Mogłoby się wydawać, że 500 plus – dla rodzin mieszkających na terenach wiejskich – mogłoby być wystarczającą zachętą do powiększenia rodziny. Tymczasem okazuje się, że na wsiach, gdzie wciąż silna jest tradycja i religia (i gdzie, wydawałoby się, powinno rodzić się sporo maluchów) na świat przychodzi bardzo mało dzieci. Najwięcej przybywa ich… w dużych miastach.
500 plus: na wsiach przychodzi na świat mniej dzieci niż w dużych miastach
Podstawowym celem programu było zwiększenie się dzietności. Jak już wiemy, wpływ programu w tym zakresie – w skali całej Polski – jest po prostu znikomy, a 500 plus nie działa tak jak powinno. Mimo to część osób wychodziło z założenia, że są pewne obszary, na których świadczenie mogło zachęcić do powiększenia rodziny. Chodzi o tereny wiejskie; mieszkające tam osoby (według stereotypów) są biedniejsze i jednocześnie bardziej pobożne; część z nich ma problemy z utrzymaniem rodziny. Zdaniem niektórych 500 plus mogłoby być na wsiach znacznie bardziej „motywujące” niż w pozostałych częściach Polski. Dodatkowo mogłoby się też wydawać, że wychowanie w duchu katolickim i umiłowanie do tradycji, tak charakterystyczne dla terenów wiejskich, również będą sprzyjać podjęciu decyzji o powiększeniu rodziny. Tymczasem okazuje się, że ani religia, ani tradycja, ani nawet 500 plus nie powodują, że na wsiach rodzi się więcej dzieci. Wręcz przeciwnie – jest ich coraz mniej.
„Bastiony tradycji” powoli się wyludniają
Podkarpacie, Podlasie oraz wschodnia i południowa Małopolska od dawna są uważane za tzw. bastiony tradycji, czyli obszary, gdzie kultywowanie pewnych zwyczajów oraz religia są bardzo ważnymi elementami życia. Nie da się ukryć, że to właśnie tam 500 plus, zwłaszcza na wsiach, miał podnieść wskaźnik urodzeń dzieci. Tymczasem okazuje się, że jest coraz gorzej (dzietność stale maleje), zmieniają się także obyczaje i podejście mieszkańców tamtych regionów do wielu kwestii. Co więcej, prawie połowa dzieci, które rodzą się na tych terenach, są dziećmi ze związków nieformalnych lub w rodzinach niepełnych – a to z pewnością nie jest model rodziny, który promuje obecna władza.
Demografowie otwarcie zaznaczają, że 500 plus – niezależnie czy na wsiach, czy w miastach – ma niewielki wpływ na dzietność; już większy wpływ mają mieć zmiany światopoglądowe. Co ciekawe, wydaje się, że na dobre odwrócił się trend, kiedy to kobiety z dużych miast, wykształcone i mające dobrą pracę, miały mniej dzieci niż kobiety bezrobotne, z wykształceniem podstawowym, mieszkające na terenach wiejskich. To właśnie stolice regionów w Polsce mają najlepsze wskaźniki dzietności. Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że kobiety coraz częściej opuszczają wsie i małe miasteczka, chcąc studiować i robić karierę w większych miastach. Tam zostają i rodzą dzieci – także dlatego, że to tam są po prostu lepsze warunki do życia (opieka zdrowotna, komunikacja publiczna, edukacja, dostęp do pracy itd.). Potwierdza to chociażby fakt, że w Krakowie, Rzeszowie i Kielcach wskaźnik dzietności jest znacznie większy niż we wsiach i małych miasteczkach tych województw.
Okazuje się zatem, że stereotyp o biednych, niewykształconych i nie mających aspiracji Polkach, których jedynym celem jest rodzenie dzieci, już dawno przestał być prawdziwy.