Pamiętacie historię matki, której ZUS obniżył pensję na 4000 zł? ZUS kontratakuje, obala mity i może mieć rację

Gorące tematy Firma Praca Dołącz do dyskusji (229)
Pamiętacie historię matki, której ZUS obniżył pensję na 4000 zł? ZUS kontratakuje, obala mity i może mieć rację

Wszyscy doskonale znacie historie programistki z Evercode, której ZUS obniżył wynagrodzenie, aby kobieta dostawała niższy zasiłek macierzyński. Ta historia rozgrzała internet do czerwoności, a my opisaliśmy sprawę tutaj

Całą historię poznaliśmy wyłącznie z perspektywy prezesa firmy, który opisał ja na swoim profilu na Facebooku. Co dla mnie niezrozumiałe, sama zainteresowana ani razu nie zabrała głosu w sprawie licząc chyba na to, że sprawa obroni się sama. Internauci nie są jednak do tego tak chętni jak mogłoby się wydawać, a ilość osób stojących po stronie ZUS jest zadziwiająco wielka. Okazuje się, że ci drudzy mogą mieć sporo racji, bo sprawa wcale nie jest tak oczywista jak przedstawia ją prezes Evercode.

ZUS kontratakuje i przerywa milczenie

Główny winowajca, czyli ZUS, do tej pory w sprawie milczał. Czara goryczy najwidoczniej się przelała i w oświadczeniu adresowanym do superbiz możemy poznać całą historię od tej drugiej strony. Po pierwsze wskazano, że kobieta nie została zatrudniona jako programistka (co wielu przyjęło za pewnik kierując się profilem firmy i wysokim wynagrodzeniem), a jako… asystentka zarządu. To było było punktem zaczepienia dla ZUS, który w wyniku dość drobiazgowej kontroli stwierdził, że:

Jako sytuację budzącą nad wyraz duże wątpliwości, należało uznać przyznanie wskazanej pracownicy wynagrodzenia powyżej wynagrodzenia wiceprezesa zarządu firmy i jednoczesne wyrażenie zgody na wykonywanie obowiązków asystentki zarządu zdalnie, poza siedzibą firmy, nie przydzielając jej przy tym żadnego sprzętu komputerowego czy choćby telefonu. W trakcie kontroli pracodawca nie potwierdził, żadnych dodatkowych kwalifikacji czy umiejętności, które predestynowałyby pracownicę do osiągania niezwykle wysokich jak na firmę zarobków, odbiegających znacząco od zarobków pozostałych zatrudnionych pracowników i niewspółmiernie wysokie do swoich dotychczasowych zarobków.

Cieszy, że ZUS tak dba o odpowiednie wyposażenie pracowników w niezbędne do pracy przyrządy. Pamiętajcie o tym prosząc szefa o podwyżkę – może będzie łatwiej namówić go na nowego laptopa. W końcu, kto by chciał ryzykować w starciu z ZUS?

Z powyższego możemy wywnioskować,  że pod względem wynagrodzenia, kobieta była raczej faworyzowana na tle pozostałych pracowników, pomimo słabszych – w ocenie ZUS- kwalifikacji. Ponadto firma nie zapewniła narzędzi odpowiednich do zakresu jej obowiązków narzędzi, a skok w zarobkach nastąpił tuż przed zajściem w ciążę, ewentualnie tuż po. No dobrze, co jeszcze ZUS stwierdził?

Należy też podkreślić, że, zgodnie z wynikami kontroli, zarząd firmy nie miał problemów z rozdzieleniem między siebie zadań asystentki podczas jej nieobecności w pracy, bez konieczności zatrudniania kogokolwiek na zastępstwo. Co niezwykle istotne, pani, której dotyczyło postępowanie kontrolne, nie zajęła w jego trakcie żadnego stanowiska i nie przekazała go Zakładowi, mimo że jej zdanie i jej argumenty są niezwykle istotne w tej sprawie.

ZUS przeprowadził bardzo wnikliwą kontrolę

Kobieta została zatrudniona jako asystentka zarządu i miała wykonywać swoje obowiązki zdalnie bez służbowego laptopa i zarabiała więcej niż pozostali pracownicy mimo, że jej kwalifikacje na tle pozostałych nie uzasadniały tej różnicy. W dodatku jej nieobecność w pracy pozostała praktycznie niezauważona w kontekście organizacji pracy organu, którego sercem z pewnością jest asystent zarządu.

Rzecznik ZUS wskazał ponadto, że odwołanie do sądu w tej sprawie nie może w żaden sposób spowodować wstrzymania wypłaty zasiłku. Sprawa nie dotyczy bowiem prawa do zasiłku, którego ZUS w żaden sposób nie kwestionuje, a jedynie jego wysokości. W najgorszym wypadku ZUS musiałby zapłacić wyrównanie za zaległy okres, ale kobieta nie byłaby pozbawiona środków do życia. Tu już ZUS wbił szpilkę prezesowi Evercode

Twierdzenia pana Sebastiana Skrzyneckiego, jakoby brak odwołania wynikał z niechęci pozbawiania swojej pracownicy prawa do choćby obniżonego przez ZUS zasiłku, wprowadza opinię publiczną w błąd. Nie wiem czy wynika to z nieznajomości prawa przez pana Skrzyneckiego, czy też świadomego wprowadzania w błąd. Otóż odwołanie do sądu od decyzji ZUS nie wstrzymuje wypłaty obniżonego zasiłku. Sprawa sądowa dotyczyłaby bowiem nie samego prawa do zasiłku, ale jego wysokości

Audiatur et altera pars

mawiali starożytni. Z oświadczenia Zakładu wynika, że cała ta sytuacja wygląda nieco inaczej niż przestawił ją prezes firmy. ZUS nie wie lepiej komu i ile powinni płacić pracodawcy, a najprawdopodobniej po prostu ukręcił nosa próbie wyłudzenia zbyt wysokiego zasiłku.