Czy już niebawem czeka nas podwyżka akcyzy na piwo i wino? To jeszcze nic pewnego, ale niewykluczone, że niebawem butelka małego jasnego może podrożeć nawet o złotówkę. Pobudki są oczywiście bardzo szlachetne.
O sprawie już na swojej okładce informuje dzisiejszy Dziennik Gazeta Prawna. Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych przeanalizowała zalecenia płynące ze strony WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) odnośnie ograniczeń w sprzedaży alkoholu młodzieży, także tej niepełnoletniej.
Najwyraźniej naukowcy policzyli sobie, że wśród najmłodszych piwo sprzedaje się lepiej niż wódka, więc nieskażona pragmatyzmem (w jakiejkolwiek sprawie) ideologiczna myśl zachodniej cywilizacji wyciągnęła jedyny słuszny wniosek – młodych odstrasza wysoka cena.
Wzrost akcyzy na piwo i wino
Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych posiada już nawet pierwsze ekspertyzy i zgodnie z ich treścią najlepszym rozwiązaniem będzie po prostu ujednolicenie obowiązującej w Polsce akcyzy. Obecnie obowiązują różne stawki w zależności od „mocy” trunku. Zgodnie z informacjami DGP opublikowanymi na łamach Forsalu akcyza wzrosłaby w następujący sposób:
- w przypadku wina obecna stawka 1,58 zł na litr objętości do 6,84 zł
- w przypadku piwa obecna stawka 0,48 zł do 1,43 zł na 0,5 litra
Cudów nie ma, w przypadku butelki piwa oznaczałoby to wzrost ceny za butelkę nawet o złotówkę i szczerze mówiąc trudno przewidywać, by uchroniły się od tego nawet najtańsze złociste trunki z pobliskiego hipermarketu.
- Czytaj też: Prawne zakazy dla wypoczywających nad wodą
Czy politycy sprzeciwią się tego typu inicjatywie? Oczywiście nie. Z danych naukowych wynika bowiem, że to właśnie od piwa młodzi ludzie najwcześniej zaczynają swoją inicjację alkoholową. Ale polityków oczywiście to nie obchodzi, istotny jest natomiast fakt, że dzięki takim pomysłom udałoby się przeforsować kolejną w ostatnich latach (niezależnie od tego kto jest u sterów państwa) podwyżkę podatków, która znowu zasili budżet, zasponsoruje rozmaite mniej lub bardziej durne inicjatywy, ale zniknie z kieszeni obywateli.
Podwyżka cen piwa i wina oczywiście niczego nie zmieni, nie wydaje mi się żeby w jakiś istotny sposób ograniczyła spożywania alkoholu wśród młodych, bo to nigdy nie jest dylemat z gatunku „butelka za 5 złotych czy partyjka darmowych szachów”. Ciekawi mnie natomiast czy politycy zdecydują odważą (to w końcu poważna sprawa, a nie jakiś tam Trybunał) się podjąć inicjatywę w tej sprawie i z jakim entuzjazmem przyjmą ten pomysł obywatele.