Kto ponosi odpowiedzialność za rzeź w Ukrainie? Rosjanie wspierają się na wyżyny „whataboutismu”, żeby nie powiedzieć po prostu: „Władimir Putin”. Tym razem gubernator obwodu królewieckiego stwierdził, że wszystkiemu winny jest… Immanuel Kant. Tak, ten filozof z XVIII wieku.
Można mieć wrażenie, że Rosja ruszyła ze szturmem PR-owym, który ma wytłumaczyć światu wojnę w Ukrainie – i sytuację w całym naszym regionie. Najpierw Władimir Putin udzielił dziwacznego wywiadu Amerykaninowi Tuckerowi Carlsonowi, ale okazało się, że to był dopiero początek „ofensywy narracyjnej”.
Anton Alichanow, gubernator obwodu królewieckiego, postanowił właśnie przebić dyktatora Kremla – i przy okazji „uderzyć” w najbardziej znanego syna swojej ziemi.
Kto rozpoczął wojnę w Ukrainie? „Immanuel Kant”
„Kant jest bezpośrednio związany z konfliktem zbrojnym na Ukrainie” – stwierdził w rozmowie z lokalnymi mediami Anton Alichanow. Co ma słynny oświeceniowy myśliciel wspólnego z wojną Putina? Otóż pan gubernator sugeruje, że to jego dzieła spowodowały „globalny chaos”, w wyniku którego Zachód zaczął kwestionować „dotychczasowe porozumienia”.
Trudno dalej pochylać się nad tymi myślami – mają tyle sensu, co wynaturzenia historyczne Putina u Tuckera Carlsona. Ale słowa Alichanowa w jakimś sensie można uznać za ważne. Wygląda na to, że Rosjanie naprawdę się dziwią, czemu Ukraińcy nie poddali się dwa lata temu, gdy tylko rosyjskie czołgi przekroczyły ich granicę. I do tej pory nie znaleźli wytłumaczenia, w które sami mogliby uwierzyć. Stąd brednie Putina o „sztucznym charakterze” państwa ukraińskiego – czy te o Immanuelu Kancie.
Choć w przypadku pana gubernatora sprawa może mieć jeszcze drugie dno. O ile z czegoś jego region jest znany, to właśnie z tego, że mieszkał w nim Immanuel Kant. Słynny filozof w Królewcu (który był wówczas pruski) się urodził, tam się kształcił, tam pracował – i tam ponad dwieście lat temu zmarł. A z czego stał się słynny rosyjski Królewiec – który Rosjanie bardzo by chcieli nazywać Kaliningradem? Cóż – można powiedzieć, że z niczego. A można też powiedzieć, że z całkiem udanych czeskich żartów na temat obwodu. Choć niewykluczone, że będzie też znany z gubernatora Antona Alichanowa, jeśli dostarczy nam jeszcze kilku podobnych głupot.