Po raz kolejny ktoś udawał chorobę, żeby wyłudzić pieniądze. Oszukiwanie na internetowych zrzutkach to jednak nie tylko niegodziwość, ale też przestępstwo

Prawo Prywatność i bezpieczeństwo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (3)
Po raz kolejny ktoś udawał chorobę, żeby wyłudzić pieniądze. Oszukiwanie na internetowych zrzutkach to jednak nie tylko niegodziwość, ale też przestępstwo

Wraz z rosnącą popularnością różnych rodzajów crowdfundingu, coraz częściej pojawia się też niestety oszukiwanie na zrzutkach. Przykładem jest głośna sprawa z tego tygodnia, kiedy to mężczyzna sam przyznał się do tego, że kłamstwem wyłudził od ludzi około 25 tysięcy złotych. Asystent wicemarszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej twierdził, że zbierał pieniądze na badanie jamy brzusznej w USA. Dziś zasłania się chorobą psychiczną.

Oszukiwanie na zrzutkach

Krzysztof Malinowski zasięgi dla swojej zrzutki „Pobyt w USA” budował przede wszystkim na Twitterze. Jako osoba aktywnie działająca w polityce mógł liczyć na to, że wielu parlamentarzystów chętnie podawało dalej informacje o jego rzekomej chorobie. Wątpliwości wokół rzetelności zbiórki pojawiły się kilka dni temu. Ostatecznie w poniedziałek mężczyzna napisał:

Wiele osób bardzo się zawiedzie, ale muszę napisać prawdę. Leczę się psychiatrycznie. Nie miałem pieniędzy i zbiórki pozwoliły mi przeżyć. Wszystkich przepraszam. Proszę nie atakować mojej rodziny. Czuję się z tym bardzo źle. W miarę możliwości będę oddawał każdą złotówkę.

To jednak nie koniec sprawy. Serwis zrzutka.pl, na którym mężczyzna do 9 kwietnia zebrał 25 630 złotych, wydał w poniedziałek oświadczenie w tej sprawie. Czytamy w nim między innymi, że serwis zawiadomił już o tej sprawie prokuraturę. „Każdy przypadek oszustwa, do którego dojdzie na łamach naszego serwisu traktujemy bardzo poważnie. (…) Zdajemy sobie sprawę, że z działalnością crowdfundingową nierozerwalnie wiąże się pewne ryzyko, a próby oszustw będą zdarzały się zawsze – dlatego kwestie weryfikacji organizatorów oraz zrzutek stanowią dla nas najwyższy priorytet”, napisała w oświadczeniu Zrzutka.pl.

Co grozi za takie działanie?

Zrzutka.pl zawiadomiła prokuraturę w związku ze złamaniem przez mężczyznę dwóch przepisów kodeksu karnego. W pierwszej kolejności chodzi o art. 286 § 1. Chodzi o oszustwo. „Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia w błąd (…) podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8”. Dodatkowo jednak, w zawiadomieniu serwisu, jest też powiązanie z innym przepisem karnym – 270 § 1 k.k, czyli fałszerstwa materialnego („Kto, w celu użycia za autentyczny, podrabia lub przerabia dokument lub takiego dokumentu jako autentycznego używa, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5).

Dlaczego chodzi aż o dwa przestępstwa? Otóż regulamin serwisu Zrzutka.pl zakłada weryfikację zbiórki, która przekroczyła pułap 20 tysięcy złotych. W tym momencie wypłata środków jest automatycznie blokowana, do czasu przesłania przez organizatora dokumentów poświadczających jej autentyczność. Można więc założyć, że w opisywanym przypadku rzekomo chory mężczyzna przedłożył Zrzutce.pl sfałszowany dokument poświadczający, że cierpi na białaczkę. Dlatego nie dość, że dopuścił się oszustwa, to dodatkowo może mieć na koncie fałszerstwo materialne.

Malinowski w swoim wpisie napisał, że odda każdą złotówkę. To jednak nie jest kwestia jego dobrej woli, tylko jego formalne zobowiązanie. Regulamin Zrzutka.pl mówi bowiem jasno, że składki może być zwrócone wspierającym między innymi w przypadku „zablokowania Wirtualnego Rachunku lub zatrzymania Zrzutki zgodnie z Regulaminem, przy czym w takim przypadku Operator zastrzega również możliwość podjęcia innych rozstrzygnięć (np. uzależnionych od decyzji odpowiednich organów)”. Tu mamy ewidentne złamanie regulaminu i zajmujące się sprawą odpowiednie organy.

Odpowiedzialność nie tylko moralna

Historie takie jak ta opisana powyżej niestety robią krzywdę wszystkim uczciwym organizatorom internetowych zbiórek. Trudno jednak wprowadzić regulamin całkowicie eliminujący możliwe oszustwa. Widać jednak, że często bywa tak, że nawet po zamknięciu zbiórki jej autora może dosięgnąć odpowiedzialność. Dziś próbuje jej uniknąć pisząc o chorobie psychicznej, jednak po tym co zrobił udając chorego na białaczkę trudno ślepo wierzyć w te słowa. Śledczy zapewne też parokrotnie obejrzą zaświadczenie o ewentualnej chorobie, które przecież również może być sfałszowane.

Internetowe zbiórki wyrządziły już mnóstwo dobra. A raczej to my je wyrządziliśmy – za ich pośrednictwem. Dobrze by było, gdyby zwyczaj dzielenia się tym dobrem pozostał. Warto jednak zawsze dwa razy zastanowić się nad wiarygodnością podmiotu oczekującego naszej pomocy. Najlepiej jeśli jest to na przykład organizacja pożytku publicznego posiadająca doświadczenie i renomę. Ale to nie oznacza, że nie powinniśmy wspierać zbiórek osób prywatnych. Mało prawniczo to zabrzmi, ale ludzi potrzebujących, a zarazem uczciwych jest po prostu zdecydowanie więcej.