Znamy już oficjalne wyniki tegorocznych wyborów do Sejmu i Senatu. Wbrew pozorom to wcale nie oznacza, że można bez cienia wątpliwości stwierdzić kto zasiądzie w przyszłym parlamencie. Od momentu opublikowania wyników w Dzienniku Ustaw rozpoczyna się bowiem 7-dniowy na wniesienie protestu wyborczego. Czy istnieje jeszcze szansa na zmianę wyborczych rozstrzygnięć?
Dopiero teraz jest czas na wniesienie protestu wyborczego
Parę tygodni temu wspominałem, że przed oblicze Sądu Najwyższego trafił już pierwszy protest wyborczy. Skarżący doszedł w nim do zaskakującego wniosku, iż Andrzej Duda nie jest Prezydentem RP. Nie to jednak stanowiło podstawę do pozostawienia protestu bez biegu. Otóż jak wskazał Sąd Najwyższy, skład orzekający nie mógł zająć się sprawą, gdyż wniesienie protestu wyborczego jest dopuszczalne dopiero po ogłoszeniu przez Państwową Komisję Wyborczą wyników wyborów w Dzienniku Ustaw RP. To powinno nastąpić w ciągu najbliższych godzin.
Tym samym otwarty zostanie 7-dniowy termin na przedkładanie do Sądu Najwyższego wszelkich wątpliwości co do prawidłowego przebiegu niedzielnego głosowania. Zachowanie terminu jest kluczowe, bo przepisy nie pozwalają na jego przywrócenie. Przedmiotem protestu mogą być dwie kwestie – przestępstwo przeciwko wyborom bądź naruszenie przepisów kodeksu dotyczących głosowania, ustalenia wyników głosowania lub wyników wyborów. Sprawa przedkładana przez wyborcę musi być jednak na tyle poważna, by bezpośrednio przełożyła się na wyniki głosowania. Dlatego ważne jest, by protest możliwie precyzyjnie opisywał zaistniałe problemy.
Jeśli chodzi o sam dokument to należy go opatrzyć własnymi danymi z uwzględnieniem PESEL-u oraz adresu. Ważne jest też oznaczenie, w którym obwodzie wnoszący protest był umieszczony w spisie wyborców. Jest to istotne ze względu na fakt, iż wyborca jest jednym z trzech podmiotów uprawnionych do wniesienia protestu. Poza nim takie działanie mogą podjąć przewodniczący właściwej komisji wyborczej oraz pełnomocnik wyborczy. Co ważne, protest wyborczy może być wniesiony jedynie na piśmie. Inne formy są niedopuszczalne.
SN może zarządzić głosowanie od nowa. Szanse na taki scenariusz są jednak minimalne
Po wniesieniu protestu wyborczego Sąd Najwyższy kieruje sprawę na posiedzenie niejawne i rozstrzyga w 3-osobowym składzie. Sprawą zajmuje się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, wokół której wciąż pojawia się wiele wątpliwości natury prawnej. Uczestnikami postępowania są wnoszący protest, przewodniczący właściwej OKW oraz Prokurator Generalny. Obecność tego ostatniego może być mocno kwestionowana, zwłaszcza w przypadku skarg pochodzących od polityków Zjednoczonej Prawicy.
Jeżeli protest spełnia wymogi formalne, zostanie on rozpoznany merytorycznie. Sąd Najwyższy postanowieniem wydaje opinię w sprawie protestu, w której stwierdza on jego zasadność bądź też nie. W tym drugim przypadku oceniany jest też wpływ na ważność głosowania. Po rozpatrzeniu wszystkich protestów przychodzi czas na orzeczenie w sprawie całych wyborów. Sąd Najwyższy ma na to 90 dni liczonych od dnia wyborów. W przypadku ostatniego głosowania termin graniczny przypada więc 13 stycznia 2024 roku. To właśnie w tym momencie, w przypadku poważnych naruszeń, SN może postanowić o nieważności całych wyborów bądź też w odniesieniu do konkretnego kandydata na posła, czy senatora. Konsekwencją tego jest przeprowadzenie ponownych wyborów w całości bądź też tylko w danym okręgu wyborczym.
Czy jednak realnie jest jeszcze szansa na powtórzenie wyborów? Trudno w to uwierzyć. Z komunikatów płynących z PKW wynikało bowiem, że niedzielne głosowanie przebiegało w sposób niezwykle spokojny. Zgłaszane incydenty, czy wykroczenia nie powodowały większych zakłóceń w lokalach wyborczych. Z drugiej strony, wysoka frekwencja i problemy ze sprawnym głosowaniem, a co za tym idzie oddawanie głosu nawet następnego dnia w nocy, mogą przyczynić się do większej liczby protestów niż zwykle. Nawet jeżeli SN uznałby zasadność części z nich, to trudno spodziewać się jednak, by waga naruszeń uzasadniała powtórzenie głosowania. Takie rozwiązania zarezerwowane są dla przypadków wyjątkowych, głównie związanych z poważnymi przestępstwami jak np. łapownictwo wyborcze, czy naruszenie podstawowych zasad głosowania. Te w ostatnich latach się nie zdarzały i oby podobnie było tym razem.