatna służba zdrowia.
Dla tych firm zatrudnienie drogiego eksperta jest wciąż tańsze niż drakońskie kary za brak zgodności z przepisami czy skutki wycieku danych pacjentów lub klientów.
Finansowe eldorado. 35 tys. zł na fakturze staje się standardem
Skalę tego zjawiska najlepiej obrazują kwoty widniejące na kontraktach. Globalny deficyt specjalistów, szacowany na blisko 4,7 miliona wakatów, w Polsce przekłada się na bezprecedensową presję płacową.
Choć średnie wynagrodzenie w szeroko pojętym IT jest wysokie i przekracza 22 tys. zł, to zarobki w cyberbezpieczeństwie są znacznie wyżze. Jak wskazuje Paweł Łopatka z Experis Polska, w przypadku doświadczonych inżynierów, architektów bezpieczeństwa czy liderów zespołów, stawki rzędu 25–35 tys. zł netto na fakturze B2B przestają być anomalią, a stają się rynkowym standardem.
Co ciekawe, nawet osoby z krótszym stażem, zajmujące stanowiska takie jak Incident Responder, mogą liczyć na start od poziomu 10 tys. zł, co w innych branżach jest często szczytem możliwości po wielu latach kariery. Najwyższe wyceny osiągają obecnie eksperci od bezpieczeństwa chmury oraz specjaliści potrafiący zarządzać dostępem uprzywilejowanym (PAM).
Kompetencje miękkie również są ważne. Najlepiej wiedzą o tym specjaliści GRC
Na rynku rekrutacyjnym widać wyraźną zmianę w profilu poszukiwanego kandydata. Największymi wygranymi nadchodzących miesięcy będą specjaliści GRC (Governance, Risk and Compliance). To ludzie, którzy potrafią wyjść z serwerowni i wejść na salę obrad zarządu, by przetłumaczyć techniczne zagrożenia na język biznesowych ryzyk i strat finansowych.
Właśnie ta umiejętność łączenia dwóch światów jest dziś wyceniana najwyżej. Równie dynamicznie rośnie zapotrzebowanie na ekspertów od bezpieczeństwa systemów przemysłowych (OT/ICS), co wiąże się z cyfryzacją fabryk i infrastruktury krytycznej.
W obliczu tak trudnego rynku, strategia „kupowania” talentów staje się dla wielu firm niewystarczająca. Pracodawcy zmuszeni są do inwestowania w rozwój wewnętrzny, przekwalifikowując administratorów czy programistów na specjalistów od bezpieczeństwa. To jedyna droga, by w długim terminie zapewnić organizacji ochronę, ponieważ luka kadrowa w tym sektorze w najbliższych latach z pewnością nie zniknie.