Czy można bezkarnie odpuścić wizytę u lekarza?

Zdrowie Dołącz do dyskusji (2)
Czy można bezkarnie odpuścić wizytę u lekarza?

Czy można odpuścić wizytę u lekarza? Temat poruszony ostatnio na Instagramie przez kilku lekarzy, dotknął problemu nie tylko od strony kultury osobistej, ale również prawa. Wiele osób zaczęło zastanawiać się, czy tego typu zachowanie jest w jakiś sposób sankcjonowane prawnie?

Zasady korzystania z porad lekarskich

Problem nieodwoływania wizyt w gabinetach lekarskich dotyczy zarówno tych działających w ramach NFZ-u jak i prywatnych. O ile w gabinetach prywatnych zasady są ustalane przez właściciela przychodni, o tyle wizyty opłacane przez Fundusz rządzą się swoimi prawami uregulowanymi w ustawie o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zgodnie z jej przepisami, artykułem 20 ust. 9 na pacjenta nałożony jest obowiązek powiadomienia o rezygnacji z wizyty:

W przypadku gdy świadczeniobiorca nie może stawić się u świadczeniodawcy w terminie określonym w trybie ust. 2, 7 lub 8 lub gdy zrezygnował ze świadczenia opieki zdrowotnej, jest on obowiązany niezwłocznie powiadomić o tym świadczeniodawcę.

Niestety równolegle z obowiązkiem ustawa nie sankcjonuje jego niedopełnienie. Oznacza to, że niezastosowanie się do tego nakazu nie pociąga za sobą żadnych negatywnych skutków.

A szkoda, bo w moim odczuciu powinna. Wiele osób potraktowałoby wizyty poważniej. Problem nieodwołanych wizyt jest w środowisku lekarskim uważany za dość istotny. Tego typu zachowania pojawiają się na tyle często, że zostały odnotowane w publikacji: „Jak uzdrowić służbę zdrowia? Raport o światowych systemach opieki zdrowotnej”. Jak podają autorzy, bolączka niewykorzystanych wizyty w brytyjskiej służbie zdrowia generuje koszty, które pokryłyby leczenie tysięcy osób cierpiących na raka.

Na naszym rodzimym rynku nie jest lepiej. Problem pojawia się zarówno w gabinetach prywatnych, jak i państwowych, w tych ostatnich za nonszalancję innych płacimy oczywiście wszyscy. Kilka lat temu pojawiła się informacja o tworzeniu „czarnej listy NFZ”. Miał być to portal gromadzący dane o niesumiennych pacjentach. Lekarz przed umówieniem wizyty mógłby wtedy sprawdzić czy dany pacjent ma problem ze słownością. W 2018 roku według danych zgromadzonych przez Puls Medycyny problem dotyczył 13 proc. pacjentów leczących się prywatnie i 22 proc. pacjentów leczących się w ramach kontraktu NFZ. Ostatecznie portal o niesolidnych pacjentach nie spełnił swojej roli, zareagował ówczesny Urząd Ochrony Danych Osobowych.

Czas pomyśleć o sankcjach za nieodwołanie wizyty

Zasady korzystania z porad lekarskich są więc dość jasne z punktu widzenia prawa. Oczywiście przepis w obecnym brzmieniu jest tylko uprzejmym przypomnieniem o zasadach kultury, które powinny dotyczyć nas wszystkich, również w innych obszarach. Czy sankcje dyscyplinujące byłyby dobrym rozwiązaniem? Trudno powiedzieć. Wydaje się, że pokazałyby wartość usługi, z której rezygnujemy. Z drugiej jednak strony problemem jest również możliwość poinformowania o rezygnacji z wizyty i wie o tym każdy, kto choć raz próbował dodzwonić się do publicznej przychodni.