Zniesienie wiz do USA to temat, który w debacie publicznej jest obecny od dziesięcioleci. Wiele wskazuje na to, że ten cel w końcu zostanie osiągnięty. Oczywiście tylko zbiegiem okoliczności ta kwestia będzie miała swój finał tuż przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Z tym że tak w zasadzie nie wiadomo, co nam da to zlikwidowanie wiz.
Temat potencjalnego zniesienia wiz dla Polaków chcących wyjechać do USA jest wałkowany, w zasadzie odkąd pamiętam. Aż dziw bierze, że ciągle dajemy się tak wodzić za nos. Nie było chyba premiera w naszej historii, który nie obiecywał załatwienia, a w najlepszym przypadku przyspieszenia rozwiązania tego palącego problemu. Jednocześnie narracja wokół wiz do USA była budowana tak, że można odnieść wrażenie, że zniesienie wiz do USA to temat, którym nasi dyplomaci żyją 24 godziny na dobę. Wiele wskazuje na to, że wizy do USA już wkrótce przestaną nam być potrzebne do podróży za ocean. Donald Trump do spółki z ambasador Georgette Mosbacher, zapowiadają wprost, że wkrótce do USA będziemy mogli latać bez ograniczeń. Mało tego, padają nawet konkretne terminy, chociaż wydają się bardzo mało prawdopodobne.
Jeżeli wierzyć ostatnim deklaracjom najwyższych przedstawicieli amerykańskiej administracji, tym terminem jest przełom września i października. Dziwnym zbiegiem okoliczności zbiega się to z datą wyborów parlamentarnych nad Wisłą. Ciężko jednak poważnie podchodzić do tych zapewnień biorąc pod uwagę, że zniesienie wiz do USA leży w gestii tamtejszego kongresu i uzależnione jest od spełnienia dość rygorystycznych wymagań. Niezależnie od tego warto zastanowić się nad tym, po co w ogóle ten temat jest dla nas tak ekscytujący, że zajmuje takie ważne miejsce w debacie publicznej?
Zniesienie wiz do USA
Przede wszystkim ilość osób zainteresowanych dłuższym wyjazdem do Stanów Zjednoczonych jest raczej ograniczona. Nie znam dokładnych statystyk, ale nie mam wątpliwości, że liczby byłyby ułamkiem w porównaniu do liczby emigrantów do Wielkiej Brytanii, Norwegii czy Islandii. W końcu do USA nie dolecimy biletem za kilkadziesiąt złotych. Pomimo ogólnego spadku cen biletów, lot za ocean to wciąż koszt kilku, jeśli nie kilkunastu tysięcy złotych. Myślę, że w tym przypadku przejście procedury wizowej to raczej mniejsze zmartwienie niż odłożenie pieniędzy na zakup biletów. Poza tym to nie jest tak, że USA jest krajem zamkniętym dla Polaków, odgrodzonym murem i drutem kolczastym. Mam wielu znajomych, którzy odwiedzili ten kraj zarówno turystycznie, jak i służbowo i nikt z nich nie miał żadnych nieprzyjemności związanych z wizami. Owszem, procedura jest z gatunku tych upierdliwych, a czasem nawet i zabawnych, ale wiza do USA nie jest czymś nie do zdobycia.
Tymczasem nasza narodowa ekscytacja zniesieniem wiz do USA może sugerować, że z dniem ich zniesienia nasz kraj opustoszeje. Okaże się pewnie, że ilość osób chętnych do wyjazdu nieznacznie wzrośnie, aby ostatecznie uplasować się na obecnym poziomie. Za to politycy stracą jeden z tematów do wałkowania. Może, chociażby dlatego warto, aby w końcu deklaracje amerykańskich polityków ujrzały światło dzienne.