Jak sprawić, żeby emeryt przez lata ignorujący wysyłaną do niego korespondencję zaczął wywiązywać się ze swoich obowiązków wobec ZUS? Okazuje się, że wystarczy wstrzymać wypłatę jednego świadczenia. Emeryt już następnego dnia był w odpowiednim oddziale, żeby dopełnić formalności.
Express Bydgoski opisuje historię pana Andrzeja, emeryta z Grudziądza. Niemiła przygoda przytrafiła mu się podczas podróży z Torunia do Grudziądza. Gdy kupował bilet w dworcowej kasie, transakcja kartą została odrzucona z powodu braku środków na koncie. Mężczyzna uznał całą sytuację za dziwną, ponieważ to był dzień, kiedy emerytura powinna już być na jego koncie. Na temat ZUS można powiedzieć wiele złego, ale wypłaty świadczeń dokonywane są bardzo regularnie. Szczęśliwie udało mu się skończyć podróż, a po powrocie natychmiast udał się do lokalnego oddziału ZUS.
ZUS wysyła do emerytów listy z pytaniem, czy żyją. To nie przejaw czarnego humoru, a zwykła kontrola
Na miejscu dowiedział się, że to nie wypadek przy pracy, a celowe działanie ZUS. Ubezpieczyciel miał uzasadnione podejrzenia, że mężczyzna… zmarł, a świadczenie pobiera za niego rodzina, która teoretycznie mogła nie poinformować ZUS o zgonie świadczeniobiorcy. Właśnie dlatego wydano decyzję o wstrzymaniu wypłaty świadczenia, a mężczyzna miał odpowiedzieć na wydaną decyzję. Słowem – ZUS sprawdzał, czy emeryt wciąż żyje. Taka praktyka zakładu wynika z artykułu 134 o emeryturach, który wskazuje przypadki, w których można zadecydować o wstrzymaniu wypłaty świadczenia.
Art. 134. 1. Wypłatę świadczeń wstrzymuje się, jeżeli:
1) powstaną okoliczności uzasadniające zawieszenie prawa do świadczeń lub ustanie tego prawa;
2) osoba pobierająca świadczenia mimo pouczenia lub żądania organu rentowego nie przedłoży dowodów stwierdzających dalsze istnienie prawa do świadczeń; (…)
ZUS wstrzymał wypłatę emerytury, bo emeryt nie wskazał swojego adresu
Na pierwszy rzut oka powyższa historia wydaje się absurdalna. Oczywiście tylko na pierwszy rzut oka, bo wyjaśnienia ZUS rzucają na nią zupełnie inne światło. Okazało się bowiem, że mężczyzna od blisko dwóch lat zupełnie ignorował każde pismo z ZUS, które zakład do niego wysyłał. Nie tylko ignorował poprzez brak reakcji na nie, ale także nie odbierał. Każde pismo wysyłane na wskazany przez niego adres do korespondencji wracał do nadawcy z adnotacją o tym, że adresat wyprowadził się. Z kolei korespondencja wysyłana na adres zameldowania w ogóle nie była podejmowana. W takim wypadku ZUS podjął właściwą, moim zdaniem decyzję, o wstrzymaniu wypłaty świadczenia.
Oczywiście po tym, jak mężczyzna złożył odpowiednie wyjaśnienia i wskazał ponownie poprawny adres do korespondencji, wznowiono wypłatę świadczenia. Jak widać, decyzja ZUS zadziałała dokładnie tak, jak przewidywano. Szkoda tylko, że urzędnicy muszą stosować aż tak radykalne kroki, żeby niejako wymusić na obywatelach wykonywanie przez nich swoich obowiązków.