Rząd uparł się, by ograniczyć zatrudnianie cudzoziemców w formie innej niż umowa o pracę do absolutnego minimum. W tym celu chce uniemożliwić wydawanie zezwoleń na pracę, jeśli cudzoziemiec miałby być zatrudniony na umowie zlecenia. Przedstawiciele środowiska przedsiębiorców krytykują pomysł. Tylko czy aby na pewno jest taki zły?
Zatrudnianie cudzoziemców będzie trudniejsze i zauważalnie droższe
Już od jakiegoś czasu przedsiębiorców zatrudniających cudzoziemców zelektryzowała wiadomość o tym, jak to rząd zamierza im to skutecznie uprzykrzyć. Chodzi o faktyczne wyeliminowanie możliwości zawierania z obywatelami państw spoza Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego umów zlecenia. W jaki sposób mianoby osiągnąć ten cel? Odpowiedź tkwi w przygotowywanej nowelizacji ustawy o warunkach dopuszczalności powierzania pracy cudzoziemcom na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Autorem projektu jest Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Resort ten zamierza praktycznie uniemożliwić wydawanie cudzoziemcom zezwoleń na pracę, jeśli ich pracodawca nie zamierza zatrudnić ich na podstawie umowy o pracę. Alternatywy określa art. 6 projektu. Znajdziemy w nich pracę tymczasową, pracę sezonową, piastowanie funkcji w zarządzie spółki kapitałowej oraz pracowników delegowanych podmiotów zagranicznych. W oczy rzuca się brak wszystkich możliwych elastycznych form zatrudnienia: nie tylko umów zlecenia, ale także umów o dzieło oraz B2B. To nie koniec.
Art. 28 ust. 1 projektu zawiera dość dokładne wytyczne, jak powinno wyglądać zatrudnianie cudzoziemców na podstawie umowy o pracę.
Zezwolenie na pracę cudzoziemca na rzecz polskiego podmiotu powierzającego pracę cudzoziemcowi wydaje się, jeżeli cudzoziemiec będzie wykonywał pracę na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej na podstawie stosunku pracy z polskim podmiotem powierzającym pracę cudzoziemcowi oraz spełnione będą następujące warunki:
1) wysokość wynagrodzenia cudzoziemca nie będzie niższa niż:
a) wysokość wynagrodzenia pracowników wykonujących pracę porównywalnego rodzaju lub na porównywalnym stanowisku oraz
b) wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę, o którym mowa w przepisach o minimalnym wynagrodzeniu za pracę;2) wymiar czasu pracy nie będzie niższy niż 1/4 pełnego wymiaru czasu pracy i nie będzie wyższy niż pełny wymiar czasu pracy.
Przepisy o wymiarze czasu wydają się tutaj szczególnie ważne. Zawierają bowiem pewną lukę. Pracodawca będzie mógł najwyraźniej zatrudnić cudzoziemca na 1/4 etatu na podstawie umowy o pracę i pozostałe 3/4 przerzucić do umowy zlecenia.
Nie byłoby problemu, gdyby nie traktowanie elastycznych form zatrudnienia jak tańszych umów o pracę
Należy także wspomnieć, że oświadczenie pracodawcy o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi będzie zgodnie z art. 59 honorowane, jeśli w grę wchodzi wyłącznie umowa o pracę. To tzw. szybka ścieżka dla cudzoziemców z wybranych państw. Na ich liście znajdziemy obecnie pięć państw: Armenię, Białoruś, Gruzję, Mołdawię i Ukrainę.
Nie ma się co dziwić przedsiębiorcom, że proponowane rozwiązania im się nie podobają. Dotyczy to zwłaszcza tych pracodawców, którzy decydują się na zatrudnianie cudzoziemców ze względu na niższe koszty pracy. Warto pamiętać, że te w Polsce w ostatnich latach wystrzeliły na skutek ciągłych podwyżek płacy minimalnej. Co więcej, obywatele naszego kraju nierzadko nie garną się do wykonywania zajęć gorzej płatnych i nieperspektywicznych. Drastyczne utrudnienie dostępu do tanich pracowników z zagranicy będzie z pewnością ciosem dla wielu firm.
Czy jednak w propozycjach resortu pracy nie kryje się jakiś głębszy sens? Należy zauważyć, że włodarzom naszego państwa nieszczególnie podoba się wizja Polski jako kraju-montowi. Tym samym model biznesowy oparty na niskich kosztach pracy nie wydaje się czymś, co warto wspierać. Równocześnie to samo państwo od lat toczy tę samą walkę z elastycznymi formami zatrudnienia w relacjach między Polakami. Akurat w przypadku zatrudniania cudzoziemców ma całkiem sporo racji.
Można zrozumieć preferencję dla relacji B2B albo umowy cywilnoprawnej w przypadku firmy zatrudniającej wykwalifikowanego specjalistę, albo poszukującej freelancera. Zwłaszcza jeśli tak naprawdę obydwie strony z tej elastyczności korzystają. Czym innym jest jednak zatrudnianie na umowie zlecenia osób, które świadczą pracę w sposób żywcem zaczerpnięty prosto z art. 22 kodeksu pracy. Mowa oczywiście o definicji stosunku pracy jako takiego.
Wydaje się, że niektórzy przedsiębiorcy wciąż mają problem ze stosowaniem elastycznych form zatrudnienia we właściwy sposób. Gdyby było inaczej, to przedstawiciele pracodawców nie mieliby problemu z przekonaniem rządzących, że popełniają właśnie wielki błąd. Tymczasem umowa cywilnoprawna nie może stanowić „takiej tańszej umowy o pracę”.