Gdy kupujemy ubrania, często wcześniej je mierzymy. Podobnie bywa ze znacznie większym wydatkiem, jakim jest nabycie samochodu. Na ogół przed dokonaniem transakcji chcemy się nim przejechać. Zaskakujące na tym tle wydaje się to, jak postępujemy podczas zakupu mieszkania. Mało kto pyta właściciela o możliwość wynajęcia go na krótki czas, np. przed rozpoczęciem starań o kredyt hipoteczny. A szkoda, bo taki krok mógłby nam pomóc w podjęciu ostatecznej decyzji.
Najłatwiej wynająć lokal, który chcemy kupić, gdy pochodzi on z rynku wtórnego
Możliwość zamieszkania przez jakiś czas w wybranym przez nas lokum nie zawsze wchodzi w grę. Z pewnością nie zrobimy tego, planując zakup własnego „M” w nowym bloku, który ma dopiero powstać.
Trudno będzie też wprowadzić taki zamiar w życie w mieszkaniu w stanie deweloperskim, oferowanym przez wyspecjalizowany podmiot.
Poza tym nawet jeśli byłoby ono wykończone „pod klucz”, to tego rodzaju firmy zwykle mają swoje procedury i są niechętne rozwiązaniom wykraczającym poza ich ustrukturyzowaną działalność.
Nie ma jednak większych przeciwwskazań, by dogadać się z właścicielem używanego mieszkania na jego wynajem na krótki czas.
Kluczowa dla opisanej sytuacji jest okoliczność, czy nadal korzysta on ze swojego lokum, czy też już się z niego wyprowadził. To, co zaproponujemy, wyznacza jedynie nasza kreatywność i… otwartość drugiej strony transakcji.
Lepiej dać dobrze zarobić komuś na okazjonalnym wynajmie, niż później być niezadowolonym
Z pewnością warto przedstawić sprawę wprost, mówiąc właścicielowi, że kredyt będziemy przecież spłacać 30 lat, stąd chcemy wiedzieć, co kupujemy. I upewnić się, czy jego mieszkanie w pełni nam odpowiada.
W tym celu można zaproponować mu np. podpisanie miesięcznej umowy najmu okazjonalnego, dobrze zabezpieczającej interesy obu stron.
Wbrew pozorom nie należy obawiać się tego, że typowy właściciel jest z góry przeciwny wynajęciu jego mieszkania przez krótki czas, gdy chce je sprzedać. Jeśli ktoś taki zdążył się już z niego wyprowadzić i zależy mu na tym, by oddać swoje cztery kąty w dobre ręce, zwykle pojawia się duża szansa na zgodę.
Istotnym czynnikiem w takiej sytuacji jest także to, czy dane lokum interesuje wielu kupujących, czy też właściciel od miesięcy nie może go sprzedać.
Poza tym nikt nie mówi, by domagać się od potencjalnej strony transakcji użyczenia z trudem wypracowanego przez nią „M” za darmo. Za co jak za co, ale za wynajęcie mieszkania przed jego zakupem warto zapłacić cenę rynkową.
A nawet znacznie więcej, uwzględniając konieczność zadbania o aspekty formalne takiego przedsięwzięcia. Bo jeśli okaże się, że lokal nie spełnia oczekiwań, jakie posiadamy, oszczędzi nam to wielu problemów albo… da podstawę do negocjacji jego ostatecznej ceny.