Internet tonie w analizach i statystykach dotyczących zapotrzebowania na wynajem mieszkania oraz cen wynajmu. Specjaliści straszą, że popyt na wynajem swoich czterech ścian maleje i za chwilę przestanie być to opłacalne. Tymczasem mieszkania na wynajem znikają jak świeże bułeczki, a ich ceny wciąż są wysokie.
Ile trzeba zapłacić za wynajem mieszkania?
Rentierzy mieszkaniowi zapewne z niepokojem śledzą dostępne statystyki i głosy ekspertów, którzy raz po raz straszą, że era na wynajem mieszkań się kończy. Otóż faktycznie, obecnie każdy dąży do zakupu własnych czterech ścian, jednak zapotrzebowanie na wynajem wciąż jest ogromne. Można zauważyć to, śledząc oferty mieszkań, dostępne na popularnych portalach ogłoszeniowych.
Ceny wynajmu obecnie utrzymają się na mniej więcej stałym poziomie (co akurat przy inflacji nie jest dla rentierów mieszkaniowych najlepszą informacją). Zgodnie z raportami udostępnionymi przez serwis otodom za wynajem mieszkania obecnie płaci się około 3600 złotych (dane dla miast wojewódzkich). To 2% wzrostu rok do roku, tak więc podwyżka nie jest znaczna.
Zwiększona podaż mieszkań – to skutki kredytu 2%
To dane z wrześniowego raportu, który zawiera jednak znacznie więcej ciekawych i istotnych (zarówno dla wynajmujących, jak i najemców) informacji. Przede wszystkim w serwisach ogłoszeniowych można zauważyć wzrost podaży mieszkań na wynajem. Zdaniem ekspertów z serwisu otodom, jest to opóźniony efekt kredytu 2%, dzięki któremu wiele osób zakupiło własne nieruchomości:
Zwiększona podaż na rynku najmu to opóźniony efekt Bezpiecznego kredytu 2%. Beneficjenci, którzy skończyli wykańczać mieszkania zakupione w ramach programu zwolnili bowiem dotychczas wynajmowane lokale. Bazę ogłoszeń zasilają też oddawane do użytku mieszkania deweloperskie, zakupione w celach inwestycyjnych.
Na wynajem mieszkania i tak będzie zapotrzebowanie
Część właścicieli mieszkań musi więc szukać nowych najemców. Tych jednak nie brakuje. Chociaż zwiększona podaż dostępnych mieszkań to nie raz dłuższe poszukiwania najemców, wynajem i tak się zdecydowanie opłaca. Abstrahując od raportów, wystarczy śledzić przez jakiś czas oferty mieszkań na wynajem w wybranych miejscowościach. I to niekoniecznie w miastach wojewódzkich, gdzie zapotrzebowanie na wynajem mieszkania jest duże, głównie ze względu na migracje za pracą oraz studentów.
Rynek wynajmu mieszkań ma się dobrze praktycznie wszędzie (może poza nielicznymi miejscowościami, które z rozmaitych względów się wyludniają, jednak nawet tam znajdują się najemcy). Mieszkania w dobrych cenach (a więc w dolnej puli stawki „obowiązującej” w danej miejscowości) znikają praktycznie jak świeże bułeczki. Duże zainteresowanie jest również wynajmem mieszkań w średnim pułapie cenowym. Najdłużej „wiszą” ogłoszenia z mieszkaniami „luksusowymi” w „zaporowych” cenach. Jednak nawet te po jakimś czasie znajdują swoich amatorów.
Niesłabnące zainteresowanie najmem mieszkań
Nie należy więc słuchać ekspertów, straszących, że era rentierów się skończyła. Wynajem mieszkania zawsze będzie dobrym interesem. Przede wszystkim ze względu na ograniczoną zdolność kredytową Polaków. Oczywiście, każdy rozsądnie myślący człowiek, wolałby płacić ratę kredytu i mieszkać w swoim mieszkaniu, niż wynajmować cztery ściany od kogoś obcego. Jednak spora część Polaków ma problem nawet ze zdolnością kredytową w przypadku droższego sprzętu elektronicznego, o kredycie mieszkaniowym nie wspominając.
Zdolność kredytową nabywa się z wiekiem, tak więc najczęściej mieszkania wynajmują ludzie młodzi. Osoby samotne również zdecydowanie częściej decydują się na wynajem, ponieważ duży kredyt dla singla jest bardzo trudny do uzyskania. Nie można również zapominać o osobach, które migrują za pracą, czy o studentach, którzy najczęściej 5 lat spędzają w obcym mieście (a ilość miejsc w akademikach jest ograniczona).
Za niesłabnący popyt na wynajem mieszkania jest odpowiedzialna również zmiana modelu życia. Dawniej w domach mieszkało wiele pokoleń, od dziadków, przez rodziców, aż po dzieci, które również zakładały własne rodziny. Obecnie każdy chce mieć własną przestrzeń życiową, zapotrzebowanie na mieszkania jest więc spore.
Era rentierów się nie kończy, mogą oni jednak nieco zubożeć
Studenci, migranci za płacą i młode pary, chcące rozpocząć życie na własny rachunek będą zawsze. Gdy się już usamodzielnią na tyle, żeby pomyśleć o kredycie mieszkaniowym, czy też zaoszczędzą odpowiednią kwotę na zakup własnych czterech ścian, ich miejsce zajmą nowi, znajdujący się w dokładnie takiej samej sytuacji, jak opuszczający wynajmowane mieszkanie kilka lat wcześniej.
Obecnie rynek najmu przez zwiększoną podaż jest dobry dla najemców. Nie oznacza to jednak końca ery mieszkaniowych rentierów. Ci mogą jedynie mieć nieco więcej pracy lub trochę zubożeć (decydując się na przykład na nieznaczne obniżenie odstępnego). Chętni na mieszkania jednak zawsze się znajdą – zarówno w dużych miastach, jak i w mniejszych miejscowościach. Wciąż, mimo zwiększonej podaży, mieszkania znikają z portali ogłoszeniowych jak świeże bułeczki, osoby zarabiające na wynajmie mogą więc spać spokojnie. Zwłaszcza że mimo rosnącej płacy minimalnej, społeczeństwo wcale nie staje się o wiele bogatsze, nieznacznie rośnie również zdolność kredytowa. I niewiele wskazuje na to, żeby w najbliższych latach miało się to szczególnie zmienić.