Strona internetowa gminy, gminny profil w mediach społecznościowych, czy papierowy informator, przekazujący mieszkańcom danej miejscowości najważniejsze informacje z życia danej gminy to obecnie standard. Z jednej strony takie działania informacyjne są dobre, z drugiej jednak są szansą na liczne nadużycia ze strony włodarzy danej miejscowości. Problemem jest na przykład usuwanie komentarzy, czy blokowanie użytkowników przez instytucje publiczne.
Informowanie mieszkańców jest dobre, jednak gminy mogą przeinaczać niektóre fakty
Kluczem do stworzenia społeczeństwa obywatelskiego, w którym każdy zna swoje prawa (i obowiązki) i odpowiednio je realizuje, są działania edukacyjne i kampanie informacyjne. Teoretycznie strona internetowa gminy, czy jej profil w mediach społecznościowych ma służyć właśnie do edukowania mieszkańców i informowania ich o najważniejszych sprawach. Jednak należałoby informować o sprawie wszystkich, a nie tylko osoby wybrane. Dlatego problemem jest usuwanie komentarzy „niewygodnych” internautów, czy też blokowanie samych internautów.
Obecnie całe życie przenosi się do internetu – papierowa prasa powoli odchodzi do lamusa, a społeczeństwo przyzwyczaiło się do poszukiwania odpowiedzi na nurtujące ich pytania w sieci, czy przekazywanie ważnych komunikatów (poza formami prawnie wymaganymi) w mediach społecznościowych. I zasadniczo to bardzo dobra droga, ponieważ przepływ informacji jest lepszy. To jednak również ryzyko nadużyć.
Strona internetowa gminy, czy profil w mediach społecznościowy mogą działać bez żadnych ograniczeń
Warto zaznaczyć, że o ile strona internetowa gminy musi spełniać odpowiednie standardy względem dostępności, to publikowane tam treści nie podlegają żadnej weryfikacji, czy ograniczeniom. To samo tyczy się gminnych profili w mediach społecznościowych, czy też informacji publikowanych w gminnych papierowych informatorach.
To niestety szansa na liczne nadużycia (w dodatku nie tylko ze strony gmin, ale również władz centralnych, gdyż strony rządowe, czy profile w mediach społecznościowych prowadzone przez ministerstwa, czy ogólnopolskie instytucje również obecnie są standardem). Przede wszystkim przez odpowiednie prowadzenie polityki informacyjnej, określone podmioty mają szansę kreować własną rzeczywistość. A to już spory problem. Nadużycia dotyczą również praktyk takich jak usuwanie komentarzy, czy ograniczanie dostępu do informacji niektórym użytkownikom.
Propaganda sukcesu na gminnych profilach
W mediach społecznościowych gmin, czy różnego rodzaju instytucji, a także w papierowych gminnych informatorach, czy na stronach internetowych urzędów, na próżno szukać informacji o porażkach, czy realnych problemach mieszkańców (te kwestie, jeżeli już są poruszane to przez samych mieszkańców, bądź też przez niezależne media). Patrząc na niektóre wpisy, czy publikacje ze stron internetowych samorządów, można dojść do wniosku, że to nic innego, jak czysta demagogia. Zwłaszcza w obliczu praktyk takich jak usuwanie komentarzy, które traktują temat z innej strony.
Burmistrz czy wójt publikuje swoje oświadczenie, w którym wyjaśnia, jak w danej gminie żyje się cudownie i w jaki sposób działania samorządu lokalnego poprawiają sytuację mieszkańców. Gminy informują o realizacji inwestycji, atrakcjach, sukcesach uczniów z ich szkół, czy też o ciekawych imprezach. To z jednej strony dobre, ponieważ w dzisiejszych czasach jesteśmy złaknieni dobrych informacji. Niestety, nad tymi informacjami nikt nie panuje i nikt nie rozlicza z nich włodarzy danych miejscowości.
Przykładem problemów może być, chociażby sytuacja z Cieszyna, gdzie cyklicznie wydawane są „Wiadomości Ratuszowe”. W periodyku można znaleźć ciekawe informacje o wydarzeniach, czy newsy z życia miasta. Zwykle przynajmniej jedną stronę A4 zajmuje tekst od burmistrz, w którym włodarz miasta opisuje miniony czas, czy też odnosi się do miejskich problemów. Część mieszkańców zarzuca burmistrz uprawianie propagandy, bądź też nawet podawanie nieprawdziwych (zmanipulowanych) informacji. I tak mieszkańcy przerzucają się z urzędem pismami w tej sprawie i każdy stoi na pozycji, że to jego wersja jest słuszna. Jak jest w rzeczywistości? Ciężko orzec, ponieważ nie ma kto tego zweryfikować.
Odcinanie dostępu do mediów społecznościowych w niektórych gminach przez usuwanie komentarzy i blokowanie użytkowników
Innym problemem jest ograniczanie dostępu do informacji publikowanych przez urzędy i instytucje w mediach społecznościowych osobom, które zdaniem osób prowadzących profile, są niewygodne. Miejscy aktywiści, którzy aktywnie komentują wszystkie wpisy w mediach społecznościowych, krytykując działania włodarzy, wskazując słabe punkty ich polityki, czy też pisząc o problemach mieszkańców, są blokowani.
Z jednej strony w niektórych przypadkach jest to zrozumiałe. Z drugiej jednak usuwanie niewygodnych komentarzy, czy też blokowanie osób, które mają inne zdanie niż rządzący w danym mieście, nie wydaje się sprawiedliwe. Nawet niezadowolony i złośliwy mieszkaniec (który nie przekracza pewnych granic, a więc na przykład nie używa wulgaryzmów i nie obraża innych) jest dalej mieszkańcem, który ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie, chociażby nie podobało się ono władzom gminy, czy danej instytucji.
Sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich
O konieczności wprowadzenia przepisów, które w jakiś sposób regulowałyby kwestie materiałów udostępnianych przez gminy na odpowiednich kanałach komunikacyjnych, mówi się już od jakiegoś czasu. Obecnie tematem zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich, który stwierdził, że:
Z postępowań wyjaśniających przeprowadzonych w BRPO w ostatnim roku wynika, że administratorzy prowadzący konta instytucji publicznych często niezwykle szeroko rozumieją takie pojęcia, jak hejt i naruszanie dobrego imienia. Uznają za nie m.in. ostrą krytykę swoich poczynań lub wytykanie podwójnych standardów. Czasami administratorzy nawet nie starają się uzasadnić ingerencji w wolność wypowiedzi i prawo dostępu do informacji publicznej uprawnioną podstawą wynikającą z konstytucyjnej klauzuli limitacyjnej (art. 31 ust. 3, czy 61 ust. 3 Konstytucji RP). Interweniują np. z takich powodów jak zbyt częste poruszanie danej kwestii, czy umieszczanie komentarzy niezwiązanych z tematyką konkretnej publikacji. Sygnalizowane problemy są dostrzegane także w orzecznictwie sądów administracyjnych – obywatele coraz częściej wdają się na tym tle w spory z organami administracji. Ich przyczyna pozostaje niezmieniona: nieuregulowanie zasad prowadzenia kont instytucji publicznych w portalach społecznościowych aktami prawa powszechnie obowiązującego.
Zdaniem RPO w tym wszystkim zasadniczym problemem jest brak odpowiednich regulacji. W związku z tym Rzecznik Zwrócił się do Ministerstwa Cyfryzacji o przygotowanie projektu ustawy, w której uregulowano by zasady prowadzenia profili organów i urzędów administracji publicznej, a także innych instytucji i organizacji publicznych w portalach społecznościowych. Regulacja powinna zawierać w szczególności procedury blokowania dostępu do treści dla indywidualnych użytkowników i usuwania publikowanych przez nich informacji.