Zwolnienie z obostrzeń poprzez zaszczepienie się przeciw COVID-19 jest prawdopodobne. Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk wskazuje, że takie rozwiązanie jest rozważanie. Czy to zamach na wolność, niepisany przymus szczepień i praktyki rodem z minionego stulecia?
Zwolnienie z obostrzeń poprzez zaszczepienie
Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk sugeruje, że może nastąpić zwolnienie z obostrzeń poprzez zaszczepienie przeciw COVID-19. Okazało się, że obowiązkowe szczepienie na koronawirusa – wbrew wcześniejszym, raczej „badawczym” zapowiedziom – nie będzie miało miejsca w ujęciu powszechnym.
Niemniej Narodowy Program Szczepień pojawił się, szczepienia będą dla chętnych (czyli nie mają epidemicznego sensu, bowiem wyeliminowanie wirusa wymaga tego, by zaszczepiła się zdecydowana większość Polaków), a sam medykament będzie mógł zostać podany (według założeń) w każdej gminie.
Pierwszy kwartał roku przeznaczony będzie na szczepienie osób starszych, przedstawicieli zawodów medycznych, funkcjonariuszy służb mundurowych et cetera. Samych szczepionek jeszcze nie dopuszczono do użytku na terenie Unii Europejskiej. Jest to kwestią czasu.
Wracając do wypowiedzi Michała Dworczyka, zapytany na antenie Polsatu o to czy będzie można zastosować zwolnienie z obostrzeń poprzez zaszczepienie, odpowiedział:
Dyskutujemy nad tym. W poniedziałek przedstawimy projekt Narodowej Strategii Szczepień, która będzie konsultowana w kolejnych dniach i tam znajdują się rozwiązania, które również przewidują pewne benefity dla osób, które już się zaszczepią
Powyższe bardzo nie podoba się niektórym grupom.
Wolnościowcy się burzą?
Na portalu „Korwin24.pl” grzmi się o „segregacji Polaków”. Z kolei w artykule odnoszącym się do podobnej wypowiedzi Adama Niedzielskiego, wolnościowcy-korwiniści wprost zasugerowali, że (pisownia oryginalna):
Teraz wyraźnie widzimy, jak dobrowolne będą szczepienia na koronkę. Nie zaszczepisz się, np. nie wejdziesz do restauracji, pociągu czy nie polecisz na wakacje. Robi się ciekawie.
Nie słyszałem wprawdzie o tym, by osoby niezaszczepione nie mogły wejść do restauracji czy pociągu. Nie widzę też zagrożenia, skoro szczepionka musi być przebadana, dopuszczona i sprawdzona.
Jeżeli taka jest, to w sposób oczywisty przeciwdziała sytuacji nadzwyczajnej, z powodu której codziennie umierają setki Polaków, a tysiące chorują – nierzadko w sposób bardzo poważny, co skutkuje konsekwencjami zdrowotnymi – na całe życie.
Rozumiem, że chodzi tutaj o świętą wolność jednostki do niezaszczepienia się. Ta jednak zderza się z koniecznością zwalczenia ogólnego, globalnego zagrożenia. Takie sytuacje są niezwykle trudne, toteż nie dziwie się, że zrezygnowano z zaszczepienia wszystkich Polaków. Zresztą – prawie połowa swego czasu deklarowała, że się nie zaszczepi. Ja sam nie wiem czy się zaszczepię – mam pewne obawy.
Niemniej zwolnienie osób zaszczepionych (o ile – oprócz niechorowania – nie mogą także zarażać) z przestrzegania obostrzeń wydaje się oczywiste. Nie powinno się zawsze na taki system patrzeć przez pryzmat jakiegoś niepisanego przymusu szczepień – wprowadzanego „po cichu”.