Przed kilkoma dniami brutalnie zamordowano komorniczkę. Zdecydowana większość osób przyjęła to z przerażeniem, bo ma mózgi, ale oczywiście nie wszyscy w naszym społeczeństwie są równie rozsądni.
Wyobraźcie sobie sytuację, w której przez pół roku pracujecie dla kogoś, jesteście umówieni na określoną kwotę pieniędzy, dostajecie małe zaliczki, część pensji, kontrahent mnoży problemy, zwodzi, a na końcu zapada się pod ziemię. Nie tylko nie zarabiacie, ale wręcz ponosicie koszt uzyskania tego przychodu – opłacacie sobie na przykład biuro, prąd, sprzęt. Co więcej, od wystawianych faktur płacicie podatki. Na koniec nie tylko nie zarabiacie tych na przykład 50 000 złotych, które w tym czasie byście dostali realizując inne zlecenie, ale na dodatek jesteście stratni na podatkach. Kto wie, może nawet sami musieliście się zadłużyć, by móc funkcjonować, a wszystko to z powodu nieuczciwego kontrahenta.
Sąd przyzna Wam racje i bez większej zwłoki wystawi tytuł egzekucyjny. Ale sąd nie założy na swoje fioletowe togi czarnej marki, a z sędziowskiego łańcucha nie uczyni śmiercionośnego środka perswazji. Nie, sąd w całej swojej mądrości powie „no tak, te pieniądze się panu należą”, ale nie zrobi nic ponadto.
I wtedy na scenę wchodzi komornik. To zawód nielubiany, choć niesłusznie. Komornik to zmora przede wszystkim krętaczy, oszustów, kłamców i naciągaczy. Czasem też ludzi, którym nie dopisało szczęście. To prawda, są takie historie. Ale to przecież nie jest tak, że komornik chodzi od mieszkania do mieszkania w twojej klatce i wynosi telewizory, które mu się spodobały. Nie, to tylko de facto organ wykonawczy sądu, który z kolei stwierdza, że ktoś tu zachowuje się nie fair.
Komornik to zawód ważny i trudny, ja na przykład nie umiałbym być komornikiem, choć z pomocy komornika korzystam, próbując na przykład dopaść Michała L., który od czterech lat ukrywa się przede mną i nie chce zapłacić faktur, choć z premedytacją przez jakiś czas zwodził mnie i zlecał kolejne usługi, z których wyciągał kasę, ale uznał, że nie opłaca mu się ze mną dzielić.
Myślę, że wizerunek komornika znacząco się w ostatnich latach zmienia, choć negatywny stereotyp jest tak silny, że to jeszcze potrwa. Zostać komornikiem nie jest łatwo, nie jest to wcale aż tak opłacalna sprawa (chyba, że ktoś jest bardzo dobrym komornikiem i dużo pracuje), a media uwielbiają nagłaśniać każdy przypadek niekompetencji komorników. I to byłoby naprawdę dobre, gdyby nie fakt, że na końcu bardzo często komornicy mieli rację, a media bazowały na sensacyjnych relacjach, zamiast zrozumieć przyczyny sytuacji. Pamiętacie jak ktoś sobie zdarł plombę z telewizora i nakleił na kota, robiąc internetową sensację o komorniku zajmującym kota?
Komornik została zamordowana
Wielka tragedia, ogromna tragedia. Skala tej tragedii jest nie do opisania. Bo zabójstwo to było nie tylko barbarzyńskie, ale przede wszystkim niesłuszne. Zabić komornika za to, że egzekwuje długi, to tak jakby zabić chirurga za to, że zszywa ranę. Związek przyczynowo-skutkowy jest tu wyjątkowo smutny, bo to przecież nie komornik wydaje wyrok, a w sumie nie sąd stwarza podstawy do wydania wyroku.
.@_zboral – czy Pan to napisał? pic.twitter.com/IoAjSu2j16
— Patryk Wachowiec (@Patryk_1234567) November 19, 2022
I trzeba być naprawdę reprezentantem skończonej patologii, środowiskowej i przede wszystkim intelektualnej, by to co się wydarzyło w Łukowie relatywizować. By próbować bronić zabójcę, by stereotypizować na temat komorników. Czy znacie nieuczciwego komornika? Ja znam. Ale czy znacie nieuczciwego księdza? Bo ja też znam. Nieuczciwego nauczyciela, lekarza, adwokata, sędziego, ekspedienta, stolarza, architekta, informatyka? Bo ja też znam. Czy teraz będziemy usprawiedliwiać morderstwa wszystkich przedstawicieli tych zawodów?
To przypomina mi trochę język ruskich trolli, którzy bronią bandytów, morderców, terrorystów i zbrodniarzy wojennych jakimiś pierdami o imperializmie USA, a opinię społeczną w Polsce podjudzają gadką o Wołyniu, który po 24.02.2022 r. chwilowo nie ma absolutnie żadnego znaczenia. Obrzydliwe.