Właściciel marek Decathlon, Auchan i Leroy Merlin dalej dorabia się na handlu w Rosji, a dla Polaków ważna jest tylko cena śledzi

Biznes Społeczeństwo Dołącz do dyskusji
Właściciel marek Decathlon, Auchan i Leroy Merlin dalej dorabia się na handlu w Rosji, a dla Polaków ważna jest tylko cena śledzi

Dawno nie pisaliśmy o tym, jak zachowało się Leroy Merlin i Auchan, kiedy rosyjski naród pewnego słonecznego poranka wstał, przeciągnął się w swoich lepiankach z błota i stwierdził, że od dziś będzie masowo wymordowywał Ukraińców. 

Moim zdaniem warto ten temat nagłaśniać, ponieważ jako konsumenci mamy pewnego rodzaju obowiązki moralne. Może nie możemy realnie złapać za broń, pojechać do Moskwy i raz na zawsze zrobić tam porządek, ale z całą pewnością możemy reagować w inny sposób.

Oburzenie sporej części społeczeństwa wzbudziła postawa sieci sklepów Leroy Merlin, Auchan i Decathlon, które należą do jednego – francuskiego – właściciela. Otóż krótko po bandyckiej napaści Rosji na Ukrainę, większość europejskich i amerykańskich marek ostentacyjnie opuściło lub zaczęło powolne opuszczanie Rosji w myśl zasady „nie będziemy handlowali z tymi potworami”. Ale nie Auchan, nie Decathlon i nie Leroy Merlin, które z mętnymi tłumaczeniami postanowili rozwijać swój biznes w tym bandyckim kraju.

Skandaliczne zachowanie właściciela Auchan i Leroy Merlin

W mojej ocenie było to niewłaściwe co najmniej na trzech płaszczyznach. Po pierwsze, było to łamanie zachodniej solidarności. Tam gdzie spora część biznesu postanowiła zrezygnować z doraźnych korzyści, by coś zamanifestować mordercom, właściciel marek Auchan, Leroy Merlin i Decathlon mówi „e tam panowie, dajcie spokój, takie bombardowanie bez powodu europejskiego państwa to nie jest powód do histerii”.

Po drugie, muszę przyznać, że jest to jedno z większych splunięć w twarz samym Ukraińcom, bo przecież te marki sklepów są też dostępne na Ukrainie. Już swego rodzaju legendą owiana została historia, gdy chwilę po wybuchu wojny, jedną z pierwszych decyzji francuskiej centrali było odcięcie ukraińskich pracowników od komunikacji marki w mediach społecznościowych, by przypadkiem pod ostrzałem bomb nie napisali czegoś co mogłoby zepsuć feng shui naszego ogrodu.

Wreszcie, po trzecie. Postawa właściciela marek Auchan, Leroy Merlin i Decathlon to też absolutnie obrzydliwe podejście do kwestii konkurencji. Pomyślcie sobie o tych wszystkich hipermarketach, które przez lata skrzętnie budowały swoją pozycję w Rosji, ale postanowiły zachować się – bez większego wahania – przyzwoicie. Jak myślicie, kto teraz przejmuje ich klientów, rozwijając biznes? Jak myślicie, kto wypije całą tę śmietankę, gdy pewnego dnia wojna się skończy, a być może odnowiona demokratyczna Rosja wróci do handlowania z zachodem?

Bojkot Auchan i Leroy Merlin działał, ale krótko

Zgodnie z informacjami, które trafiały do sieci, bojkot Auchan i Leroy Merlin przekładał się na mniej pieniędzy wydawanych przez Polaków w tych sklepach. Ale krótko.

Od wybuchu wojny minie niebawem pół roku i Polacy powoli zapominają o swoim oburzeniu, wracając do normalności. Oczywiście jest nam wszystkim bardzo przykro z powodu tych zabijanych i gwałconych przez Rosjan dzieci (przy sporym poparciu tamtejszego społeczeństwa), ale jednak śledzie 50 groszy tańsze, niż w Biedronce, to pokusa, której trudno się oprzeć.

I w tym kontekście czasem zastanawiam się czy my zdajemy egzamin jako polskie społeczeństwo.