Rosnące w niesamowitym tempie ceny nie są bynajmniej tylko polskim problemem. Również znacznie bogatsze kraje nie mogą sobie z tym poradzić. Inflacja w Wielkiej Brytanii jest na przykład tak wysoka, że przez ostatni miesiąc aż milion osób miało problemy z zapewnieniem sobie posiłku.
Jak podaje w najnowszym raporcie think tank Food Foundation, w styczniu aż milion Brytyjczyków spędziło dzień cały bez jedzenia.
Nie tylko jednak najbiedniejsze gospodarstwa zmagają się z gigantycznymi problemami. Jak wynika z tego samego badania, jedno na pięć gospodarstw w Wielkiej Brytanii staje obecnie przed dylematem „ogrzewanie czy jedzenie”. Oznacza to, że muszą ograniczać ilość lub jakość kupowanego jedzenia, aby stać ich było na rachunki. Albo odwrotnie – ograniczają wydatki na ciepło, co oznacza, że godzą się na życie w gorszych warunkach.
Ostatnie podobne badanie przeprowadzono w lipcu 2021 r. Okazuje się, że od tego czasu liczba osób, które mówią, że nie mają wystarczającego dostępu do żywności, wzrosła o ponad 7 proc. W tej chwili szersze „problemy z dostępem do jedzenia” ma nawet 4,7 mln Brytyjczyków.
Inflacja w Wielkiej Brytanii. Efekt pandemii, a może i brexitu?
Inflacja w Wielkiej Brytanii ostatnio znacznie przekroczyła 5 proc. Oczywiście to znacznie mniej niż wynosi inflacja w Polsce, o takiej Turcji w ogóle nie wspominając.
Powody wzrostu cen na całym świecie są z gruntu podobne – światowa gospodarka odbija się po czasach lockdownów, a surowców brakuje. W wielu krajach jednak na inflację mają wpływ lokalne kłopoty. Jasne, znamy to z polskiego podwórka. U nas rząd postanowił na przykład walczyć ze wzrostem cen poprzez wprowadzenie absurdalnej reformy podatkowej, która sprawia, że przedsiębiorcy muszą jeszcze bardziej podnosić ceny.
Na Brytyjczykach natomiast odbija się decyzja z sprzed kilku lat, która ostatecznie zmaterializowała się w styczniu 2020 r. Brexit miał być początkiem „globalnej Wielkiej Brytanii”, która będzie mogła się pięknie rozwijać bez dyktatu z Brukseli. Wyjście z UE dzisiaj jednak bardziej kojarzy się np. z pustymi półkami w sklepach. No i z właśnie rosnącymi cenami towarów. Bo w końcu nie wszystko daje się wyprodukować na Wyspach, a sprowadzanie rzeczy chociażby z Europy jest dużo trudniejsze, gdy nie jest się już częścią Wspólnoty.