Stereotypy mówią, że Polacy kochają rozmowy o polityce. Potwierdzają to najnowsze badania prof. Dominiki Maison. Jednocześnie eksperci przestrzegają – takie konwersacje to prosta droga do stracenia znajomych.
Przed wyborami polityczne emocje sięgają u nas zenitu, ale przecież dyskusje o polityce to jeden z naszych sportów narodowych nie tylko przed ważnym głosowaniem. Z badania panelu Ariadna wynika, że o polityce rozmawia ze znajomymi 88 proc. Polaków.
To nie jest zaskakujące, natomiast jeśli wgłębimy się w wyniki badań, dojdziemy do niezbyt optymistycznych wniosków. Okazuje się, że 35 proc. z nas przynajmniej czasami ukrywa swoje poglądy polityczne, bo obawia się braku zrozumienia. Polacy też bardzo często wskazują, że ukrywają poglądy, bo boją się agresji.
Co ciekawe, to nie wyborcy PiS najbardziej ukrywają swoje poglądy z wyżej wymienionych przyczyn, a zwolennicy… Trzeciej Drogi. Najmniej o swoich poglądach boją się za to mówić wyborcy KO oraz Konfederacji.
Przez rozmowy o polityce tracimy znajomych
Którzy Polacy chętnie rozmawiają o polityce? Właściwie wszyscy – wynika z badania. Najbardziej tej tematyki unikają najmłodsi dorośli (w wieku 18-24), ale wśród innych grup już wielkich różnic nie ma. Chętnie rozmawiają i młodsi, i starsi, i mieszkańcy miast, i mieszkańcy miasteczek, i ci po studiach, i ci bez studiów…
Niemniej badanie prof. Maison pokazuje, że takie rozmowy mogą być niebezpieczne. Aż 29 proc. Polaków przyznaje, że zdarzyło się im stracić znajomych przez takie rozmowy. Jest zresztą 12-procentowa grupa Polaków, którzy w ogóle unikają takich rozmów – niewykluczone, że zyskuje na tym ich życie towarzyskie.
Kto w Polsce rozmawia o polityce? Grafika: Ariadna
„Warte odnotowania jest to, że najmniej negatywnych doświadczeń i również obaw o negatywne reakcje mają zwolennicy Koalicji Obywatelskiej. Tu pojawia się pytanie, czy przypadkiem nie mamy do czynienia z sytuacją, że są poglądy bardziej i mniej faworyzowane czy akceptowane społecznie?” – mówi prof. Dominika Maison.
W zachodniej kulturze często postrzega się unikanie rozmów politycznych jako element savoir–vivre. My trochę się podśmiewujemy z tych Anglików, którzy każdą rozmowę muszą zacząć od zagajenia na temat pogody. Ale może to lepsze od ciągłego kłócenia się o to, czy lepszy/gorszy jest Tusk, Morawiecki, Mentzen czy Hołownia?