Od poniedziałku zdejmujemy maseczki! Minister zdrowia Adam Niedzielski właśnie potwierdził wcześniejsze zapowiedzi ostatecznej likwidacji covidowych restrykcji. Wraz z maseczkami żegnamy się też z urzędowo nakładaną izolacją i kwarantanną. A to wszystko przy wciąż kilku tysiącach zakażeń dziennie. Ale zdaniem rządu sytuacja jest już pod kontrolą.
Zdejmujemy maseczki – już od poniedziałku
Najpierw mowa był o tym, że idzie koniec maseczek od kwietnia, tymczasem decyzję przyspieszono o kilka dni. Oficjalnie od poniedziałku 28 marca nie będzie trzeba zasłaniać ust i nosa w pomieszczeniach zamkniętych. Choć, jak podkreśla minister zdrowia, maseczki wciąż będą utrzymane jako rekomendacja, szczególnie dla miejsc gdzie wirus może się łatwo rozprzestrzeniać. Adam Niedzielski zaznacza też, że lepiej chronić powinny się osoby o obniżonej odporności, a także ci, którzy wciąż nie zaszczepili się na Covid-19. Warto zaznaczyć, że jedynymi miejscami, gdzie nakaz zasłaniania ust i nosa wciąż będzie obowiązywać, będą – co logiczne – placówki medyczne.
O tym, że możemy mówić o końcu pandemii w Polsce, świadczy też to, że rząd zapowiedział koniec funkcjonowania narzędzi, które usadzały nas na wiele dni w domach. Szef resortu zdrowia zapowiedział właśnie na konferencji prasowej, że zniesiona zostanie zarówno izolacja domowa, jak i kwarantanna dla współdomowników. Podobnie nie będzie już obowiązkowej kwarantanny po dotarciu do Polski. Jak wiemy, i tak przestała ona już obowiązywać wobec osób docierających do nas z Ukrainy po tym jak pojawiła się fala osób uciekających przed wojną.
Koniec na dobre czy tylko do jesieni?
Dziś zakażeń koronawirusem wciąż jest w Polsce dużo – nowych przypadków jest blisko 9 tysięcy, a trend stał się nieco wzrostowy. Tak jest zresztą w całej Europie, bo wariant Omicron nieco się zmienił, jest jeszcze bardziej zakaźny, ale wciąż w podobnym stopniu raczej lekki w przebiegu. Ale to nie zatrzymuje władz praktycznie wszystkich państw do tego, by obostrzenia znosić na potęgę. Bo z Covid-19 zaczynamy żyć jak z każdą inną sezonową chorobą traktowaną jak zwykłe przeziębienie. To oznacza, że jesień i zima znów będą pod znakiem wzrostów zakażeń, ale być może nawet nie będziemy mieli na ten temat danych, bo ich podawanie – a co za tym idzie testowanie – stanie się bezprzedmiotowe.
Pozostaje więc liczyć na to, że SARS-CoV-2 podzieli los innych koronawirusów i stanie się czymś lekkim, nie powodującym masowych hospitalizacji. A szczepić się wciąż warto, szczególnie że wielu z nas przekonało się do tego, że to się po prostu opłaca. I trzymajmy kciuki, żeby kolejna pandemia nie pojawiła się przynajmniej w perspektywie najbliższych lat. Świat stanął dziś na głowie i nie potrzebujemy żadnych dodatkowych problemów.