Serialu o zamykaniu kopalni ciąg dalszy. Teraz wicepremier Sasin mówi, że to „twarda konieczność”

Państwo Środowisko Dołącz do dyskusji (52)
Serialu o zamykaniu kopalni ciąg dalszy. Teraz wicepremier Sasin mówi, że to „twarda konieczność”

Rząd chce chronić za wszelką cenę polskie górnictwo, czy może pracuje jednak nad planem, by było ono wreszcie rentowne? Coraz trudniej śledzić kolejne odcinki tej sagi. Teraz wicepremier Sasin mówi, że zamykanie kopalni to „twarda konieczność”. Co będzie dalej? Ostrzegamy przed spoilerami.

„To wszystko fake newsy i wymysł dziennikarzy” – tak wicepremier Sasin skomentował niedawne doniesienia o zamykaniu kopalni.
A wcześniej m.in. Karolina Baca-Pogrzelska napisała na portalu BizesAlert.pl, że rząd chce zamknąć przynajmniej kilka kopalń, częściowo uzależnić wynagrodzenia od efektów i – o zgrozo! – zamrozić „czternastki” w ramach restrukturyzacji Polskiej Grupy Górniczej.
Minęło raptem kilka dni – i okazuje się, że zamykanie kopalni to już nie „fake newsy”, a „twarda konieczność”.

Zamykanie kopalni. Rząd tłumaczy… troską o klimat

Podczas kampanii wyborczej Andrzej Duda rozdawał górnikom kanapki i rząd przekonywał, że węgiel to przyszłość. Cóż, po wyborach narracja jest trochę inna.

„To nie jest mój wybór, to nie jest moje widzimisię, to jest niestety twarda konieczność wobec tego, co dzieje się wokół Polski, wobec polityki klimatycznej, tego, że przechodzimy przyspieszony proces transformacji energetycznej, wymuszony na nas przez instytucje europejskie, nie możemy od tego abstrahować” – opowiadał w Polsat News  wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin.

Przez obronę części nierentownych kopalń nie można doprowadzić do bankructwa czy upadku całego górnictwa” – dodał.

A zatem plan zamykania kopalń jest. Tyle że zawsze, gdy politycy mówią o takim planie, zaczynają odpowiadać związkowcy. Ostatnio nawet grozili, że mogą zrobić „powstanie” w obronie takich zakładów.

Często to wystarcza, a politycy tłumaczą, że to nie tak, a plany racjonalizacji odnośnie polskiego górnictwa to „fake newsy”.

Wizja może nie powstania, ale wielkich protestów, zwykle działa na polityków. Pewnie zadziała i kolejny raz na Sasina i innych przedstawicieli rządu.

Znowu będziemy mieli więc przeciąganie liny pomiędzy związkowcami i politykami i plan będzie odłożony na nie wiadomo jaką przyszłość?

Biorąc pod uwagę stosunek do górnictwa kilku ostatnich rządów, to najbardziej prawdopodobny scenariusz. Górnicy pewnie utrzymają „czternastki”, a wejdzie w życie jakiś „plan naprawczy”, który nie zmieni tak naprawdę nic. A nierentowne kopalnie wciąż będziemy musieli utrzymywać.

A może jednak perspektywa trzech lat bez wyborów zadziała motywująco na polityków PiS – i jednak pójdą na zwarcie ze związkowcami? To byłby ciekawy zwrot akcji. Tylko czy ktoś naprawdę wierzy, że Jacek Sasin potrafi zreformować polskie górnictwo, skoro nawet wyborów nie potrafił zorganizować?