Włamanie na konto Marka Suskiego to dla wielu dobry pretekst do nabijania się z tego barwnego polityka. Ale moim zdaniem to, że zjawisko to robi się nagminne i właśnie przeszło ze sfery politycznej do sfery intymnej, powinno nas zacząć poważnie martwić. A rządzący nami politycy powinni poważnie zastanowić się nad lepszym zabezpieczaniem swoich profili.
Włamanie na konto Marka Suskiego
Nie zamierzam wchodzić w szczegóły tego, co dziś rano pojawiło się na koncie Marka Suskiego. Nie wiadomo kto i w jaki sposób uzyskał dostęp do zdjęć kobiety, którą fałszywy Suski postanowił napiętnować. Przykro zresztą patrzyło się na to jak poważne osoby podawały dalej na Twitterze te wpisy. I to nawet po tym jak rzeczniczka PiS Anita Czerwińska napisała, że są one efektem włamania na konto. Kobiecie wyrządzono straszną krzywdę, ale wielu internautów nie było w stanie zrozumieć tego aspektu sprawy.
Wszystko wskazuje na to, że poseł Marek Suski, podobnie jak kilku innych jego partyjnych kolegów i koleżanek (na przykład minister rodziny Marlena Maląg), nie stosuje dodatkowych zabezpieczeń swoich kont w mediach społecznościowych. Co daje hakerom łatwą okazję do przejmowania takich kont i umieszczania na nich treści często może i dla niektórych zabawnych, ale – co widać po dzisiaj – coraz niebezpieczniejszych. Bo o ile zamieszczenie na takim skradzionym koncie niedorzecznej deklaracji politycznej szybko zostanie zapomniane, to już publikowanie intymnych zdjęć kobiety jest już poważnym atakiem na prywatność.
Nie, nie ma się z czego śmiać
Dlatego nie jest mi do śmiechu, kiedy widzę zjawisko ewidentnie narastające w ciągu ostatnich tygodni. Martwi mnie też, że sprawcy takich włamań do tej pory nie zostali złapani. Trudno powiedzieć na jakim etapie ich wykrywania jest policja. Ale dopóki nie będzie publicznego sukcesu w postaci złapania takiego hakera za rękę, to obawiam się że będą oni coraz bardziej się rozzuchwalać. Tym bardziej, że do polityków PiS przylgnęła już łatka mało orientujących się w sprawie internetowych zabezpieczeń.
Dziś, gdy bieżąca polityka regularnie toczy się w mediach społecznościowych, szczególnie na Twitterze, potrzebujemy skutecznych służb radzących sobie z takimi cyberatakami. Jeśli ich nie będzie, to prędzej czy później może stać się coś jeszcze bardziej szkodliwego. Na przykład wyciek danych osobowych czy ujawnienie ściśle tajnych informacji. Pamiętajmy też, że taka kradzież konta nie polega tylko na tym, by opublikować prześmiewczy albo kompromitujący kogoś wpis. Włamywacz dostaje przecież dostęp na przykład do archiwum prywatnych wiadomości wymienianych przez właściciela takiego konta. To sprawia, że skutki takiego włamania możemy odczuwać jeszcze przez długie miesiące.