Dyrektywa PSD2 miała zapobiec monopolowi banków poprzez wprowadzenie TPP. Problem polega jednak na tym, że o zostanie TPP starają się… same banki, które z pewnością wykorzystają brak zaufania Polaków do fintechów.
Udostępnianie danych bankowych to dla Polaków nadal problem
Dyrektywa PSD2 to nie tylko zmiany w logowaniu do bankowości elektronicznej. Prawo umożliwia też licencjonowanym podmiotom dostęp do danych z konta bankowego. Niewielu użytkowników zdaje sobie jednak z tego sprawę; dyrektywa tymczasem wprowadza taką kategorię usługodawców (nazywanych w skrócie TPP), a ich uprawnienia mogą być naprawdę szerokie.
Polacy jednak niespecjalnie lubią dzielić się swoimi danymi bankowymi z instytucjami pozabankowymi. Nieufność do dzielenia się swoimi danymi z instytucjami pozabankowymi (a konkretniej: z fintechami) wprawdzie maleje – tak wynika z badania Autopay Research „Podejście do fintechu 2019”, ale udostępnianie danych bankowych nadal nie jest akceptowane przez Polaków.
W 2016 r. ponad połowa badanych twierdziła, że nie jest w stanie udostępnić żadnych danych instytucjom finansowym – nawet, jeśli wiązałoby się to z korzystniejszą ofertą. Zaledwie trzy lata później, czyli w 2019 r., to podejście utrzymało jedynie 17 proc. ankietowanych. Najchętniej Polacy dzielą się z instytucjami informacją o wieku, miejscu zamieszkania czy zainteresowaniach. Nieufność Polaków utrzymała się jednak, jeśli chodzi o dane bankowe. Tylko 11 proc. twierdzi, że udostępnianie danych bankowych licencjonowanym podmiotom pozabankowym nie byłoby dla nich problemem.
Dyrektywa PSD2 ma skończyć z monopolem banków, ale… to banki starają się, by być TPP
Kiedy dyrektywa PSD2 zaczęła obowiązywać, specjaliści twierdzili, że PSD2 ma pomóc skończyć z monopolem banków – właśnie dzięki wprowadzeniu TPP. Podmioty trzecie nie muszą być bowiem instytucjami bankowymi, chociaż już kilka banków zapowiada, że będzie starać się o ten status. TPP, w myśl dyrektywy, mogą w imieniu użytkownika realizować transakcje płatnicze z wykorzystaniem rachunku bankowego. A oprócz tego – umożliwiać sprawdzenie stanu rachunków bankowych – w kilku bankach jednocześnie.
Takie uprawnienia TPP otwierają z kolei furtkę do tworzenia ofert mogących konkurować z ofertami bankowymi. Można się spodziewać, że wśród takich ofert znalazłoby się najpewniej doradztwo online (bez konieczności wizyty w placówce) czy narzędzia pomagające w zarządzaniu budżetem. TPP umożliwiłyby także użytkownikowi zrealizowanie wielu opłat za proste usługi. Z punktu widzenia banków trudne do zniesienia jest to, że muszą w takich wypadkach dzielić się swoimi danymi z podmiotami trzecimi.
Jednocześnie taki „podział władzy” na rynku finansowym mógłby być dla konsumentów niezwykle korzystny. Istnieje realna szansa, że wymusiłby na bankach uatrakcyjnienie ofert. Problem polega jednak na tym, że banki również starają się o status TPP – i zapewne wykorzystają fakt, że to właśnie bankom Polacy ufają bardziej.