Przygotowana przez grupę posłów PiS tak zwana ustawa antyszpiegowska może wprowadzić spore zmiany dla tych, którzy lubią uwieczniać to, co widzą, na zdjęciach. Wprowadza ona bowiem zakaz fotografowania obiektów ważnych dla bezpieczeństwa państwa. Trzeba będzie mieć się na baczności, bo konsekwencje swobodnego robienia fotek mogą być dokuczliwe.
Zakaz fotografowania obiektów ważnych dla bezpieczeństwa państwa
Pretekstem do wprowadzenia odpowiedniej zmiany w kodeksie karnym oraz w paru innych ustawach jest oczywiście rosyjska inwazja na Ukrainę. W związku z tym, że żyjemy w ciągłym napięciu spowodowanym aktywnością służb Putina, kolejne kraje wprowadzają nowe regulacje mające w założeniu zwiększyć bezpieczeństwo. W ustawie szpiegowskiej wprowadzona ma zostać między innymi kara dożywocia za sabotaż czy dywersję. Ma też w polskim porządku prawnym pojawić się przestępstwo szpiegostwa… nieumyślnego (do 5 lat więzienia) czy prowadzenia dezinformacji na rzecz obcego wywiadu (do 8 lat więzienia). O ile na życie zwykłych obywateli te przepisy nie powinny mieć w teorii zbyt dużego wpływu, to jest jeden zapis, o którym każdy powinien wiedzieć.
A chodzi o planowaną zmianę przepisów ustawy o obronie ojczyzny. W projekcie „zakazuje się, bez zezwolenia, fotografowania, filmowania lub utrwalania wizerunku przy pomocy innych narzędzi lub środków technicznych” miejsc określonych jako „obiekty szczególnie ważne dla bezpieczeństwa lub obronności państwa”. Mają one zostać oznaczone wyraźnym znakiem ZAKAZ FOTOGRAFOWANIA. Nie można też fotografować i filmować osób i ruchomości znajdujących się w tych obiektach. Wszelkie zgody miałoby udzielać Ministerstwo Obrony Narodowej. Jeśli ktoś naruszy ten zakaz, będzie podlegał karze aresztu bądź grzywny. Zatem takie nieuprawnione utrwalenie danego obiektu ma być traktowane jako wykroczenie.
Czego nie będzie można fotografować?
Ustawa nie precyzuje o jakie obiekty może chodzić. Można się jedynie domyślać, że mowa przede wszystkim o obiektach wojskowych. Być może nie tylko tych stacjonarnych, ale też na przykład wojska na drogach (od miesięcy powtarza się, żeby nie uwieczniać takich transportów, bo Rosja czujnie obserwuje). To jednak nie wszystko. Wszak za infrastrukturę krytyczną uznaje się też chociażby polskie porty, elektrownie czy rafinerie. Zapewne pamiętacie jak wielkie poruszenie wywołała sprawa grupki Hiszpanów, którzy z niewiadomych powodów zapuścili się nocą w okolice gdańskiego Naftoportu, a dowiedzieliśmy się o tym tylko dlatego, że ich łódka zaczęła tonąć. Polskie służby ostatecznie uznały, że ta grupka akurat działalności szpiegowskiej nie prowadziła, ale zapaliło to wielu czerwoną lampkę. Bo okazało się, że morskiej infrastruktury krytycznej praktycznie nikt nie pilnuje.
Pytanie brzmi w jaki sposób doprecyzowane zostaną te zasady. Najprostszy przykład: rządzący nieustannie powtarzają jak krytyczne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa ma mieć przekop Mierzei Wiślanej. Czy tak popularne wśród turystów miejsce zostanie objęte zakazem fotografowania? Wątpię. Podobnie jak trudno sobie wyobrazić, żeby plaże w Gdańsku czy Świnoujściu były regularnie patrolowane przez służby, bo ktoś przy okazji wypoczynku fotografuje pobliską infrastrukturę terminala LNG czy wspomnianego Naftoportu. Jedno jest pewne: ci, którzy np. z latania dronem nad nietypowymi obiektami uczynili swoje hobby, będą musieli dokładnie przestudiować listę obiektów objętych zakazem. W przeciwnym razie za realizację swojej pasji będą musieli słono zapłacić.