Przyszłość obecnego modelu funkcjonowania ZUS coraz częściej jest kwestionowana. O tym, że w kasie zakładu świeci pustkami, mówi się od dawna, a kolejne decyzje rządzących wcale nie poprawiają sytuacji. Bardziej przypominają pudrowanie trupa niż zmierzenie się z niezwykle trudną reformą.
W Bezprawniku poświęcamy dużo miejsca na ZUS. O ile bardzo często analizujemy (i chwalimy) decyzje Zakładu w konkretnych sytuacjach, to nie możemy zapominać o tym, że nasz system ubezpieczeń społecznych w gruncie rzeczy jest skazany na porażkę. Model funkcjonowania ZUS to taka nasza narodowa piramida finansowa. Składki ZUS, które wpłacają obecnie pracujący, służą na pokrycie bieżących świadczeń. Założenie jest proste – wszyscy wrzucamy do wspólnego worka, z którego następnie wypłacane są emerytury, renty i wszelkiego rodzaju zasiłki. Przyszłość tego systemu kształtuje się fatalnie.
Fundacja Kaleckiego przygotowała raport, w którym przedstawiła trzy warianty przyszłości finansów ZUS
Każdy z tych trzech wariantów przewiduje katastrofalną przyszłość ZUS, a żaden z nich nawet nie zbliża się do określenia go mianem „optymistyczny”. To przede wszystkim wynik bezlitosnej demografii. Liczba osób w wieku produkcyjnym, a więc tych które wpłacają do wspólnej kasy, regularnie maleje. Rośnie natomiast średnia długość życia i ilość osób pobierających świadczenia. Suma kwot wpłaconych do ZUS już dawno przestała wystarczać na zaspokojenie wypłacanych emerytur. W takim wypadku do tego wielkiego worka musi dorzucić Skarb Państwa, czyli my wszyscy. Według najbardziej optymistycznego wariantu, do kasy trzeba będzie dopłacać 45 miliardów złotych. W wariancie pośrednim 60 miliardów, a najbardziej pesymistyczny zakłada roczną dotację w kwocie 80 miliardów złotych.
Obniżenie wieku emerytalnego to gwóźdź do trumny ZUS
Średnia długość życia systematycznie rośnie, co bezpośrednio przekłada się na kwoty wypłacanych emerytur. Najzwyczajniej w świecie ZUS dłużej wypłaca pieniądze. W takim wypadku racjonalnym podejściem jest podwyższanie wieku emerytalnego. Rząd PiS zrobił dokładnie odwrotnie – realizując populistyczne obietnice wyborcze, obniżył wiek emerytalny do 60 lat dla kobiet i 65 lat wobec mężczyzn. Zgodnie z obliczeniami zawartymi w raporcie, wcześniejsze prawa do emerytury oznacza dopłacanie do tego interesu kwot między 77 a 109 miliardów złotych. To aż 20% wydatków budżetu!
System ZUS wrócił do czasów sprzed wielkiej reformy w 1999 roku
Obecny system jest niespójny, nielogiczny i kompletnie niestabilny. Każda kolejna reforma, zamiast go naprawiać potęguje poczucie jego tymczasowości. W ramach obecnego systemu nie widać żadnych szans na poprawę jego obecnej sytuacji finansowej.
Oznacza to, że aktualnie nie ma żadnego scenariusza, zgodnie z którym obecny system emerytalny nie wiązałby się ze stale zwiększającym się obciążeniem dla gospodarki. Podatność na brak płynności oraz błędy systemowe przypominają stan sprzed ostatniej reformy w 1999 roku. W poprzedniej sytuacji tego typu zdołano przeprowadzić zmiany, zanim system przestał pełnić swoją funkcję.
Zdaniem autorów raportu, receptą na nadchodzącą katastrofę jest wprowadzenie emerytury obywatelskiej w jednolitej wysokości dla każdego obywatela. W połączeniu z minimalnym wynagrodzeniem za pracę ma zwiększyć zaufanie obywateli do państwa, a zmniejszeniu ulegną koszty administracyjnej obsługi całego systemu.
Dyskusja o przyszłości ZUS, jak i całego systemu jest nieunikniona. Warto zabrać się za to odpowiednio wcześnie, ponieważ rząd, który stanie przed koniecznością wprowadzenia reformy niejako siłą, z pewnością straci szanse na reelekcję.