Sieci handlowe pokochały kasy bezobsługowe, ale to samo można powiedzieć niestety o oszustach. No właśnie, ale czy podmiana etykiet automatowi to już oszustwo? Pojawia się tu coraz więcej wątpliwości. A cała sprawa pokazuje, że polskie prawo niekoniecznie podąża za postępującą w szalonym tempie automatyzacją.
Podmiana etykiety w celu próby oszukania kasjera czy kasjerki to dość poważna sprawa. Można to uznać za przestępstwo (art. 286 Kodeksu karnego) i to niezależnie od tego, jakiej kwoty dotyczy sprawa. Na razie kradzież do 500 zł natomiast jest „ledwie” wykroczeniem (choć kwota może być niebawem podniesiona). No właśnie, ale sprawa się komplikuje, jeśli chodzi o kasy bezobsługowe, które szturmem podbijają nasze sieci handlowe.
Serwis dlahandlu.pl przytacza interpelację posła Jarosława Sachajki z Kukiz’15 do resortu sprawiedliwości. Otóż poseł zauważa, że art. 286 zakłada oszukiwanie osoby. Kasa bezobsługowa tymczasem to automat, nie osoba. Poseł – przywołując zresztą orzecznictwo jednego z sądów – wskazuje, że osoby oszukujące kasy bezobsługowe są w znacznie lepszej sytuacji niż te, które oszukują kasjerów. Bo te pierwsze, o ile oszukają za mniej niż 500 zł, nie będą karane za przestępstwo przy wymianie etykiet.
Problem wydaje się istotny – kas samoobsługowych przybywa i będzie przybywać, a wraz za tym rośnie liczba oszustw. Kasę oszukać zasadniczo łatwiej niż kasjera, a do tego można uznać, że prawo jest po prostu łagodniejsze wobec „kasowych” oszustów.
Oszustwa przy kasach bezobsługowych. Jest odpowiedź ministerstwa
Sachajko spytał się zatem Ministerstwa Sprawiedliwości, czy nie warto w związku z tym pomyśleć o jakiejś nowelizacji przepisów.
Odpowiedział Marcin Warchoł z resortu. Z jego pisma wynika, że na razie ministerstwo nie planuje pracować nad nowelizacją.
Warchoł zastanawia się, czy w ogóle można mówić o „oszukiwaniu automatów”. „Bowiem system działa wprawdzie automatycznie, ale nie całkowicie niezależnie od konkretnych osób” – pisze wiceminister. Inna sprawa, że czasem – jak zauważa Warchoł – przy kasie bezobsługowej jest też pracownik sklepu. Więc można uznać, że ten, kto podmienia etykiety, próbuje oszukać też jego. A więc można zastosować ostrzejsze przepisy.
No właśnie – kłopot w tym, że wszystko jest tu niejasne i zależne od interpretacji. A czy nam się to podoba, czy nie, polski handel bardzo szybko adaptuje się do zmian i przestawia się na automaty. Tylko że nasze prawo kompletnie nad tym nie nadąża, a rządzącym chyba niespecjalnie to przeszkadza.
Fot.: biuro prasowe Biedronki