Akcja „Tarcza Biedronki antyinflacyjna” zdaniem prezesa UOKiK naruszała prawa konsumentów. Tym samym Tomasz Chróstny zdecydował o nałożeniu na koncern Jeronimo Martins kary w wysokości aż 160 mln zł. Wysoka kara dla Biedronki to nie wszystko. Popularna sieć dyskontów będzie musiała również informować o decyzji prezesa UOKiK w mediach społecznościowych, swojej stronie internetowej i w telewizji.
Biedronka skonstruowała swoją tarczę antyinflacyjną w taki sposób, by żaden klient z niej nie skorzystał
Najpopularniejsza sieć dyskontów w Polsce napytała sobie biedy swoją akcją „Tarcza Biedronki antyinflacyjna„. Przypomnijmy: teoretycznie Biedronka zobowiązała się do zwracania swoim klientom różnicy, jeżeli ci w innym sklepie znaleźli któryś z jej 150 najczęściej kupowanych produktów. Problem w tym, że zasady promocji były skonstruowane w taki sposób, że w praktyce żaden klient z niej nie skorzystał. Dosłownie: sieć nie zarejestrowała ani jednego zgłoszenia spełniającego wszystkie wymogi.
Sprawą zainteresował się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i, prawdę mówiąc, od początku było jasne, że skończy się nałożeniem kary. Teraz wiemy już, jak bardzo Biedronkę ona zaboli. Jak możemy przeczytać na stronie internetowej Urzędu, prezes tej instytucji wydał decyzję o stwierdzeniu naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Zdecydował również o nałożeniu łącznej kary wynoszącej aż 160 milionów złotych za trzy różne zabronione praktyki, których dopuściła się spółka. Co dokładnie przeskrobała Biedronka?
Przede wszystkim, regulamin „Tarcza Biedronki antyinflacyjna” zawierał całe mnóstwo licznych i nieoczywistych warunków uczestnictwa w akcji. Najważniejszy zakładał, że klient musiał znaleziony atrakcyjniejszy cenowo produkt kupić w obydwu sklepach.
Regulamin wskazywał też między innymi konkretne sklepy konkurencyjne i termin zakupów. Wymagał także legitymowania się zdjęciami etykiet produktów, zachowania rachunków, dokonania zgłoszenia elektronicznego i wysyłki na własny koszt kompletu dokumentacji. Próg opłacalności całej operacji był zawieszony tak wysoko, że nic dziwnego, że Biedronka nie znalazła chętnych do udziału w akcji.
Kolejnym przewinieniem Biedronki jest to, że deklarowała zwrot różnicy w cenie, sugerując, że chodzi o pieniądze. Tak naprawdę sieć oferowała jedynie e-kod ważny 7 dni do wykorzystania na zakupach w sklepach sieci. UOKiK również zwraca uwagę na to, że w rzeczywistości taki kod mógł być wart od kilkunastu do kilkudziesięciu groszy.
Trzecią zakwestionowaną przez UOKiK praktyką był brak wyeksponowania regulaminu promocji. Niby miał się znajdować w sklepach Biedronki, w praktyce nie był nigdzie wywieszony. Tym samym konsumenci nie mieli realnej możliwości zapoznania się z nim.
Wysoka kara dla Biedronki jest tym bolesna, że uderza także bezpośrednio w wizerunek marki
Jeżeli ktoś myśli, że wysoka kara dla Biedronki to koniec nieprzyjemnych konsekwencji, to jest w błędzie. Prezes UOKiK zdecydował także o nałożeniu na sieć kolejnego obowiązku, który wydaje się jeszcze bardziej dotkliwy:
Prezes UOKiK nałożył także na Jeronimo Martins Polska obowiązek opublikowania oświadczenia o decyzji Prezesa UOKiK na stronie internetowej spółki, na profilu Biedronki na Facebooku, we wskazanych stacjach telewizyjnych oraz w sklepach sieci. Decyzja jest nieprawomocna.
Wykonanie tej części decyzji oznacza, że Biedronka będzie musiała „pochwalić się” całemu społeczeństwu swoimi antykonsumenckimi praktykami. Nie sposób nie wspomnieć także o wysokim koszcie spotów telewizyjnych, zwłaszcza jeśli chodzi o kluczowe stacje ogólnopolskie. Wysoka kara dla Biedronki ma zawiera więc w sobie aspekt uderzający w wizerunek marki. To jednak nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę to, jak bardzo agresywnie sieć reklamowała swoją tarczę antyinflacyjną. Prezes UOKiK wspomina również o dużej liczbie konsumentów, którzy poczuli się oszukani przez Biedronkę i przy okazji uzasadnia swoją decyzję.
Chwytliwe hasła przyciągają uwagę, jednak przedsiębiorcy muszą pamiętać, że konsumenci mają prawo do pełnej i rzetelnej informacji, której treść i sposób przekazywania nie są mylące. Reklama nie może być zatem fałszywym wabikiem na konsumentów.
Tymczasem klienci Biedronki nie mieli możliwości realnego skorzystania z promocji na warunkach przedstawionych w przekazach reklamowych przez przedsiębiorcę. Swój negatywny odbiór akcji konsumenci wyrażali w mediach społecznościowych, m.in. na profilu spółki na portalu Facebook. Ich głosy zostały uwzględnione w wydanej decyzji.
Trzeba przyznać, że decyzja o nałożeniu obowiązku poinformowania o decyzji prezesa UOKiK może być dużo ważniejsza niż kara pieniężna. Kwota 160 923 767 zł może się wydawać astronomiczna. Z punktu widzenia rocznych przychodów Biedronki to jednak niemalże drobny wydatek. Decyzja o ukaraniu Jeronimo Martins Polska jest nieprawomocna.