Nagły uraz czy choroba na wakacjach? Eksperci przyznają, że często albo nie chcemy o tym specjalnie myśleć, albo uznajemy, że karta EKUZ nas przed wszystkim ochroni. Kłopot w tym, że takie podejście może być kosztowne. A czasem może kosztować wręcz… setki tysięcy zł.
W wakacje zawsze chcemy odpocząć od stresu i niepokojów, problem w tym, że problemy mogą nas spotkać nawet na drugim końcu świata. I zmierzenie się z nimi będzie tak znacznie trudniejsze niż w ojczyźnie.
Weźmy kłopoty zdrowotne. Eksperci mówią, że Polacy stosunkowo rzadko wykupują ubezpieczenia. A czasem liczymy, że w razie czego wystarczy po prostu Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (czyli EKUZ). Wystarczy, ale tylko w przypadku stosunkowo małych problemów zdrowotnych.
EKUZ gwarantuje nam bowiem podstawowy pakiet usług, ale już często nie obejmuje np. transportu medycznego. – Ludzie są w głębokim szoku, gdy otrzymują rachunek za hospitalizację lub zabieg medyczny, który nie był objęty EKUZ. Okazuje się wówczas, że chęć zaoszczędzenia 100 zł powoduje koszty idące nawet w dziesiątki tysięcy złotych i gigantyczny stres – mówi ekspert ubezpieczeniowy Paweł Skotnicki.
Choroba na wakacjach może kosztować krocie
Ekspert dodaje, że EKUZ działa tylko w Unii Europejskiej. A przecież Polacy na wakacje coraz częściej jeżdżą znacznie dalej.
– EKUZ ma swoje ograniczenia. Po pierwsze działa tylko w Unii Europejskiej, drugie to fakt, że nie opłaca w pełni transportu medycznego. Nie jest opłacona pełna obsługa medyczna, a czynności niezbędne w kontekście ratowania życia przez służbę publiczną danego kraju. No i nie ma tutaj wliczonego transportu do kraju, jeżeli turysta okaże się być w na tyle złym stanie np. po wypadku czy po urazie ortopedycznym, że konieczny będzie powrotny transport medyczny do kraju- mówi Paweł Skotnicki.
Warto więc pomyśleć o ubezpieczeniu. Trudno tu oczywiście o uniwersalną radę, bo polisy mocno różnią się od siebie. Eksperci natomiast przypominają, że zawsze „jakaś” polisa jest lepsza niż żadna. Dobrze jest też znać mniej więcej koszty leczenia w kraju, do którego jedziemy. Bo stawki np. w Ameryce Północnej potrafią być horrendalnie wysokie z naszego, europejskiego punktu widzenia.
„Rekord z jakim miałem do czynienia to leczenie pacjenta po udarze w Meksyku, gdzie leczenie, pomoc medyczna i transport z asystą medyczną do Polski kosztował ponad… 800 tys. zł” – mówi Paweł Skotnicki.