Przeróżne boty internetowe odpowiadają już za połowę ruchu w sieci. Jedynie część z nich jest zupełnie nieszkodliwa. Pozostałe służą różnym niecnym celom, takim jak cyberprzestępczość czy agitacja polityczna. Nie ma się co oszukiwać: z czasem będzie tylko gorzej, chociażby dzięki rozwojowi sztucznej inteligencji.
Internet nie jest może martwy, ale trudno go dzisiaj byłoby nazwać tak do końca żywym
Jest sobie spiskowa teoria martwego internetu. Zgodnie z nią w sieci próżno już spotkać ślady obecności żywego człowieka. Zamiast tego generowaniem treści zajmuje się sztuczna inteligencja i boty internetowe. Oczywiście taki stan rzeczy miałby służyć jakimś bliżej niespecyficznym interesom, bo przecież spiskowa teoria bez spisku byłaby nieważna. Brzmi jak kompletny absurd? Z pewnością. Problem w tym, że rzeczywistość zdaje się zmierzać właśnie w tym kierunku.
To nie tak, że dzisiejszy internet zupełnie się wyludnił. Tyle tylko, że boty internetowe stanowią już połowę ruchu w całej sieci. Przynajmniej jeśli wierzymy analizom firmy Imperva, na którą w marcu powoływała się Rzeczpospolita. Warto przy tym wspomnieć, że udział nieludzi w internecie systematycznie rośnie od lat. W 2021 r. boty odpowiadały za jedynie 40 proc. ruchu.
Niektórzy właśnie ze stopniowym odczłowieczaniem sieci wiążą obecny niezbyt angażujący stan internetu. Można oczywiście doszukać się innego wyjaśnienia. W końcu najpopularniejsze zakamarki internetu stały się cennymi zasobami w rękach globalnych gigantów technologicznych. Ci z kolei poszukują coraz to nowych sposobów na kapitalizację treści. Niekiedy przybiera ona formę niemalże wrogą użytkownikom, którzy nie są gotowi zapłacić. Przykładem może tu być choćby YouTube Premium. Nie oznacza to jednak, że wszechobecne boty internetowe nie wiążą się z negatywnymi konsekwencjami.
Prawdę mówiąc, bot botowi nie jest równy. Są takie, które można śmiało określić mianem zupełnie nieszkodliwych. Niektóre z nich to po prostu komercyjne i niekomercyjne rozwiązania w rodzaju chatbotów czy agregatorów treści oraz roboty indeksujące. W dzisiejszych czasach nie sposób nie wspomnieć o sztucznej inteligencji, która czasem służy przedsiębiorcom i ich klientom, a czasem po prostu dostarcza rozrywki internautom. Są jednak takie boty internetowe, bez których sieć oraz cały świat byłyby po prostu lepsze.
Boty internetowe to plaga, którą powinno się zwalczać za pomocą restrykcyjnych przepisów
Stali bywalcy mediów społecznościowych, ze szczególnym uwzględnieniem portalu X, z pewnością spotkali się z botami udającymi zwykłych użytkowników. Czasem idzie im lepiej, zazwyczaj idzie im gorzej. Często mamy do czynienia po prostu z najpodlejszych lotów spamem, który ma wabić w jakiś podejrzany zakamarek internetu. Boty spamiące zalewają także nasze skrzynki mailowe mnóstwem niepożądanych reklam, o ile ich właścicielom w jakiś sposób wpadnie w ręce nasz adres email.
W grę wchodzą także boty internetowe rzeczywiście próbujące w jakimś stopniu udawać ludzi. Zjawisko to dotyczy przede wszystkim portali społecznościowych i randkowych, ale także świata ecommerce. W ten właśnie sposób powstają słynne farmy lajków i fałszywych opinii. Boty służą także do szybkiego i masowego szerzenia wszelkiej maści dezinformacji. Aktywnie wykorzystują je nie tylko politycy, ale także na przykład służby różnych państw. Niestety w wykorzystywaniu botów do manipulowania internautami wyspecjalizowała się między innymi Rosja i jej agentura wpływu.
Może być jeszcze gorzej, bo przecież z botów korzystają także cyberprzestępcy. W końcu każdy podejrzany odnośnik może być próbą wykradnięcia naszych danych, haseł, albo po prostu pieniędzy. Mamy także do czynienia z komputerami-zombie zainfekowanymi złośliwym oprogramowaniem i tworzącymi cała sieć botów. Służy ona potem przede wszystkim do przeprowadzania ataków DDoS.
Nie sposób także nie wspomnieć o sieciach botów wykorzystywanych przez scalperów do wykupywania sprzed nosa żywym konsumentów pożądanych towarów. Później nieuczciwi nabywcy odsprzedają go na rynku po dużo wyższej cenie.
Internet z pewnością nie jest jeszcze martwy. Równocześnie nie da się ukryć, że niekontrolowane wykorzystywanie botów to zjawisko negatywne. Rozsądną odpowiedzią byłoby ujęcie tego typu działalności w ramy prawne. Jeśli ktoś uważa, że to niemożliwe, to spieszę z wyjaśnieniem, że mamy już precedens. Unijna Dyrektywa Omnibus zakazała przecież tzw. konikom odsprzedaży biletów na różnego rodzaju imprezy, jeśli wykorzystali swoje boty do ominięcia nałożonych przez organizatorów limitów. Czemu prawo może zadziałać w przypadku mało istotnej sprawy, ale pozostaje bezsilne w tych absolutnie kluczowych?