Politycy chcą utrącić jedyną kandydatkę na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. I jakoś mało kogo to obchodzi

Państwo Dołącz do dyskusji (270)
Politycy chcą utrącić jedyną kandydatkę na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. I jakoś mało kogo to obchodzi

Nie mogę patrzeć na to, z jaką obojętnością spotyka się utrącanie jedynej kandydatki na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. Choć o to stanowisko ubiega się tylko Zuzanna Rudzińska-Bluszcz, to dominuje przekonanie, że PiS szuka „swojego” kandydata. I komentatorzy już dyskutują o tym, czy dobrym RPO byłby na przykład Marek Jurek. Problem w tym, że gdyby ktoś chciał zostać rzecznikiem, to zgłosiłby się w przewidzianym do tego terminie. A nie czekał na ułożenie politycznych puzzli.

Zuzanna Rudzińska-Bluszcz – kim jest?

Zuzanna Rudzińska-Bluszcz to społeczna kandydatka na urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. Społeczna, bo jej kandydaturę wysunęło kilkaset organizacji pozarządowych (dziś popiera ją około 670 NGO-sów). Rudzińska-Bluszcz przez ostatnie pięć lat była współpracowniczką obecnego RPO – Adama Bodnara. Pracowała w jego biurze jako koordynatorka strategicznych postępowań sądowych. Walczyła o prawa młodzieży, rolników, chorych, a także byłych więźniów obozu Auschwitz. Wcześniej pracowała jako adwokatka.

W życiorysie 38-letniej społecznej kandydatki na Rzecznika Praw Obywatelskich nie znajdziecie rysy, która mogłaby ją zdyskwalifikować. Nie musicie szukać – prawicowe media zrobiły już to za was. I dla nich główną i jedyną rysą w CV Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz jest to, że jest „człowiekiem Bodnara”. I to dyskwalifikuje ją w oczach rządzących, którzy obecnego RPO po prostu nie cierpią.

Lepiej wstawić „swojego” dla zasady?

Kandydaturę Zuzanny Rudzińskiej-Bluszcz popierają Koalicja Obywatelska i Lewica. Ale to nie powinno definiować jej i jej planu na bycie Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Dobitnie świadczy o tym wywiad, jakiego udzieliła w sobotę „Gazecie Wyborczej”. Dziennikarze próbowali swoimi pytaniami przekonać ją do tego, żeby – będąc RPO – stała się „Bodnarem w wersji hard”. Ale Rudzińska-Bluszcz takim rzecznikiem być nie chce. Zapowiada twardą obronę praw obywatelskich wszystkich Polaków i zwraca uwagę na błędy popełnione przez rządy PO-PSL. Kreacja? Nie mam takiego wrażenia. Bo umiem sobie wyobrazić bezstronną osobę piastującą to stanowisko, jednocześnie potrafiącą walczyć z pomysłami PiSu niszczącymi praworządność i dbającą o prawa katolików, osób starszych czy mieszkańców wsi (uważanych stereotypowo za elektorat partii rządzącej).

https://twitter.com/ZuzannaRB/status/1304756713036406784?s=20

Problem w tym, że głosowanie nad kandydaturą społecznej kandydatki na RPO powinno odbyć się już dawno i nadal jest o nim cicho. Zaczęła się za to dyskusja o tym, która osoba mogłaby zostać przyjęta i przez Sejm, i przez Senat (przepisy mówią o tym, że wybór rzecznika musi być wspólną decyzją obu izb). Na giełdzie nazwisk pojawia się ostatnio na przykład Marek Jurek, doświadczony polityk, który jest uważany za „konserwatystę z klasą”. Tylko dlaczego o Marku Jurku w ogóle rozmawiamy? Jeśli chciałby on kandydować na RPO, to zgłosiłby się w terminie. Tak jak zrobiła to Zuzanna Rudzińska-Bluszcz. Dziś powinniśmy dyskutować tylko o niej i o jej wadach i zaletach. Tymczasem mam wrażenie, że PiS boi się tej dyskusji, bo trudno byłoby mu uzasadnić odrzucenie kandydatki innymi słowami niż „dla zasady”.

PiS zniszczył już wiele instytucji. Zaczął od Trybunału Konstytucyjnego, niedługo potem usiadł na Sądzie Najwyższym, a całkiem niedawno doprowadził do ostatecznej kompromitacji kolejną ważną instytucję, jaką jest Rzecznik Praw Dziecka. Rzecznik Praw Obywatelskich to urząd, który w tych smutnych czasach zdaje się być jednym z ostatnich bastionów bezstronności i normalności. Dobrze by było, gdyby rządzący odpuścili tę walkę. RPO i tak nie obali ich coraz bardziej autorytarnego systemu. Będzie dla PiSu pewnie jedynie przeszkadzajką, ale przynajmniej będzie. Bo to, co dla PiSu bywa przeszkadzajką, dla wielu obywateli jest ostatnią ostoją walki o swoje prawa.