Zacznijmy od długiej nazwy. Projekt ustawy o minimalnej odległości dla planowanego przedsięwzięcia sektora rolnictwa, którego funkcjonowanie może wiązać się z ryzykiem powstawania uciążliwości zapachowej. Z tego projektu wynika, że immisje zapachowe, czyli smród, miałyby się znaleźć w księgach wieczystych.
Problem smrodu na wsiach pozostaje jednak nierozwiązany – Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar już interweniował w sprawie związanej ze smrodem od sąsiada. Swoje rozwiązanie proponowali nawet rolnicy, sugerując, że każdy mieszczuch podczas przeprowadzki na wieś powinien podpisać oświadczenie, że wie, jak pachnie i wygląda życie na wsi. Jednak czy księgi wieczyste są dobrym miejscem na potwierdzenie, że na posesji śmierdzi?
Smród w księgach wieczystych
Wróćmy do tej ustawy o długiej nazwie. Nazywa się ją – w skróconej formie – ustawą antyodorową. Dzięki niej nowe duże instalacje związane z hodowlą i chowem zwierząt nie mogłyby powstawać bliżej niż 500 metrów od zabudowy mieszkaniowej. Dla średnich odległość ta ma wynosić 210 metrów i zwiększać się, im większa jest instalacja.
Od tego będzie jeden wyjątek: jeśli przedsiębiorca uzyska zgodę mieszkańców. Mieszkańcy mogą otrzymać coś w zamian. Na przykład szczelne okna czy obietnicę, że znajdzie się dla nich miejsce pracy w danym przedsiębiorstwie. Zgoda właściciela nieruchomości miałaby się następnie znaleźć w księdze wieczystej.
Starcie ministerstw
To propozycja Ministerstwa Środowiska, z którą nie może się zgodzić Ministerstwo Sprawiedliwości. To drugie podkreśla, że w księgach wieczystych uwzględnia się elementy związane ze stanem prawnym nieruchomości, a smród nie ma z nimi nic wspólnego. Ministerstwo podtrzymało swoje uwagi przed Stałym Komitetem Rady Ministrów i twierdzi, że sądy wieczystoksięgowe byłyby zmuszone do odmawiania wpisywania takich zgód do ksiąg wieczystych. Wynika to jednoznacznie z zasady legalizmu i ustawy o księgach wieczystych. Przez to konieczna byłaby zmiana ustawy o księgach wieczystych. A to, zdaniem ministerstwa, jest po prostu zbędne.
Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, zwraca uwagę na inny element – zobowiązania przedsiębiorstwa wobec właściciela nieruchomości. Wskazuje, że przedsiębiorstwo wcale nie musi chcieć się wywiązywać z tych postanowień, a mieszkaniec nie będzie mieć możliwości ich egzekwowania. Podkreśla też, że korporacje mogą wymuszać na mieszkańcach wydawanie takich zgód.
Wychodzi jednak na to, że nie tylko Ministerstwo Sprawiedliwości nie popiera tego pomysłu. Z resortem środowiska nie zgadzają się także rolnicy. Protestuje aż trzydzieści organizacji. Swoje niezadowolenie uzasadniają tym, że wsie służą nie tylko do mieszkania, ale także do pracy, a immisje zapachowe są nieuchronne.