Torebki Wittchen w Lidlu czy widok Macieja Zienia w Biedronce to spełnienie montypythonowskich marzeń o świecie, gdzie obok towarów rzuconych nieskładnie na podłogę (by oszczędzić na ich rozpakowywaniu przez pracowników) sprzedaje się kolekcję uznanej firmy czy projektanta.
A jednak, tego typu mariaże – wydawałoby się przeciwieństw – zdarzają się już od dłuższego czasu. Zresztą akurat Lidl ma renomę sklepu, w którym można kupić tanio i dobrze bardzo solidne produkty gospodarstwa domowego czy właśnie odzież. To oczywiście dość nietypowe, ponieważ po pierwsze sklep przez długi czas kojarzył się przede wszystkim z produktami natury spożywczej. Na dodatek jest dyskontem, a dyskonty uznawane są za sklepy… troszkę gorszej kategorii (mam nadzieję, że nikogo w tym momencie nie uraziłam).
Torebki Wittchen w Lidlu
Torebki Wittchen w Lidlu w ramach jesiennej promocji 2016 dostępne będą w sprzedaży już od soboty, 15 października. Znany producent przygotował dla swoich klientów(ek?) 53 wzory w różnych kolorach w jednakowej cenie 279 złotych za sztukę. To nie pierwsza współpraca Lidla z Wittchen, w przeszłości tego typu promocje były organizowane kilkukrotnie. Niestety, zasadniczy problem z takimi akcjami polega na tym, że społeczeństwo nie jest chyba w pełni gotowe na korzystanie z atrakcyjnych ofert.
Dlatego ja, nauczona doświadczeniem wyniesionym z tego typu sprawozdań internetowych (nie jest ich wcale mało i nie są to niestety odosobnione przypadki), mimo wszystko raczej nie skuszę się na torebkę w promocyjnej cenie, choćby ze względu na ogólną atmosferę zakupów. Szkoda.
Maciej Zień ze swoją kolekcją w Biedronce
W nagłówku artykułu (o ile nie zmienił go żaden z wydawców Bezprawnika) wspominam o markach luksusowych. Być może nieco na wyrost, choć w kontraście do ogólnej atmosfery dyskontów, tego typu określenie nie jest całkowicie nieuprawnione. Jeszcze bardziej prestiżowy, niż Wittchen, wydaje się Maciej Zień – projektant, duże nazwisko polskiego świata mody. Postanowił pójść w ślady między innymi duetu Paprocki&Brzozowski, którzy również współpracowali (jak podaje plotkarska prasa) z Portugalskim dyskontem. Jego kolekcja „łazienkowa” trafi do Biedronki.
Home & Spa by Maciej Zień pojawi się w wybranych sklepach od 13 października. Ceny plasują się w następujący sposób: szlafrok – 99,90 zł, komplet 2 ręczników (o wymiarach 70×140 cm i 50×80 cm) – 49, 99 zł, kapcie domowe – 24,99 zł, dywanik łazienkowy – 34,99 zł, kosmetyczka – 21,99 zł.
Czemu znane marki bratają się z dyskontami?
Że luksusowa marka modowa schodzi czasem nieco poniżej swojego poziomu elitarności, jest sytuacją częstą, a nawet pożądaną. Wystarczy wspomnieć jak wielkim zainteresowaniem cieszą się sytuacje, gdy nagle kolekcje (albo nawet pojedyncze ubrania) znanych projektantów trafiają do zwykłego H&M.
Dyskonty spożywcze znajdują się jednak jeszcze nieco niżej niż znana marka odzieżowa i przede wszystkim – no właśnie – na co dzień raczej nie słyną ze sprzedaży elementów garderoby lub wystroju domowego. Maciej Zień dla IKEA? To brzmi dumnie, ale Maciej Zień dla Biedronki? Z jednej strony mamy tutaj pretensjonalny do bólu świat mody prêt-à-porter czy nawet haute couture, a z drugiej niezdarnie rzucone na półki opakowania z filetem z kurczaka.
Dla dyskontów taka współpraca to jednak znakomita okazja, by przyciągnąć do siebie bardziej ambitnego klienta. Przez lata miały z tym problem i dopiero w ostatniej dekadzie zaczął przebijać się stereotyp, że Lidl czy Biedronka to wcale nie są sklepy z wybrakowanymi jakościowo towarami. Co więcej, że czasem jakość oferowanych produktów stoi na poziomie nie gorszym, niż w pobliskich delikatesach.
Dla marek modowych, cóż, jest to zejście z pewnego boskiego piedestału, ale za to na skalę tak masową, a tym samym lukratywną, że z biznesowego punktu widzenia tylko szaleniec rezygnowałby z tych rozkoszy.
Fot. tytułowe: Torebki Wittchen w Lidlu, Maciej Zień w Biedronce, materiały promocyjne