Wielu osobom trudno przejść obojętnie obok niesamowitych okazji zakupowych. Doskonale wiedzą o tym oszuści, którzy regularnie wyłudzają pieniądze i wrażliwe dane. Tzw. zjawisko phishingu nie traci na popularności, a jego ofiarą padają kolejni użytkownicy. Przykładów nie trzeba zresztą szukać daleko. Dopiero co w sieci można było znaleźć reklamy rzekomo pochodzące od znanej drogerii, a na oszustwo dało się nabrać wielu internautów. Warto więc dopilnować, by w przyszłości taka sytuacja się nie powtórzyła. O bezpieczeństwo w sieci swoje i swoich bliskich pozwoli zadbać skuteczna ochrona przed phishingiem.
Oferta zbyt dobra, by była prawdziwa
Kilka dni temu w internecie pojawiła się z pozoru niesamowita okazja. Rossmann ogłaszał, że znika z Polski. Powodem miała być pandemia i związane z tym zmiany na rynku. Sieć drogerii zdecydowała się więc przenieść sprzedaż do świata online i zrezygnować ze stacjonarnych placówek. Wszystkie niesprzedane kosmetyki miała natomiast rozdać całkowicie za darmo.
Brzmi nieprawdopodobnie – i nie bez powodu, bo wspomniane reklamy wcale nie pochodziły od sklepu Rossmann. Mimo wszystko wiele osób dało się nabrać. W końcu nikt nie lubi przegapiać okazji. Ta zasada świetnie sprawdza się w marketingu, ale także przy tego typu oszustwach. Nie jest tajemnicą, że przy procesie zakupowym najpierw odzywają się emocje, a dopiero potem – racjonalne myślenie. Stąd łatwo podjąć nieprzemyślaną decyzję i równie łatwo też dać się nabrać oszustom.
Tutaj zadziałała nie tylko sama atrakcyjna oferta, ale także efekt FOMO. Skoro można było dostać produkty niesprzedane przez drogerię, to ich liczba zdecydowanie była ograniczona. Wiele osób mogło więc czuć potrzebę działania jak najszybciej, by przypadkiem nie przegapić okazji. Na tyle szybko, że w ich głowie nie zapaliła się nawet ostrzegawcza lampka. Niestety nie każdy pomyślał o potwierdzeniu informacji o rzekomym zniknięciu Rossmanna z Polski. Tak samo jak nie każdy zastanawiał się, czemu drogeria miałaby rozdawać cokolwiek za darmo, zamiast na przykład zrobić dużą promocję. Działając pod wpływem emocji, wiele osób nie zauważyło nawet, że strona internetowa, na którą przekierowała ich reklama, wygląda podejrzanie.
Niejeden internauta dał się złapać na wędkę phishingu
Opisana sytuacja to kolejny przykład phishingu. Nazwa ta nie bez powodu kojarzy się z łowieniem ryb. Właśnie taką strategię stosują oszuści. Przygotowują odpowiednią przynętę w postaci strony internetowej budzącej zaufanie czy – jak w przypadku podszywania się pod Rossmann – okazji, obok której trudno przejść obojętnie.
Takie działanie ma na celu wyłudzenie wrażliwych danych czy pieniędzy. Sytuacji nie ułatwia fakt, że oszustów trudno jest ścigać. Fałszywe strony najczęściej są rejestrowane za granicą, działają krótko, a potem znikają. Po chwili następuje za to kolejny atak przy wykorzystaniu innej marki i następne osoby padają ofiarą „niepowtarzalnej okazji”.
Co więcej, to nie pierwszy raz, gdy złodzieje wykorzystali do oszustwa akurat markę Rossmann. Podobnie było w grudniu zeszłego roku czy w roku 2018. W obu przypadkach chodziło o fałszywe bony, dzięki którym udało się wyłudzić dane od wielu osób. Już wtedy sklep przypominał, że wszystkie konkursy i promocje prezentowane są w oficjalnych źródłach – chociażby w gazetkach promocyjnych, w aplikacji Rossmann oraz na stronie. Jak jednak widać, mimo powtarzającego się scenariusza i tym razem nie zabrakło ofiar phishingu.
Ochrona przed phishingiem – zdrowy rozsądek czasem nie wystarczy
Aby nie stać się ofiarą oszustów, można podjąć wiele kroków. Przede wszystkim należy dokładnie przyjrzeć się stronie internetowej, z której się korzysta. Oszuści zwykle wkładają wiele wysiłku w to, by była ona jak najwierniejsza oryginałowi. Nawet adres na pierwszy rzut oka wygląda poprawnie. Dopiero po bliższym sprawdzeniu okazuje się, że różni się jedną literą czy rozszerzeniem strony. Duże znaczenie ma także zdrowy rozsądek. Zbyt dobra okazja powinna wzbudzić czujność. Nie należy też klikać w nieznane linki w wiadomościach e-mail czy mediach społecznościowych.
Taka podstawowa ochrona przed phishingiem często jednak nie wystarczy. Mimo ciągłego edukowania w kwestii bezpieczeństwa w sieci i powtarzających się tego typu historii, każdego roku kolejne osoby padają ofiarą oszustwa. Najlepiej więc skorzystać z dodatkowego wparcia, które pozwoli rozpoznać i usunąć zagrożenie – po oprogramowanie zapewniające ochronę przed phishinigiem.
Phishing będzie się powtarzał, więc warto się przed nim chronić
Częstotliwość kolejnych głośnych historii z phishingiem w roli głównej tylko potwierdza, że dla złodziei są one opłacalne. Nie ma więc co się łudzić, że nie będą powtarzać się w przyszłości. Bardzo często ofiarą tego typu oszustw padają osoby starsze i dzieci, które nieraz są mniej świadome zagrożeń w sieci i bardziej podatne na manipulację. Choć oczywiście warto wspomnieć, że ofiar phishingu nie brakuje także wśród dorosłych.
Niezabezpieczone urządzenia są dla złodziei łatwym łupem. Lepiej więc nie ułatwiać im zadania i zatroszczyć się o bezpieczeństwo swoje i swoich bliskich. Nie ma natomiast bardziej skutecznych sposobów na rozpoznawanie i usuwanie zagrożeń niż dodatkowe narzędzia chroniące przed phishingiem. Tam, gdzie użytkownik podekscytowany promocją przegapi sygnały ostrzegawcze, oprogramowanie tego nie zrobi.
Jednym z takich rozwiązań jest Surfshark. Można powiedzieć, że to pewnego rodzaju tarcza, która będzie chronić przed każdym potencjalnym zagrożeniem w sieci. Szyfruje ruch internetowy wysyłany na urządzeniach i z urządzeń, a także ukrywa IP użytkownika. Dzięki temu działania online nie są widoczne. Surfshark zapewnia jednak nie tylko ochronę przed phishingiem. Zatrzymuje też złośliwe oprogramowanie, a oprócz tego blokuje reklamy i trackery. Dodatkowym atutem jest wykorzystanie technologii Kill Switch. Odpowiada ona za natychmiastowe przerwanie połączenia internetowego w momencie zerwania połączenia VPN. Pozwala to zapewnić 100% ochrony urządzeń przez cały czas ich użytkowania.
Jedną z największych wad rozwiązań tworzonych z myślą o zapewnianiu bezpieczeństwa w sieci jest konieczność wykupowania ich na każdy komputer z osobna. W przypadku Surfshark nie ma tego problemu. Przy użyciu jednego konta można samodzielnie ustalić liczbę urządzeń. To pozwala zadbać nie tylko o bezpieczeństwo swoje, ale też swoich bliskich. Tym bardziej, że Surfshark współpracuje zarówno z oprogramowaniem Windows i Mac, jak i Android, iOS czy nawet Apple TV. Osoby mające jakiekolwiek wątpliwości mogą przy tym wypróbować Surfshark za darmo przez 30 dni i jeśli usługa nie spełni ich oczekiwań – po tym czasie zrezygnować.