Zima w 2023 r. może być jeszcze gorsza od tej, która dopiero nadchodzi

Finanse Państwo Zagranica Dołącz do dyskusji
Zima w 2023 r. może być jeszcze gorsza od tej, która dopiero nadchodzi

Jeśli ktoś szuka optymistycznych wiadomości na temat gospodarki krajowej i światowej, to niestety się zawiedzie. Prognozy analityków są raczej dość zgodne. Zima w 2023 r. może być gorsza od tej, która dopiero nadchodzi.

Zima w 2023 r. może być jeszcze gorsza

Perspektywy na tegoroczną zimę nie są najlepsze. Polacy mają liczne powody do zmartwień – począwszy od wysokiej inflacji (zwłaszcza, że szczyt inflacji w Polsce może nastąpić dopiero w lutym), przez nieciekawą sytuację na rynku pracy (firmy ograniczają zatrudnianie nowych pracowników, a część przedsiębiorstw może zdecydować się na zwolnienia grupowe) skończywszy na groźbie rosnących rachunków i problemów z dostępnością węgla. Perspektywy dla światowej gospodarki niestety również nie są najlepsze; coraz więcej ekonomistów jest zdania, że może nas czekać globalna recesja.

Może zatem chociaż zima w 2023 r. będzie trochę lepsza? Niestety, niewiele na to wskazuje. Wypowiedzi przedstawicieli Międzynarodowego Funduszu Walutowego napawają pesymizmem. Ich zdaniem globalna inflacja osiągnie wprawdzie swój szczyt jeszcze w tym roku (9,5 proc.) i od 2023 r. zacznie spadać, ale poziom 4,1 proc. osiągnie dopiero w 2024 r. W dodatku taki scenariusz – według nich – i tak jest dość optymistyczny. Globalne PKB może bowiem, zgodnie z czarnym scenariuszem, spaść o 1,1 proc., a dochód na mieszkańca stanie w przyszłym roku w miejscu. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza MFW szacuje na 10-15 proc. Jako czynniki ryzyka wskazuje się nieodpowiednią politykę banków centralnych (niedostateczne lub nadmierne zacieśnianie polityki fiskalnej), kryzys energetyczny w Europie czy słabość rynków wschodzących.

Wątek kryzysu energetycznego jest szczególnie istotny z europejskiego punktu widzenia. Jak ostrzega główny ekonomista MFW, kryzys ten (zwłaszcza w Europie) nie jest szokiem przejściowym. Twierdzi, że geopolityczne przeorganizowanie dostaw energii w następstwie wojny musi – i jest – szerokie i trwałe. Problem polega jednak na tym, że uważa, że wprawdzie zima w 2022 r. (czyli ta nadchodząca) będzie wymagająca, ale to zima w 2023 r. będzie prawdopodobnie gorsza.

Komisja Europejska ma świadomość wyzwań, jakie stoją przed UE

Minister energetyki Kataru Saad al-Kaabi również jest zdania, że kryzys energetyczny w przyszłym roku może się jeszcze pogłębić, zwłaszcza, jeśli utrzymana zostanie niska podaż gazu. Jak twierdzi, zebranie wymaganych 80 proc. pojemności (mowa o zapasach gazu w magazynach) przed kolejną zimą może być trudne, jeśli Europa całkowicie przestanie otrzymywać gaz z Rosji. Jego zdaniem problemy energetyczne Europy mogą utrzymać się nawet do 2025 r.

Komisja Europejska ma tego świadomość – dlatego też przedstawiła nowy plan regulacji. Przewiduje on m.in. wspólne zakupy gazu do 15 proc. pojemności magazynów w oparciu o dobrowolne konsorcja firm, nowy mechanizm wyznaczania eny dynamicznej na giełdzie TTF w sytuacjach kryzysowych (do marca 2023 r.) czy domyślne umowy o solidarności, które zakładają dzielenie się zasobami gazu przez państwa UE. Czy jednak taki plan okaże się wystarczający? Wydaje się, że UE musi podjąć znacznie szerzej zakrojone działania – tak, by zdążyć przed przyszłoroczną zimą.