Zakaz aborcji w przypadku gwałtu to teraz kwestia czasu. Kaja Godek już zapowiada następny krok

Gorące tematy Państwo Dołącz do dyskusji (801)
Zakaz aborcji w przypadku gwałtu to teraz kwestia czasu. Kaja Godek już zapowiada następny krok

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji eugenicznej to triumf tzw. „obrońców życia poczętego”. Myliłby się jednak ten, kto sądził że to koniec aspiracji tego środowiska. Kaja Godek już zapowiada starania, by wprowadzić także zakaz aborcji w przypadku gwałtu.

Obrońcy życia poczętego chcieliby wprowadzić teraz zakaz aborcji w przypadku gwałtu a potem całkowicie zabronić przerywania ciąży

Kto by się spodziewał, że zakaz aborcji eugenicznej wcale nie oznacza dla środowisk „obrońców życia poczętego” końca walki o doprowadzenie w Polsce do całkowitej delegalizacji przerywania ciąży? Właściwie każdy przytomny obserwator rodzimej sceny politycznej.

Po czwartkowym wyroku Trybunału Konstytucyjnego nieuchronnie przyjdzie czas najpierw na zakaz aborcji w przypadku gwałtu bądź innego czynu zabronionego. Kaja Godek mówiła o tym otwarcie na łamach Radia Zet. „Ufam, że przepis o usuwaniu ciąży z gwałtu też zostanie zniesiony, dlatego że jesteśmy za pełną ochroną życia„.

Jej zdaniem, obecnie Polska znajduje się blisko kultur zabijających ofiary gwałtu. O jakie ofiary chodzi? O poczęte w ten sposób dziecko. To nie odpowiada w końcu za czyny swojego ojca. Nie ma więc powodu by kończyć jego życie zanim to w ogóle się zacznie. Godek przekonuje równocześnie, że trzeba chronić oboje – i dziecko i matkę.

Tak naprawdę poglądy przedstawicieli „obrońców życia poczętego”, w tym także chociażby Kościoła Katolickiego czy polityków rodzimej prawicy, są jasne i znane od dawna. Ich celem jest nie tylko zakaz aborcji w przypadku gwałtu, lecz całkowity zakaz przerywania ciąży jako takiej.

Zakaz aborcji w przypadku gwałtu jest jedyną logiczną konsekwencją istniejącej linii orzeczniczej TK

Warto sobie zadać pytanie: czy zakaz aborcji w przypadku gwałtu może rzeczywiście stać się faktem? Odpowiedź wydaje się jednoznacznie twierdząca. Linia orzecznicza Trybunału Konstytucyjnego jest w tym przypadku jasna. Przerywanie ciąży ze swej natury godzi w art. 38 Konstytucji – a więc ochronę przez państwo życia każdego człowieka.

Była to przesłanka wyeliminowania z obrotu prawnego aborcji ze względu na trudną sytuację materialną matki. Była nią także w czwartek, gdy rozstrzygały się losy aborcji gdy istnieje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.

Trybunał Konstytucyjny, podporządkowany PiS czy nie, jednoznacznie stoi na stanowisku, że ochrona potencjalnego życia płodu jest ważniejsza niż wolność kobiety do decydowania o sobie. Jest też ważniejsza, niż potencjalne – ale przecież całkiem realne – zagrożenie dla zdrowia matki wynikające z ciąży jako takiej.

Zakaz aborcji w przypadku gwałtu jest w tej sytuacji jedyną logiczną konsekwencją tej linii orzeczniczej. Wola kobiety i jej prawa nie mają znaczenia gdy państwo ma ją zmusić do urodzenia płodu niezdolnego do biologicznej egzystencji. Dlaczego miałoby w takim razie czynić wyjątek akurat dla przestępczych okoliczności spłodzenia potencjalnego dziecka?

Polska doktryna prawnicza od trzydziestu lat potakuje obrońcom życia poczętego ignorując prawa i wolności kobiet

Trudno mieć tak naprawdę jakiekolwiek pretensje do ruchów obrońców życia poczętego. Mają swoją religię, swoje przekonania – chcą więc wykorzystać prawo by ukształtować otaczającą rzeczywistość na swój obraz i podobieństwo. Że robią to bez jakiegokolwiek poszanowania dla przekonań, wrażliwości i praw osób myślących inaczej? Taka już natura fundamentalistów i fanatyków.

Można by długo się rozwodzić nad cynizmem posłów Zjednoczonej Prawicy. Można by zwrócić uwagę na ironię tego, że pseudowolnościowcy z Konfederacji okazali się najbardziej gorliwymi zamordystami. Nie w tym jednak rzecz. Zapomnianym winowajcą problemów z aborcją w Polsce jest doktryna prawnicza.

Autorytety i profesorowie prawa praktycznie od samej transformacji ustrojowej niemalże w ciemno i w całości przyjęli argumenty strony konserwatywnej. Jednocześnie polska nauka prawnicza nie zaprzątała sobie głowy różnymi niewygodnymi detalami. Takimi jak przyrodzona godność kobiety, jej prawo do życia, zdrowia i wolności. Tym, że nawet polscy katolicy w zasadzie od dawna ignorują społeczną naukę Kościoła. Tego że kompromis aborcyjny tak naprawdę nigdy nim nie był, chyba że pomiędzy Kościołem a prawicą.

Polscy prawnicy wykazywali przez trzydzieści lat zrozumienie dla konieczności ochrony płodu, potakiwali wręcz obrońcom życia poczętego. Nie protestowali gdy wprowadzano klauzulę sumienia i rozszerzano ją raz za razem. Często sami mają przecież poglądy konserwatywne, są wierzącymi katolikami. Nie dostrzegali, bo nie chcieli dostrzegać, że przez te lata zmienił się otaczający świat i polskie społeczeństwo. Właśnie dlatego nikogo nie dziwi teraz, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji to po prostu głos polskich konserwatystów.

Zakaz aborcji w przypadku gwałtu będzie tylko kolejnym, mało znaczącym przesunięciem granicy

Żyjemy w dziwnym kraju. Z jednej strony nie wolno nikogo zmusić do ryzykowania własnym zdrowiem i życiem dla ratowania innych – chyba, że ciąży na nich akurat taki obowiązek. Nie można zmusić zadeklarowanego dawcy szpiku do spełnienia swojej deklaracji – choćby ten rozmyślił się w momencie gdy szpik biorcy jest już zniszczony i na pewno umrze bez operacji.

Za polskie prawo nie ma najmniejszego problemu ze zniewoleniem kobiety na dziewięć miesięcy. Ma donosić ciążę – nieważne czy chce czy nie, czy płód jest w stanie żyć poza jej ciałem czy nie. Jej zdanie dla naszego państwa nie ma żadnego znaczenia. Ryzyko związane z ciążą jako taką również się nie liczy. A gdy dziecko się już urodzi, to cóż – państwo umywa ręce, niech sobie kobieta radzi sama.

Spodziewany zakaz aborcji w przypadku gwałtu czy kazirodztwa to po prostu kolejne przesunięcie granicy tego zniewolenia, wcale nie jakimś przesadnie dalekim. Jeżeli ktoś do tej pory nie wierzył w istnienie w Polsce „patriarchatu ciemiężącego kobiety” czy „kultury gwałtu”, idiotycznie nazwanego ale prawdziwego, systemowego przyzwolenia na przemoc wobec kobiet, to ma świetną okazję do ponownego zweryfikowania swoich poglądów. A przecież kobiety stanowią większość mieszkańców Polski – to nie jakaś tam mniejszość, która musi się dostosować.

Na ironię zakrawa fakt, że w gruncie rzeczy obrońcy życia poczętego wygrali w czwartek jedno wielkie nic. Legalna aborcja w Polsce to 1110 zabiegów w 2019 r. Niewiele. Tymczasem przerywanie ciąży na życzenie matki jest legalne w każdym sąsiednim kraju, wliczając w to Rosję i Białoruś. Koszt zabiegu oscyluje w granicach 200-400 euro. Krajowe podziemie aborcyjne ma się dobrze. Nawet całkowity zakaz aborcji nie zmienia niczego.

Warto było? Warto będzie do tego pytania, gdy demografia i jednokierunkowe oddziaływanie kultury zachodniej na Polskę zrobią swoje i wahadło odegnie się nieuchronnie w drugą stronę.