Nie ulega wątpliwości, że obywatelska inicjatywa ustawodawcza to jeden z fundamentów demokracji w jej bezpośrednim wymiarze. Żeby posłowie zajęli się konkretnymi pomysłami trzeba jednak wcześniej spełnić kilka wymagań formalnych. O tym jak jest to istotne przekonał się ostatnio PSL, a właściwie komitet powołany do tego, by przedstawić Polakom pakiet rozwiązań przygotowany na jesienne wybory.
Obywatelska inicjatywa ustawodawcza jest dla każdego, ale trzeba przekonać innych
Zgodnie z art. 118 Konstytucji inicjatywa ustawodawcza w Polsce przysługuje posłom, Senatowi, Prezydentowi RP i Radzie Ministrów. Uzupełnieniem tego katalogu są obywatele, którzy także mogą przedstawić Sejmowi swoje propozycje zmian w prawie. Musi to jednak zrobić grupa co najmniej 100 000 osób mających prawo wybierania do Sejmu. Sama procedura nie jest nadto skomplikowana i reguluje ją odrębna, licząca ledwie 21 artykułów, ustawa.
W pierwszej kolejności należy założyć odpowiedni komitet, który zajmie się kampanią promocyjną, jak i samym zbieraniem podpisów. Utworzyć go może grupa co najmniej 15 obywateli. Następnie przychodzi czas na przekonanie minimum 1 000 osób do poparcia zgłaszanej inicjatywy ustawodawczej. Czas nie gra jeszcze roli. Po uzyskaniu odpowiedniej liczby podpisów należy zawiadomić Marszałka Sejmu o utworzeniu komitetu.
Dopiero od tego momentu zaczyna biec termin 3 miesięcy na uzbieranie kolejnych co najmniej 99 000 głosów poparcia dla przygotowanych propozycji. Dzięki temu rygorowi do Sejmu trafią jedynie projekty ustaw, które mają rzeczywiste znaczenie dla choćby części społeczeństwa. Co istotne, przepisy wprowadzają ułatwienie dla tego typu inicjatyw uniemożliwiając Marszałkowi Sejmu blokowanie ich przedstawienia posłom. Projekt ustawy musi bowiem trafić do pierwszego czytania w Sejmie najpóźniej w terminie 3 miesięcy od daty jego wniesienia do Marszałka Sejmu.
Sejm nie zajmie pomysłami PSL-u przed wyborami
Właśnie na taką ekspresową drogę do zaprezentowania własnych pomysłów z kampanii wyborczej liczył PSL. Projekt „Uczciwa Polska” do jeden z fundamentów, które mają dać poparcie ludowcom, a właściwie Trzeciej Drodze w jesiennych wyborach. Jego głównymi założeniami są niskooprocentowany kredyt mieszkaniowy, zniesienie opodatkowania i składek na ZUS w przypadku pracy na drugi etat lub w godzinach nadliczbowych, a także korzystne zasady dziedziczenia emerytury współmałżonka.
Zgodnie z założeniami projekt ustawy miał trafić do Sejmu tuż przed wyborami. Przy odpowiednim opakowaniu pomysłu i zaangażowaniu PSL-u byłby to całkiem niezły element końcówki kampanii wyborczej. Nic jednak z tego nie będzie, bo organizacje społeczne, które zbierały podpisy pod pomysłami PSL, pomimo zgromadzenia wymaganych 100 000 głosów, nie spełniły wymogów formalnych. Tym samym Elżbieta Witek w lipcu wydała postanowienie o odmowie nadania biegu projektowi.
Na czym polegał problem? Otóż Komitet Inicjatywy Ustawodawczej Ustawy Uczciwa Polska zawiadamiając Marszałek Sejmu o utworzeniu komitetu dołączył 35 120 podpisów. Nie było to nic zaskakującego, gdyż praktyka znacznego przekraczania wymaganego limitu 1 000 podpisów jest powszechna. Problem w tym, że przedstawiając po 3 miesiącach brakujące głosy poparcia dla projektu dołączono zaledwie 83 643 podpisów. Tymczasem zgodnie z przepisami przedstawione wcześniej podpisy przekraczające 1 000 podpisów niezbędnych do utworzenia komitetu nie są brane pod uwagę. Tym samym projektowi Uczciwa Polska zabrakło ponad 15 000 głosów poparcia, by pomysłem zajął się Sejm.
Spora wpadka ludowców. SN: Marszałek Sejmu ma rację
Oczywistym jest, że nad taką decyzją Marszałek Sejmu PSL nie mógł przejść obojętnie. Elżbiecie Witek zarzucono działanie stricte polityczne, które miało stłamsić wyborcze pomysły opozycji. Zdaniem pełnomocnika komitetu, a jednocześnie posła Ludowców Krzysztofa Paszyka Marszałek Sejmu skasowała opinię ponad 30 000 Polaków.
Dotąd w Sejmie praktyką było wliczanie podpisów, towarzyszących wnioskowi o utworzenie komitetu, do ogólnej puli. To przecież też są podpisy pod projektem ustawy. To standard, którego nie chcielibyśmy w demokratycznym państwie prawa – mówił w lipcu w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Krzysztof Paszyk.
PSL zapowiedział skargę do Sądu Najwyższego i rzeczywiście ją wniósł. Problem w tym, że SN nie podzielił zdania komitetu. Przed paroma dniami skarga została oddalona, a sędziowie zwrócili uwagę na dwa etapy realizacji obywatelskiego prawa inicjatywy ustawodawczej. Pierwszy mniej rygorystyczny polega na zebraniu jedynie tysiąca podpisów w nieograniczonym czasie i brak obowiązku wyłożenia projektu ustawy w miejscu zbiórki. Na drugi składają się konkretne rygory, które mają na celu zweryfikowanie, czy projekt rzeczywiście ma realne poparcie w społeczeństwie. Doliczenie do listy poparcia podpisów zebranych w nieograniczonym czasowo okresie przeczy takiej idei.
PSL się burzy, ale plamę zmazać będzie trudno. Dopełnienie formalności przy tworzeniu prawa to elementarz dla każdego ugrupowania, które chce realnie myśleć o rządzeniu w Polsce. Tymczasem obecnie w świat idzie przekaz, że Ludowcy nie za bardzo znają lub rozumieją przepisy o fundamencie demokracji bezpośredniej jakim jest obywatelska inicjatywa ustawodawcza. Z drugiej strony przykład idzie z góry, a obecnie rządzący popisują się jeszcze większą ignorancją, co ostatnio zaprezentował nam Adam Niedzielski, który sprawdza na co się leczycie i opowiada o tym całej Polsce. Poza tym jeżeli rozwiązania PSL są rzeczywiście tak dobre jak je przedstawiają, to obronią się same pod postacią głosów Polaków przy wyborczych urnach.